Czasopismo

Misjonarze z Antiochii

– 7 MAJA [1916] – DZIEJE AP. 11:19‑26, 13:1‑3 –

PRZEŚLADOWANIA PRZYCZYNIAJĄ SIĘ DO UPOWSZECHNIANIA EWANGELII – PIERWSZY KOŚCIÓŁ POŚRÓD POGAN – BARNABA WYSŁANY Z JEROZOLIMY, BY WSPOMÓC MŁODY KOŚCIÓŁ – PRZYPROWADZENIE SAULA Z TARSU DO ANTIOCHII – DWAJ BRACIA WYSŁANI JAKO MISJONARZE – WYBÓR I NAKŁADANIE RĄK.

 

„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody” – Mat. 28:19.

Antiochia w okresie, którego dotyczą nasze rozważania, była trzecim miastem na świecie co do znaczenia w handlu oraz co do liczby ludności, zaraz po Rzymie i Aleksandrii. Jest odnotowana jako pierwsze miasto poza Palestyną, w którym utworzono zgromadzenie chrześcijańskiego Kościoła. Rzeczywiście, możemy powiedzieć, że tak jak Jerozolima była najbardziej wpływowym ośrodkiem w Palestynie, Antiochia stała się centrum oddziaływania ewangelii wśród pogan.

Wydaje się, że mała iskra prawdy, która zapoczątkowała pracę Pańską w Antiochii, była wynikiem prześladowania, jakie powstało w okresie, gdy ukamienowany został św. Szczepan. Spośród tych, którzy zmuszeni zostali do opuszczenia Jerozolimy z powodu prześladowania, niektórzy osiedlili się w Antiochii, nie mogąc oczywiście kroczyć w świetle ewangelii bez przekazywania tego światła innym. Na początku zwracali się wyłącznie do osób, które wyznawały żydowską wiarę, a w tak dużym centrum handlowym jak Antiochia na pewno było bardzo wielu Żydów. Nie wiemy, do ilu z nich dotarła ewangelia, lecz z pewnością jej poselstwo ograniczało się do nich aż do końca siedemdziesięciu symbolicznych tygodni Boskiej łaski dla Izraela – aż do jesieni 36 r. n.e.

W tym samym czasie, kiedy Pan wysyłał diakona Filipa do Samarytan i etiopskiego eunucha oraz otwierał drzwi dla pogan za pośrednictwem apostoła Piotra, był gotów otworzyć drzwi dla pogan wszędzie. Pod kierownictwem Boskiej opatrzności niektórzy chrześcijanie pochodzący z Żydów w odpowiednim momencie zrozumieli, że poganin, który przyjmuje Jezusa, może zostać uznany za ucznia na równi z Żydami, którzy Go przyjęli. Praca zapoczątkowana w ten sposób wśród pogan w Antiochii szybko się rozprzestrzeniała, a poganie wydawali się zwracać większą uwagę na ewangelię niż Żydzi, którym była głoszona jako pierwszym.

BARNABA WYSŁANY DO ANTIOCHII

Wieść o tym, że ewangelia jest opowiadana poganom w Antiochii i że mnóstwo ludzi zwraca się do Pana, dotarła do Kościoła w Jerozolimie – głównego ośrodka chrześcijańskiej pracy. Apostołowie i bracia zostali już wcześniej przygotowani, gdyż Pan pokazał im wyraźnie swój stosunek względem rzymskiego setnika Korneliusza, co niewątpliwie zmniejszyło ich zdziwienie i w dużej mierze skorygowało wszelkie uprzedzenia w kwestii pogan jako współdziedziców obietnicy Abrahamowej, która uprzednio odnosiła się wyłącznie do Żydów.

Niemniej jednak zauważamy, że zapis nie mówi, iż wieść ta wywołała radość w Kościele w Jerozolimie. A zatem możemy wyciągnąć wniosek, że ze sporą obawą słuchali o tym, iż duża liczba pogan przyłącza się do wiary, i mogli sądzić, że będzie to miało szkodliwy wpływ na sprawę, której z oddaniem służyli.

Można więc przypuszczać, że początkowym motywem wysłania Barnaby do Antiochii było to, by mógł zobaczyć i osądzić prawdziwy stan rzeczy oraz zdać relację co do tego, czy nowo nawróceni są godni, by uznać ich za współdziedziców ze świętymi. Kiedy Barnaba przybył do Antiochii, zauważył „łaskę Bożą”, jaka była tam widoczna pośród wierzących. Musiała przejawiać się nie tylko w wierze w Jezusa jako ich Odkupiciela i Mistrza, lecz również w ich postępowaniu jako uczniów Pana. Barnaba szybko dostrzegł oczyszczającą i uświęcającą moc prawdy wśród tych wierzących i dzięki temu zrozumiał, że sprawa nie tylko nie dozna uszczerbku z powodu nowych uczniów, ale że przyniosą jej oni chlubę. Czytamy, że się uradował, i chociaż nie jest to powiedziane, możemy przypuszczać, iż niezwłocznie złożył sprawozdanie braciom w Jerozolimie i że oni także się ucieszyli.

Najwyraźniej apostołowie dokonali świetnego wyboru, wysyłając Barnabę do Antiochii. To, że był Lewitą z urodzenia, sprawiało, że bardzo dbał o wszystko, co interesowało Żydów w związku z wiarą, a bez wątpienia był dobrze wyuczony w Zakonie. Pochodził z Cypru – wyspy na Morzu Śródziemnym niedaleko Antiochii. Urodzony więc daleko od Jerozolimy, pośród pogan, był prawdopodobnie człowiekiem o otwartym umyśle i znał dialekt, którym mówili mieszkańcy Antiochii. Innym dobrym powodem, by wysłać Barnabę, był fakt, że dał się poznać jako wspaniała osoba i był bardzo pomocny jako brat i nauczyciel w Kościele. Pamiętamy, że sprzedał część swojego majątku na rzecz ubogich w Jerozolimie i otrzymał imię Barnaba – „syn pocieszenia”, pomocnik – co było oznaką miłości i szacunku, jakimi się cieszył w Kościele.

JEGO PRACA Z MŁODYM KOŚCIOŁEM

Barnaba od razu okazał wielkie serce braciom w Antiochii i napominał wszystkich w ten sam pocieszający i pomocny sposób, jak robił to w Jerozolimie. Bez wątpienia dostrzegał różne rzeczy, które należało skorygować. Jednakże zamiast wyszukiwać wady, zamiast ranić ich uczucia i besztać ich, zaraz na początku przyznał, że to, co u nich widzi, jest powodem do radości. Jego pocieszające poselstwo miało zachęcić ich, by trwali przy Panu całym sercem. Życzył on drogim nowym braciom w prawdzie, aby zadbali o to, by ich serca mocno przylgnęły do Pana, by ich umysły były w pełni zdecydowane, a ich poświęcenie zupełne.

To była sprawa pierwszorzędnej wagi. Później mógł pokazać im uprzejmie i delikatnie pewne słabości ciała, od których byli uzależnieni. Bądź też, kiedy ich serca byłyby już bardziej zjednoczone z Panem, sami mogli bardzo szybko zauważyć te niespójności bez potrzeby mówienia czegokolwiek. My chcielibyśmy zwrócić uwagę na to, że nie chodziło wyłącznie o trzymanie ciała na wodzy lub jego udoskonalanie, lecz o dużo głębsze dzieło łaski – czystość serca, oddanie serca Panu.

Obecnie nie możemy zrobić nic lepszego, jak tylko podążać tą samą drogą w naszych wysiłkach czynienia dobrze innym w miarę naszych możliwości. Bracia potrzebują bardziej wzmacniania niż rozdzierania. Potrzebują zbudowania w najświętszej wierze i w miłości. Potrzebują zachęty, by w sercu być wiernymi Panu. Krytykowanie ciała może mieć miejsce później, lecz trzeba to robić bardzo stopniowo i uprzejmie.

Były trzy elementy, które współdziałając ze sobą, czyniły Barnabę tak odpowiednią osobą do służby, i z pewnością uczynią też każdego z nas zdolnym sługą prawdy. Są one podane w wersecie 24: „Był to mąż dobry [moralny, prawy, nabożny], pełen Ducha Świętego [nie otrzymał łaski Bożej nadaremnie, była to w nim żywa moc, nowy umysł kierujący i kontrolujący wszystkie jego sprawy] i wiary”. Bez względu na to, jak dobry człowiek może być i jaką miarę ducha Pańskiego może posiadać, mocna wiara jest niezbędna. „Bez wiary nie można podobać się Bogu”. Starajmy się mieć wszystkie te kwalifikacje w naszej służbie, byśmy mogli być synami pocieszenia, pomocnymi w pracy dla Pana i Jego ludu, gdziekolwiek się znajdziemy. Nic dziwnego, że czytamy, iż w wyniku działalności Barnaby w Antiochii sporo ludzi zostało pozyskanych dla Pana.

SAUL Z TARSU PRZYPROWADZONY DO ANTIOCHII

Ostatni raz słyszeliśmy o Saulu z Tarsu (Dzieje Ap. 9:30), kiedy po tym, jak otworzone zostały jego oczy zrozumienia i jak został uczniem Pana Jezusa, głosił najpierw w Damaszku, a następnie w Jerozolimie, po czym bracia wysłali go do Cezarei, a potem prawdopodobnie statkiem do jego rodzinnego miasta – do Tarsu, ponieważ jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie. Nie mamy informacji o tym, jak wyglądała jego działalność w rodzinnym mieście, lecz możemy śmiało założyć, że osoba o jego charakterze i usposobieniu nie mogła długo pozostać bezczynna. A nawet jeśli zakres jego działalności na zewnątrz był wąski, możemy być pewni, że jego umysł aktywnie badał Boski plan, a jego wielkie serce także było aktywne, próbując zrozumieć Boską łaskę i rozważając sposoby służby.

Najwyraźniej Barnaba miał w pamięci talenty oraz siłę logiki brata Saula, którego wcześniej spotkał w Jerozolimie, doszedł bowiem do wniosku, że ponieważ Tars nie jest daleko od Antiochii, odwiedzi Saula i zainteresuje go m.in. pracą związaną z Kościołem w Antiochii. Prawdopodobnie pamiętał, że idee Saula dotyczące ewangelii miały niezwykle szeroki zakres – być może nawet zbyt szeroki dla braci w Jerozolimie, by mogli w pełni je ocenić wtedy, gdy Saul był u nich. Jednakże potem wszyscy bracia, a zwłaszcza wielkoduszny Barnaba, zaczęli postrzegać Boski plan w szerszym świetle – bardziej w taki sposób, w jaki Saul z Tarsu widział go już wcześniej.

Barnaba doszedł do wniosku, że warunki panujące w Antiochii głęboko zainteresują Saula, a tamtejsi bracia dużo skorzystają z jego pomocy. Dlatego też odnalazł Saula i sprowadził go do Antiochii, gdzie bez wątpienia jego wpływ był wielki. Radujemy się, dostrzegając szlachetność serca Barnaby. Wielu chrześcijan mniejszego kalibru obrałoby w tej sytuacji zły kierunek, mówiąc: „Ze względu na to, że mam większe doświadczenie od innych i byłem w bliskim kontakcie z apostołami w Jerozolimie, jestem najważniejszy pośród tutejszych braci. Jeśli jednak sprowadzę Saula, jego większe zdolności logicznego rozumowania i wyjaśniania Pisma Świętego usuną mnie w cień”.

Bracia, którzy w ten sposób rozumują, są przez swe własne samolubstwo sprowadzani na złą drogę. Zapominają, że Pańska praca znajduje się w Jego rękach; że mając takiego ducha, nie mogą ani Mu się podobać, ani odnosić sukcesów w Jego służbie; że wpływ, jaki wywrze to na ich serce, będzie miał poważne konsekwencje. Wszyscy z ludu Pana powinni być szlachetni i niesamolubni. Im bardziej zaś będziemy zbliżać się do takiego charakteru, tym bardziej odczuwać będziemy miłość Pana i braci i tym większa będzie sfera naszego wpływu na rzecz sprawiedliwości, prawdy i Pana.

UCZNIOWIE PO RAZ PIERWSZY NAZWANI CHRZEŚCIJANAMI

Warto zauważyć, że nasz Pan nigdy nie nadał nazwy swemu ludowi, lecz nazywał ich uczniami – uczącymi się. Apostołowie stosowali względem Kościoła różne nazwy, takie jak: „Kościół Boga żywego”, Kościół Boży”, „Kościół Chrystusowy”, „Kościół”. Stopniowo jednak zaczęła być wszędzie powszechnie stosowana nazwa „chrześcijanie”, utożsamiająca lud Boży z ich Odkupicielem*.

Szkoda, że znaleźli się tacy, którzy uznali za konieczne przyjęcie innych nazw niż powyższe, wspólne dla całego Kościoła Chrystusowego, oraz tacy, którzy używają tych nazw w sekciarski sposób. Jest oczywiste, że miano „chrześcijanin” powinno oznaczać kogoś, kto pokłada ufność w Chrystusie jako Mesjaszu, a zatem kogoś, kto pokłada w Nim ufność jako Odkupicielu i kto przyjmuje fundamentalne doktryny Pisma Świętego. Doktryny te opierają się na trzech oświadczeniach: (1) wszyscy są grzesznikami potrzebującymi odkupienia, zanim mogą zostać przyjęci przez Boga; (2) wierzący przyjmuje Boskie przebaczenie poprzez drogocenną krew Chrystusa; (3) ten, kto poddaje się kierownictwu Chrystusa i przyjmuje Jego imię, od tego czasu stara się kroczyć Jego śladami.

Sekciarstwo zaczęło się rozwijać już w kościele pierwotnym, bowiem niektórzy mówili: „Jestem chrześcijaninem, ale według obrządku Pawłowego”, inni twierdzili: „Jestem chrześcijaninem według obrządku Apollosowego”, a jeszcze inni: „Jestem chrześcijaninem według obrządku Piotrowego”. Św. Paweł natychmiast zganił tego ducha, zapewniając ich, że związek z Chrystusem jest wszystkim, czego potrzeba, oraz że ani Piotr, ani Paweł ich nie odkupili, dlatego też żaden apostoł nie może zajmować miejsca głowy Kościoła. Ponadto apostoł zwrócił uwagę na fakt, że taki duch z ich strony jest dowodem na to, że wciąż mają w sobie dużą miarę cielesności, światowego, stronniczego ducha sprzecznego z naukami ducha świętego – 1 Kor. 1:10‑13, 3:1‑7.

Należy ubolewać nad tym, że od czasów reformacji duch ten w znacznej mierze dominuje, bowiem niektórzy określają się używając nazwiska Lutra, inni – Wesleya lub Kalwina, a jeszcze inni przybierają bezosobowe nazwy stronnictw czy ugrupowań, takie jak metodyści, prezbiterianie, baptyści itd. Nie twierdzimy, że ci, którzy tak czynią, są całkowicie cieleśni i pozbawieni ducha Pana, lecz powołując się na apostołów zdecydowanie uważamy, że tego typu stronnicze usposobienie jest sprzeczne z duchem Pana i pod tym względem jest cielesne, powinno więc zostać pokonane przez wszystkich, którzy chcieliby być uznani przez Pana za zwycięzców.

Powinniśmy stanowić jeden Kościół, jedno domostwo wiary, przyjmując proste fundamentalne nauki Pisma Świętego i ograniczając przyjmowanie poglądów, które mniej lub bardziej opierają się na domysłach i nie zaliczają się do tych fundamentów. Powinniśmy utrzymywać społeczność z sobą nawzajem, nazywając siebie chrześcijanami i w ten sposób oddzielając się od wszystkich, którzy zaprzeczają pojednaniu, od wszystkich, którzy zaprzeczają skutkom pojednania w zmartwychwstaniu, oraz od wszystkich, którzy zaprzeczają konieczności odnowienia życia w obecnym czasie. Przy takim spojrzeniu na tę sprawę każdy chrześcijanin indywidualnie posiadałby niezależność w kwestii własnych poglądów, z wyjątkiem fundamentalnych nauk, które są jasno przedstawione w Piśmie Świętym.

WYSŁANIE MISJONARZY

Przez dość długi czas Paweł i Barnaba zgromadzali się z Kościołem w Antiochii, by oddawać cześć Panu i studiować Jego Słowo. Studiowanie to sprawiło, że Kościół jako całość rozwinął się i doszedł do punktu, w którym zaczął myśleć o rozpowszechnianiu ewangelii, zanosząc w tej sprawie modlitwy. Była pewna liczba proroków – mówców publicznych – oraz nauczycieli w Kościele i najwyraźniej zaczęli się oni zastanawiać, jak mogliby zostać użyci na chwałę Bogu i jak mogliby udzielić innym błogosławieństw prawdy, którymi sami wcześniej zostali obdarowani.

Zawsze tak jest, kiedy prawdę przyjmują ludzie o dobrych i uczciwych sercach. Całkiem słusznie pragną oni sami się nią karmić i wzmacniać się w Panu. Ale jest też pewne, że kiedy prawda zostanie przyjęta, daje siłę i pragnienie spożytkowania tej siły. Jest to równie prawdziwe dzisiaj, jak wtedy. Uświęcenie, jakie prawda sprowadza, rozpoczyna się od naszego spłodzenia z ducha, a zapał do służby jest proporcjonalny do stopnia ożywienia przez tego ducha.

Najwyraźniej Kościół w Antiochii miał nadmiar nauczycieli w porównaniu do swoich potrzeb, zaczął więc poszukiwać szerszego pola do służby. Nie byli pewni, jaki w tym obrać kierunek, dlatego też spoglądali ku Panu jako prawdziwej głowie Kościoła. Wykonywali służbę i pościli, a możemy być pewni, że także się modlili. W rezultacie doszli do wniosku, by dwóch spośród siebie – Barnabę i Pawła – wysłać jako przedstawicieli całej społeczności do pracy misyjnej.

Nie mamy informacji, w jaki sposób Pan doprowadził ich do podjęcia takiej decyzji. Możliwe, że odbyło się to w taki sam sposób, w jaki dzisiaj rozważalibyśmy podobną sprawę i powiedzielibyśmy: „Staraliśmy się poznać zamysł Pana, badając Pismo Święte i modląc się, i uważamy, że byłoby Jego wolą, by te osoby z naszego grona zajęły się publiczną służbą dla prawdy. Ufamy, że do takiego wniosku nie doprowadził nas zły duch pychy lub ambicji i że nie powodowała nami chęć zysku, lecz duch święty. Uważamy, że wola Pana jest taka, byśmy jako zgromadzenie wysłali tych przedstawicieli, aby nieśli światło innym”.

W jakiś sposób silne przekonanie, że taki jest ich obowiązek i przywilej, ogarnęło Kościół w Antiochii. Warto podkreślić, że zbór ten wyszukał swoich najlepszych przedstawicieli do tej służby, tym samym pozwalając, by duch samoofiary odniósł zwycięstwo. Niewątpliwie Pan odpowiednio błogosławił zborowi i wynagrodził mu stratę poniesioną poprzez oddanie tych dwóch bardzo utalentowanych braci do służby misyjnej.

WYBÓR I NAKŁADANIE RĄK

Po podjęciu decyzji odnośnie wyboru właściwego kierunku, zgromadzenie pościło, modliło się i nałożyło ręce na Pawła i Barnabę, po czym wysłało ich dwóch w podróż misyjną, życząc im Boskiego błogosławieństwa. Nakładanie rąk przez zgromadzenie prawdopodobnie zostało dokonane poprzez przedstawicieli zboru – starszych zborowych. Jednakże nie oznaczało ono tego, co dzisiaj zazwyczaj rozumie się pod pojęciem „wyświęcenie”, bowiem już od dłuższego czasu uznawano, iż Paweł i Barnaba należą do czołowych proroków i nauczycieli Kościoła w Antiochii. Nie oznaczało upoważnienia do głoszenia, tak jak jest czasami obecnie rozumiane wyświęcenie wśród chrześcijan różnych sekt i ugrupowań.

Uroczystość ta oznaczała po prostu: „My, zgromadzenie w Antiochii, poprzez nałożenie rąk przez reprezentujących nas starszych zborowych, wysyłamy tych dwóch mężczyzn – Pawła i Barnabę – w podróż misyjną i zaznaczamy, że idą oni nie tylko jako przedstawiciele Pana i samych siebie, lecz także jako przedstawiciele Kościoła Pana w Antiochii i z tego powodu uważamy, że jesteśmy odpowiedzialni za ich utrzymanie. Udzielimy im potrzebnej pomocy, a tym sposobem będziemy ich współpracownikami, mając udział w ich pracy, współczując z nimi w ich trudnościach i próbach, pomagając im zaspokoić potrzeby życiowe oraz mając udział z nimi również we wszelkich rezultatach, jakie osiągną na chwałę Panu poprzez swoje wysiłki”.

Odnośnie tej sprawy znajdujemy zapis, że po zakończeniu podróży misyjnej dwaj wymienieni bracia powrócili do Antiochii i złożyli sprawozdanie. Wydaje się, że w przyszłości przynajmniej apostoł Paweł podróżował niezależnie od Kościoła w Antiochii – bez tego typu modlitw i nakładania rąk, a także bez składania późniejszych sprawozdań z wyników swojej pracy – chociaż na tyle, na ile możemy to ocenić, wciąż pozostawał z tymi braćmi w związkach miłości i sympatii.

The Watch Tower, 15 kwietnia 1916, R-5888

Poprzednia strona Następna strona