Czasopismo

„Powołany przez Boga, jak Aaron”

– 28 CZERWCA [1914] – HEBR. 4:14‑5:10 –

„Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło” – Łuk. 19:10 (NB).

Przedmiotem dzisiejszej lekcji jest kapłaństwo Jezusa, a przy okazji także kapłaństwo Jego Kościoła. On jest Najwyższym Kapłanem, czyli kapłanem głównym, naszego wyznania czy porządku – pisze Apostoł. Dla Żydów było to trudne, by zrozumieć, jak mógł Jezus w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa mieć związek z kapłaństwem. Pan Bóg ograniczył urząd kapłański do rodziny Aarona z pokolenia Lewiego. Jezus nie należał do tego pokolenia, ani Jego uczniowie. Jakże więc mógł go pełnić albo mieć w ogóle coś wspólnego z urzędem kapłańskim?

Potrzeba dyskusji nad tą kwestią wzięła się z faktu, że, jak zaznacza św. Piotr, Kościół jest „królewskim kapłaństwem”. Św. Paweł wyjaśnia, że pozaobrazowy kapłan, Jezus, ofiarował się jako pozaobrazowy cielec dla oczyszczenia grzechu, a po uczynieniu tego „wstąpił na wysokość” i wszedł do pozaobrazowego Miejsca Najświętszego, ukazując się tam za nami – na rzecz swego Kościoła, pozaobrazowych Lewitów i pozaobrazowych podkapłanów.

Św. Paweł argumentuje, że ponieważ przez wiarę możemy uznać Jezusa za naszego wielkiego Najwyższego Kapłana w niebie i wiemy, że ma On zrozumienie dla naszych słabości, to daje nam wielką odwagę, by przychodzić do Niego, gdy mamy poczucie winy, bo możemy otrzymać miłosierdzie i znaleźć łaskę ku pomocy w razie potrzeby. Jednak wszystkie te zapewnienia będą bez znaczenia, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że Jezus jest naszym Najwyższym Kapłanem w niebie.

KAPŁANI AARONOWI BYLI FIGURALNI

Apostoł przekonuje, że wszyscy żydowscy kapłani byli brani spośród ludu i specjalnie poświęcani, albo odłączani, do swojej pracy, aby reprezentować ludzi przed Bogiem, składając w ich imieniu zarówno dary, jak i ofiary za grzechy. W ten sposób kapłani mogli współczuć z ludem, ponieważ byli poddani tym samym słabościom i również potrzebowali przebaczenia za własne grzechy. Ale nawet spośród tych niedoskonałych, grzesznych i posiadających wady kapłanów, którzy musieli składać ofiary za swoje własne grzechy, żaden nie mógł samowolnie objąć urzędu. Bóg musiał go na ten urząd powołać. Tak było z Aaronem. Bóg go powołał, aby stał się głównym kapłanem.

I – jak podkreśla Apostoł – tak też musi być z pozaobrazowymi kapłanami na wyższym poziomie. Chrystus, duchowo Najwyższy Kapłan, i Jego wybrany Kościół, „królewskie kapłaństwo” na duchowym poziomie, muszą być powołani przez Boga. W inny sposób nie mogą oni przyjąć urzędu. „Chrystus nie sam sobie nadał godność arcykapłana” [Hebr. 5:5 NB]. Bóg Go jednak uhonorował w ten sposób, mówiąc do Niego słowami proroczych psalmów: „Syn mój jesteś ty, Jam ciebie dziś spłodził” oraz „Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka” – Psalm 2:7 i Psalm 110:4.

MELCHISEDEK KRÓLEWSKIM KAPŁANEM

Na tej wyraźnej podstawie Boskiego wezwania Apostoł oświadcza, że Chrystus nie jest kapłanem według porządku Aarona – żydowskim kapłanem, ziemskim kapłanem, lecz – choć obrazowany przez Aarona w odniesieniu do ziemskiej ofiary – jest tak naprawdę uwielbionym kapłanem, nie według porządku Aarona, który nigdy nie został uwielbiony i nigdy nie był królem, tylko według porządku Melchisedeka, który był równocześnie i królem, i kapłanem – nie ofiarującym kapłanem, lecz kapłanem królującym.

Chrystus w chwale nie jest więc człowiekiem, nie jest istotą ziemską, nie jest Tym, który ofiaruje, jak wcześniej. Jest On uwielbionym Królewskim Kapłanem w mocy i wielkiej chwale, jako Król świętych, potrafiący i chcący ich wspierać we wszelkich próbach i doświadczeniach. A stopniowo, po tym jak uzna On wszystkich swoich podkapłanów, po tym jak przemieni ich na swoje własne podobieństwo w pierwszym zmartwychwstaniu za zasłoną – stanie się chwalebnym Królem i Kapłanem dla świata i przez tysiąc lat będzie królował, aby błogosławić i podnosić wszystkich chętnych i posłusznych, którzy przy zapewnionym wówczas oświeceniu będą zbliżać się do Boga.

„ZA DNI CIAŁA SWEGO”

Wracając do argumentacji Apostoła – pokazuje nam on związek między uwielbionym Królewskim Kapłanem za zasłoną a cierpiącym Jezusem w ciele. Gdy Apostoł pisze: „Który za dni ciała swego” (Hebr. 5:7), mamy rozumieć, że dni Jego ciała są przeszłością, skończyły się. Jak w innym miejscu wyjaśnia apostoł Piotr: „umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem” [1 Piotra 3:18] – w swoim zmartwychwstaniu. Ale za dni swego ciała Jezus ofiarował prośby i błagania ze łzami. Apostoł stara się nas, jako naśladowców Jezusa, zapewnić, że On jest w stanie współczuć nam we wszystkich naszych zmartwieniach. Dlatego też przypomina, że Jezus „za dni ciała swego modlitwy i uniżone prośby do tego, który go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował, i wysłuchany jest dla uczciwości”.

Nasz umysł instynktownie wraca do doświadczeń, jakie Mistrz przeżył w Getsemane – do Jego modlitw do Ojca, Jego łez, Jego agonii, a według jednego z zapisów – do Jego krwawego potu. Myśl Apostoła, jego sugestia, jest taka, że Mistrz, który sam przeszedł przez takie próby i gorzkie doświadczenia i który teraz jest w niebiańskiej chwale i mocy, będzie z pewnością okazywał współczucie i wsparcie wszystkim swoim wiernym naśladowcom, jakkolwiek może dopuścić, że będą oni przechodzić doświadczenia Getsemane i zmagać się z Przeciwnikiem.

JAKO SYN – A NIE GRZESZNIK

Apostoł podkreśla, że cierpienia Jezusa przyszły na Niego nie dlatego, że był grzesznikiem, lecz dlatego, że był Synem i jako Syn niebiańskiego Ojca udowodnił i sprawdził swoją wierność aż do śmierci, nawet do śmierci krzyżowej. Tylko poprzez taką próbę wierności mógł być uznany za godnego wysokiego podniesienia i obiecanej chwały, czci i nieśmiertelności, boskiej natury. To, co wycierpiał, to, co znosił, nie tylko stanowiło ofiarę za ludzki grzech i umożliwiało ludzką restytucję w Mesjańskim Królestwie, ale te same próby, trudności i doświadczenia były potrzebne samemu Mistrzowi. Jak dalej stwierdza Apostoł, przez cierpienia nauczył się On posłuszeństwa.

Jezus nigdy nie był niedoskonały w sensie bycia grzesznym. Był doskonały, nieskazitelny w chwalebnym stanie Logosa, zanim opuścił swą chwałę, jaką miał u Ojca, i stał się ciałem. Gdy narodził się z Marii, był, jak mamy powiedziane, ciągle „święty, niewinny, niepokalany i odłączony od grzeszników”. Jego cierpienia zatem nie uczyniły Go doskonałym w sensie uczynienia Go bezgrzesznym. Było to udoskonalenie innego rodzaju.

Nasz Pan wszedł pod Przymierze Ofiary – aby dowieść wierności wobec woli Ojca do samej śmierci. Miał obietnicę doskonałości na najwyższym poziomie – obietnicę boskiej natury – jako nagrodę, jeśli wiernie i w zupełności wypełni swoje Przymierze Ofiary. Początek tej nowej natury był Mu zapewniony w czasie Jego chrztu, kiedy został spłodzony z ducha świętego. Jednak poczęta tam natura wymagała rozwoju, czyli udoskonalenia i dla tej przyczyny były na Niego dopuszczone próby, trudności i zmagania. Był uczyniony doskonałym jako Nowe Stworzenie według Bożego porządku, lub natury, przez to, co wycierpiał.

ZBAWIAJĄC GO OD ŚMIERCI

Dla Mistrza, po tym jak wszedł pod Przymierze Ofiary, było to sprawą życia lub śmierci. Jego posłuszeństwo Przymierzu Ofiary miało Mu przynieść życie nieśmiertelne, boskie. Ale jakikolwiek błąd mógł Go kosztować wszystko; wszystko, co posiadał, było stawką w tym ofiarniczym przymierzu. Stąd też Jego usilne wołanie i łzy w Ogrodzie Getsemane nie były spowodowane bojaźnią przed zbliżającym się ukrzyżowaniem lub też czymkolwiek, co mógł Mu uczynić człowiek. Nie były spowodowane zwątpieniem w Bożą moc albo Bożą wierność. Mistrz obawiał się śmierci – czy aby nie upadł, starając się w pełni zastosować do wszystkich Boskich wymagań, i czy nie straci wszystkiego w śmierci, nie będąc uznany za godnego zmartwychwstania.

Apostoł stwierdza: „I dla bogobojności został wysłuchany”. Został wybawiony od strachu przed śmiercią. Od tego momentu Mistrz był już niezwykle spokojny we wszystkich próbach i przeżyciach tej nocy i następnego dnia. Nie możemy mieć wątpliwości, iż Ojciec Go zapewnił, że wszystko jest w porządku – że jak dotąd, okazał się wierny.

PRZYWÓDCA I NAJWYŻSZY KAPŁAN

Na podstawie swego własnego zwycięstwa i wywyższenia Jezus jest teraz „dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” – stwierdza Apostoł [Hebr. 5:9 NB].

Pierwszym zbawieniem, jakie sprawuje ów pozaobrazowy Kapłan według porządku Melchisedeka, jest zbawienie Jego Kościoła, „małego stadka”, „królewskiego kapłaństwa”, „narodu świętego”. Mają być oni zbawieni do tego samego chwalebnego stanu, jakiego On sam dostąpił. Nie osiągną tego stanu na żadnej innej drodze jak tylko na tej, którą On przebył. Dlatego też treścią Jego zaproszenia dla nich jest to, by wzięli swój krzyż i szli za Nim, żeby chodzili Jego śladami, na przekór złym i dobrym wieściom, wierni aż do śmierci, tak jak On był wierny.

Nie jest oczywiście możliwe, aby którykolwiek z Jego naśladowców zwyciężył w tym samym sensie, jak zwyciężył Pan; On był bowiem doskonały w ciele, a Jego naśladowcy są wszyscy niedoskonali wskutek upadku. To, czego się wymaga od Jego naśladowców, to okazanie tej samej lojalności serca, jaką On okazał – tej samej chęci względem Boskiej woli i poświęcenia każdej innej sprawy. Takim osobom wielki Najwyższy Kapłan przypisuje zasługę swojej ofiary, stosując ją w przypadku swoich naśladowców jako okrycie dla ich niezamierzonych wad i niedociągnięć. W ten sposób mają oni zapewnienie, że w Nim stoją kompletni przed obliczem Ojca, a stopniowo dojdą do pierwszego zmartwychwstania, w którym staną się rzeczywiście doskonali przez owo chwalebne dokonanie – „przemienieni w jednej chwili, w mgnieniu oka”, jako że „ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą”.

By jednak osiągnąć tę pozycję, wszyscy z naśladowców Jezusa muszą Go słuchać, muszą podążać za Jego wskazówkami. A wtedy On będzie ich wspierać i prowadzić do Królestwa Niebieskiego. „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.”

Dodatkowo będzie On sprawcą zbawienia wiecznego dla tylu spośród rodzaju ludzkiego, ilu będzie Mu posłusznych, gdy przejmie On królestwo i panowanie nad światem w ciągu tysiąca lat swych Mesjańskich rządów. Wszyscy, którzy wówczas odmówią okazania posłuszeństwa, będą zgładzeni we wtórej śmierci, ale wszyscy chętni i posłuszni będą ostatecznie udoskonaleni jako ludzkie istoty, istoty ziemskie – przywrócone do doskonałości, w jakiej Ojciec stworzył Adama, bogatszej o cenne doświadczenia z grzechem i uleczeniem z niego.

The Watch Tower, 1 czerwca 1914, R-5472

Poprzednia strona Następna strona