Czasopismo

Pierwszy nawrócony poganin

– DZIEJE AP. 10:1-49 – 4 KWIETNIA [1909]

Złoty werset: „Ale w każdym narodzie, kto się go boi, a czyni sprawiedliwość, jest mu przyjemnym” – Dzieje Ap. 10:35.

Niniejsza lekcja zdaje się ukazywać konieczność zrozumienia „Boskiego Planu Wieków”.

Po tak wielu latach korzystania z błogosławieństwa owej pomocy z trudnością umiemy sobie przypomnieć, jak wyglądał nasz stan, zanim to światło zaświeciło na naszej ścieżce. Gdybyśmy o tym zawsze pamiętali, pomogłoby nam to ćwiczyć sobie cierpliwość i wytrwałość względem naszych drogich przyjaciół ze wszystkich nominalnych kościołów. Dla zilustrowania tego przytoczymy słowa doktora teologii na temat naszej obecnej lekcji, a jest to przecież człowiek o zdecydowanie ponadprzeciętnej inteligencji. Powiada on: „Ścisła wyłączność Żydów, która szczęśliwie przez wiele stuleci zachowała w czystości ich religię, stanowiła wspaniałą barierę w tym zakresie [głoszenia Ewangelii w świecie pozażydowskim]. Sam Jezus głosił jedynie Żydom. Było to konieczne, gdyż czas jego misji był zbyt krótki dla zajęcia się szerszym obszarem, a przede wszystkim Żydzi nie słuchaliby Ewangelii o szerszym przeznaczeniu. Nadszedł jednak czas na przełamanie owej bariery żydowskiej wyłączności i poniesienie szerszej myśli Chrystusa”.

Nauczyciel ten, podobnie jak większość innych, nie rozumiejąc „Boskiego Planu Wieków” przypisuje naszemu Panu zamiar szerokiego i przekonywującego głoszenia, któremu na przeszkodzie stanęła jedynie ograniczoność i hermetyczność Żydów. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę „Plan Wieków”, okaże się, że to Bóg był autorem owego poczucia wyłączności i że to On nalegał, by Żydzi oddzielili się od pogan, mówiąc im, że jedynie oni są Jego wyjątkowym narodem, ludem wybranym. To Bóg uczynił przymierze właśnie z tym, a nie z innym narodem. To Bóg oświadczył: „Tylkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi” – Amos 3:2.

Tenże sam apostoł tłumaczy nam, że Izrael „był wyższy pod każdym względem” [Rzym. 3:1-2] od wszystkich innych narodów, ponieważ im wyłącznie powierzone zostały wyroki Boże – Prawo i Prorocy. Tylko do nich przyszedł Jezus. Nie dlatego, by ograniczać swą misję ani też nie z powodu braku czasu u Boga. Bóg zwlekał z posłaniem Mesjasza przez ponad cztery tysiące lat. Gdyby więc tylko zechciał, z powodzeniem mógł był wydłużyć misję naszego Pana i zezwolić, by dosięgła ona również pogan. Jednak oświadczenie Jezusa jest całkowicie odmienne: „Nie jestem posłany, tylko do owiec, które zginęły z domu Izraelskiego” – Mat. 15:24.

Właściwe spojrzenie na to zagadnienie pozwala stwierdzić, że każdemu szczegółowi Boskiego planu przypisany jest właściwy dla niego czas i kolejność, a wszystko to odbywa się z dokładnością co do dnia: „Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna swego, który się urodził z niewiasty, który się stał pod zakonem, aby tych, którzy pod zakonem byli, wykupił” (Gal. 4:4-5). Jego misja rozpoczęła się w dokładnie wyznaczonym czasie. Zakończyła się dokładnie trzy i pół roku później, właśnie w tym dniu, który był wskazany w symbolicznym obrazie. W dokładnie wskazanym dniu miało miejsce zmartwychwstanie naszego Pana. W dniu precyzyjnie określonym w obrazie zostało posłane błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy. Możemy więc być pewni, że również i wydarzenie, omawiane w naszym czytaniu, miało miejsce w precyzyjnie wskazanym dniu. Musiał on przypaść dokładnie trzy i pół roku po ukrzyżowaniu naszego Pana.

Dlaczego? Ponieważ zgodnie z Bożym proroctwem okres liczonych w latach „siedemdziesięciu tygodni”, czyli 490 lat, był wyznaczony jako czas łaski dla narodu izraelskiego. Zostało zapowiedziane, że na początku ostatnich siedmiu lat owego okresu pojawi się Mesjasz i że dokładnie w połowie tych siedmiu lat zostanie zgładzony, ale nie z powodu własnych grzechów, tylko ludzkich. Było też przepowiedziane, że proroctwo zostanie zapieczętowane poprzez pomazanie „świętego świętych” w dniu Pięćdziesiątnicy, a drugi koniec siedemdziesiątego tygodnia zaznaczy się ustaniem szczególnej Bożej łaski, ograniczonej tylko do Izraela. Stało się to przez skierowanie poselstwa Ewangelii do Korneliusza, a także przez spłodzenie go z ducha świętego na podstawie jego wiary.

Opis przedstawia Korneliusza jako sprawiedliwego, pełnego szacunku, uczynnego człowieka, który pod każdym względem był dobrze przygotowany do tego, by stać się naśladowcą Jezusa – chrześcijaninem. Jedyną przeszkodą było jego nieżydowskie pochodzenie. I nie chodziło w tym wypadku o żydowskie uprzedzenia. Przeszkoda ta miała charakter obiektywny. Było nią Boskie postanowienie nie utrzymywania społeczności z nikim, kto nie należał do objętego przymierzem potomstwa Abrahamowego. Gdy tylko wygasła Boża umowa Przymierza z Izraelem i nadszedł „słuszny czas” na zajęcie się odpowiednio usposobionymi poganami, bez trudności znalazł On odpowiedniego posłańca, by poniósł dobrą nowinę, jak to ukazuje nasze czytanie.

Z trudnością tylko przypominamy sobie, jak jeszcze niewiele lat temu, podobnie jak ogół chrześcijan, wierzyliśmy, że na równi z Żydami znajdowaliśmy się pod Zakonem, że dziesięć przykazań, ofiary itp. były wszystkie udzielone naszym ojcom i że objęci oni zostali żydowskim Przymierzem Zakonu, ustanowionym na górze Synaj. Wierzyliśmy też, że po śmierci naszego Pana zostaliśmy przeniesieni spod Przymierza Zakonu, ustanowionego przez Mojżesza, pod Nowe Przymierze, które jak uważaliśmy było już wtedy aktualne. Zgodnie z tym zwykliśmy byli śpiewać we właściwym duchu, ale z niewłaściwym zrozumieniem, słowa:

„Wolni od Zakonu, jakże szczęśliwy to stan,
Jezus złożył swe życie, w Nim odpuszczenie mam.

„Boski Plan Wieków” ukazał nam, że Przymierze Zakonu nie zostało udzielone poganom i oddziaływało jedynie na Izrael. Zostaliśmy odkupieni, ale nie spod Zakonu. Jedynie Żydzi, którzy znajdowali się pod Zakonem, mogli zostać wykupieni spod przekleństwa Zakonu. Z tego samego „Boskiego Planu Wieków” dowiadujemy się obecnie, że Nowe Przymierze należy do Izraela według ciała i że zacznie ono swoje działanie na początku Tysiąclecia, my zaś zupełnie nie jesteśmy nim objęci. Ukazuje on, że znajdujemy się pod znacznie wyższym i wspanialszym przymierzem, które nie jest ani Przymierzem Zakonu, ani Nowym Przymierzem. Jesteśmy objęci przymierzem wiary, przymierzem łaski, Przymierzem Abrahamowym, przymierzem przysięgi, zgodnie z tym, co mówi apostoł w Hebr. 6:17-17 oraz w Gal. 3:29.

Zauważamy obecnie, że nasze wysokie powołanie, by być członkami Ciała Mesjasza, Jego Kościoła w chwale, oznacza także, że pod Jego przywództwem jako Jego Oblubienica będziemy mieli udział w pośredniczeniu przy zawarciu Nowego Przymierza między Bogiem a Izraelem oraz wszystkimi narodami w czasie Wieku Tysiąclecia. Nasze czytanie poucza, że Bóg bardzo osobiście zajmuje się wszystkimi naszymi sprawami oraz że w stosownym czasie:

W cudowny sposób Stwórca Pan,
wypełni plany swe. [PBT 63]

Nasz Pan rzeczywiście dawał do zrozumienia, że ostatecznie Jego Ewangelia, począwszy od Jerozolimy, zostanie kiedyś rozszerzona na wszystkie narody. Sami Żydzi zawsze spodziewali się, że to oni pierwsi otrzymają narodowe błogosławieństwo, ale że przez nich Boże błogosławieństwo zostanie skierowane do wszystkich innych narodów. Tak też się stanie, ale nie pod ich (starym) Przymierzem Zakonu, ale pod Nowym Przymierzem (Prawa), które w słusznym czasie zostanie ustanowione przez uwielbionego Mesjasza. Tak więc uczniowie nie myśleli o tym, że zaproszenie Ewangelii zostanie skierowane do pogan. Uważali, że podobnie jak wszystkie poprzednie łaski Boże, zostanie ono udzielone wyłącznie Żydom. U podłoża tego przekonania nie leżał fanatyzm ani uprzedzenie, ale przewodni ton wszystkich Bożych obietnic, wynikający z Jego uprzednich metod działania. Uczniowie nie dowiedzieli się jeszcze, że Wiek Ewangelii, skupiony na duchowym Izraelu, stanowi w Boskim planie jakby nawiasowe wtrącenie, na którego początku Izrael miał zostać odrzucony, a przy jego końcu ponownie przywrócony do swojej pozycji.

Korneliusz najpierw otrzymał widzenie. Widział on „jawnie”, a nie we śnie, anioła Bożego wchodzącego do niego. Rozmawiał z nim i otrzymał zapewnienie, że jego modlitwy i wieloletnie jałmużny zostały obecnie przyjęte przez Pana, ponieważ nadszedł „właściwy czas” – koniec łaski gwarantowanej Izraelowi przymierzem. Możemy być pewni, że w tym samym momencie jałmużny i modlitwy wszystkich innych pogan wstąpiły jak kadzidło przed obliczność Pana. Jesteśmy przekonani, że wszystkim im zostały udzielone błogosławieństwa oraz była posłana Ewangelia, choć może nie aż tak bardzo uroczyście, jak Korneliuszowi, ponieważ z tego przypadku Pan chciał uczynić szczególną lekcję ku pożytkowi apostołów i wszystkich nas, żyjących później. Relacjonując kiedy indziej to zdarzenie, Korneliusz mówił, że anioł nakazał mu posłać po św. Piotra, wskazując miejsce jego zamieszkania i dodając: „który przyszedłszy (…) powie ci słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój” [Dzieje Ap. 11:14].

Należy zauważyć, że to nie jałmużny i modlitwy zbawiły Korneliusza. To także nie śmierć Jezusa zbawiła Korneliusza, choć ona była konieczna dla jego zbawienia. Podobnie też jego dobre uczynki i modlitwy były konieczne w procesie jego przygotowania do otrzymania błogosławieństwa. Błogosławieństwo nie mogło jednak dotrzeć do niego inaczej, jak przez otrzymanie znajomości Prawdy, dokładnie tak, jak zgodnie z zapewnieniem Apostoła, dotrze ono do całej ludzkości. Oświadcza on: „[Bóg] chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i ku znajomości prawdy przyszli” – 1 Tym. 2:4.

Nie zapominajmy też wagi, jaką Bóg przykładał do słów – nie do wszystkich słów, nie do pewnych słów, ale do szczególnych słów poselstwa swej łaski przez zasługę krwi Chrystusa. Korneliusz uradował się i okazał wiarę przez natychmiastowe wysłanie posłańców do Apostoła. W międzyczasie, gdy oni zbliżali się do Joppy, Piotr udał się na południową modlitwę, być może poszukując szczególnej, opatrznościowej odpowiedzi na pytanie, co też miałoby być następnym posunięciem w działalności chrześcijańskiej. Odpowiedź otrzymał w widzeniu oraz przez posłańców Korneliusza. Udał się więc w drogę z posłańcami, nie obawiając się niczego, ale też nie mając w tamtym momencie nawet podejrzenia, co w rzeczywistości będzie się działo. Wziął z sobą sześciu ludzi, prawdopodobnie w charakterze świadków lub też jako eskortę albo może ze względu na godność osoby, do której był on wzywany. Było to zapewne dla niego zaskoczeniem, że Korneliusz zaprosił do swego domu jego rodaków, a w szczególności sąsiadów, co łącznie z jego własną rodziną tworzyło całkiem spore zgromadzenie. Prostota wiary setnika została w taki sposób potwierdzona z całą wyrazistością. Gdy Piotr zapytał o powód, dla którego Korneliusz po niego posyłał, usłyszał historię o aniele oraz oświadczenie, że zapraszający byli gotowi usłyszeć słowa, owe

„CUDOWNE SŁOWA ŻYWOTA”.

Należy dokładnie zauważyć, że pomimo zakończenia czasu szczególnej łaski dla Izraela, była tylko jedna droga, którą dobra nowina mogła dotrzeć do Korneliusza. Św. Paweł oświadcza, że „wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez słowo Boże” [Rzym. 10:17]. Nie pojawiła się ona jako odczucie. Tak też jest i dzisiaj. Znajomość Prawdy nie pojawia się w ludziach, nawet jeśli są gotowi na jej przyjęcie, jako intelektualne odczucie, ale zawsze, tak jak i wtedy, Bóg zaszczyca służbą wiernych, używając ich jako swoich narzędzi. Zauważcie stwierdzenie: „Który przyszedłszy (…) powie ci słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój”. Obecnie dzięki technice druku poselstwo to może dotrzeć do wielu osób w inny sposób – poprzez słowo drukowane.

Zwróćmy baczną uwagę na to, jak brzmiały owe słowa żywota. Były one bardzo prostą historią o krzyżu: O upadku człowieka, o jego wyroku śmierci, o braku nadziei na wyplątanie się z tej sytuacji i wydostanie się spod wyroku oraz o środku zaradczym, zapewnionym dzięki miłosierdziu Bożemu. Sednem owego poselstwa było stwierdzenie: „Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism”, „a wstał z martwych dla usprawiedliwienia naszego” [1 Kor. 15:3; Rzym. 4:25]. Dalej poselstwo to głosiło, w jaki sposób usprawiedliwieni zostali zaproszeni do tego, by stali się współofiarującymi się z Chrystusem, a także współdziedziczącymi Jego przyszłą chwałę. Serce setnika było zakłopotane. W poselstwie owym było coś, co zaspakajało jego pragnienia, jak nic innego, co do tej pory czynił. Uwierzył on w Odkupiciela i został przez to usprawiedliwiony. Jego poświęcenie dla Pana, jego wieloletnie oczekiwanie, stały się obecnie zrozumiałe i nabrały znaczenia. Gdy tylko jego serce oddało się Panu w pełnej akceptacji Bożych warunków, w pełnym poświęceniu owego „małego wszystkiego”, co posiadał, na służbę Bogu, Pan przyjął to i zamanifestował swą akceptację w taki sam sposób, jak postąpił z poświęconymi wierzącymi żydowskimi w dniu Pięćdziesiątnicy. Piotr opowiada, że po tym, gdy Bóg w taki sposób uznał Korneliusza za ucznia i naśladowcę Chrystusa, za spłodzone z ducha świętego Nowe Stworzenie, jemu nie pozostawało już nic innego, jak tylko wytłumaczyć setnikowi znaczenie chrztu i udzielić mu go przez zanurzenie w wodzie. Było to symbolem zanurzenia w śmierć Chrystusa, które już wcześniej stało się jego udziałem.

KLUCZE KRÓLESTWA

Nasz Pan oświadczył, że da św. Piotrowi klucze do Królestwa niebieskiego. Klucz symbolizuje prawo lub upoważnienie do otwarcia czegoś. W dniu Pięćdziesiątnicy Pan użył św. Piotra jako swego specjalnego przedstawiciela w dziele otwarcia drzwi Królestwa dla narodu żydowskiego, dla wszystkich, których serca znajdowały się we właściwym stanie, by móc przyjąć to błogosławieństwo. I tak czytamy, że „powstał Piotr wraz z jedenastoma” [Dzieje Ap. 2:14]. Był on rzecznikiem. Tak i tutaj, gdy nadchodzi czas, by poselstwo Ewangelii zostało przekazane poganom, to znów Piotrowi udzielony jest przywilej szerokiego otwarcia drzwi poprzez kazanie, które wygłosił do Korneliusza. „Kluczem”, czyli prawem otwarcia, w obu przypadkach posłużył się św. Piotr.

LEKCJA ZŁOTEGO WERSETU

Owe słowa św. Piotra nie oznaczają, jakoby mylił się on poprzednio, sądząc, iż Boża łaska zostanie ograniczona do narodu żydowskiego. Miał prawo tak przypuszczać. Odpowiadało to wszystkim oświadczeniom Pisma Świętego. W słowach tych św. Piotr zauważa, że teraz Bóg już nie ma względu na osobę i narodowość, że teraz, czyli odtąd, sprawiedliwi, bojący się Boga z każdego narodu zostaną przez Niego przyjęci. Teraz dostrzega on znaczenie wizji udzielonej mu na dachu: „Co Bóg oczyścił, ty nie miej tego za nieczyste” [Dzieje Ap. 10:15]. Na początku oczyszczenie było tylko obrazowe, tylko dla Izraela, przez krew wołów i kozłów. Pozaobrazowe oczyszczenie przez krew Chrystusa również było przez pewien czas ograniczone do Izraela. Jednak teraz, za sprawą Pańskiej opatrzności, średnia ściana podziału została zburzona, tak że wszyscy wierzący z pogan, szukający społeczności z Panem, mogli stać się adoptowanymi członkami duchowego Izraela, „domu wiary” i mogli zostać przykryci zasługą lepszej ofiary Chrystusa.

The Watch Tower, 1 marca 1909, R-4344

Poprzednia strona Następna strona