Wylanie ducha przysposobienia synowskiego
III kwartał, lekcja II, 10 lipca [1892],
Dzieje Ap. 2:1‑12
„Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę (...) i przyszłe rzeczy wam opowie” – Jan 16:13.
ersety 1‑4. Najbardziej znamiennym dniem w historii Kościoła jest dzień błogosławieństwa Pięćdziesiątnicy, który nastąpił po wniebowstąpieniu naszego Pana. Zaznacza on zdecydowanie początek historii Kościoła, wskazując moment, w którym Kościół został zapoczątkowany. Bo chociaż apostołowie zostali powołani i chodzili za Wielkim Nauczycielem przez trzy i pół roku Jego misji i ofiary, nie byli uznawani przez Boga jako Jego synowie aż do Pięćdziesiątnicy, kiedy to dany został duch przysposobienia synowskiego.
To prawda, że oni się poświęcili; zostawili wszystko dla Chrystusa; a jednak jako grzesznicy znajdowali się pod potępieniem i nie mogli być uznani ani potraktowani jako synowie, dopóki nie dokonało się zadośćuczynienie za ich grzechy na mocy wielkiej ofiary za grzech „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata”. Na to musieli poczekać. A nawet po tym, jak Odkupiciel „wylał duszę swoją aż na śmierć” jako nasza ofiara za grzech, i po tym, jak został wzbudzony z martwych przez chwałę Ojcowską, nadal musieli oni czekać, aż otrzymają dar Bożego ducha przysposobienia synowskiego, który miał potwierdzić uznanie ich za synów i upoważnić ich do nauczania w Jego imieniu o przebaczeniu grzechów; musieli oni czekać, aż ten, który zapłacił cenę za nasze odkupienie, wstąpi na wysokość i tam zjawi się w obecności Boga i zaoferuje sprawiedliwości tę ofiarę za grzech na naszą korzyść – umożliwiając jej zastosowanie za tych, którzy w nią wierzą i są Jemu posłuszni. Błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy było od Ojca, ale przez Syna (Dzieje Ap. 2:33). Było to Ojcowskie uznanie zasługi ofiary za grzech.
To prawda, że Mistrz wysłał ich, by głosili bliskość Królestwa itd., a oni wracając, cieszyli się, mówiąc: „Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim” [Łuk. 10:17], ale ich moc, dzięki której wykonywali wtedy swoje cuda, chociaż był to duch święty czy święta moc, nie była ich własna, lecz Pana. On ich rozesłał w swoim imieniu i dał im moc nad wszelkimi chorobami itd., ale nie otrzymali żadnej mocy ani uznania bezpośrednio od Boga aż do dnia Pięćdziesiątnicy. Nasz Pan Jezus miał ducha świętego czy świętą moc, i to bez miary, ponieważ On był świętym, niewinnym, niepokalanym Synem (Jan 3:34). Wszyscy inni jednak byli pozbawieni tego prawa, gdyż dopóki On nie uczynił pojednania za nieprawość, oni byli grzesznikami. Uczniowie zatem mieli jedynie przypisaną albo udzieloną świętą moc czy świętego ducha, dopóki ofiara nie została uczyniona i przedłożona i dopóki błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy nie dostarczyło im i nam oraz wszystkim dowodu, że Bóg przyjął ofiarę Chrystusa – „sprawiedliwego za niesprawiedliwych” – 1 Piotra 3:18.
Z tym zgadza się stwierdzenie, że „Duch Święty nie był jeszcze dany, gdyż Jezus nie był jeszcze uwielbiony” (Jan 7:39) oraz jeszcze inne, że „tym zaś [z domu sług], którzy go przyjęli, dał prawo [możność, siłę, przywilej] stać się DZIEĆMI [SYNAMI] BOŻYMI, tym, którzy wierzą w imię jego” – Jan 1:12.
Wersety 4‑12. Jeśli chodzi o dary ducha, jakie wynikały ze spłodzenia z ducha we wczesnym Kościele i były dane w celu poświadczania Bożej łaski dla nowo spłodzonych „synów”, jak też w celu zamanifestowania, iż są oni nauczycielami dla tych, którzy jej jeszcze nie mają, oraz jeśli chodzi o rozróżnianie między tymi darami a owocami-darami ducha, które teraz są dowodem Boskiej łaski i spłodzenia, badający znajdzie odniesienia w artykule wprowadzającym do tego wydania czasopisma.
Zion’s Watch Tower, czerwiec 1892, R-1415
Poprzednia strona | Następna strona |