Czasopismo

„Nie należycie do samych siebie”

My, którzy zostaliśmy zawczasu nabyci przez naszego Pana Jezusa, uświadamiamy sobie, że nie należymy do samych siebie. Została za nas zapłacona pewna cena i nie jesteśmy swoją własnością. Co to dla nas oznacza? Przypuśćmy, że tonęliśmy albo właśnie mieliśmy umrzeć w płomieniach, a ktoś pośpieszył nam z pomocą i uratował nas przed śmiertelnym zagrożeniem, narażając swoje własne życie. Czulibyśmy się tak wdzięczni, że nie wiedzielibyśmy, co by tu uczynić dla naszego wybawcy. Podobną myśl zdaje się wyrażać apostoł. Ten, który nas wykupił, nie tylko zaryzykował swoim życiem. On je za nas ofiarował, by wybawić nas od wiecznej śmierci. O ileż bardziej powinniśmy okazywać, jak wdzięczni jesteśmy za Jego czyn miłości dla nas! Opuścił On swoją chwałę, którą miał u Ojca, by z łaski Bożej skosztować śmierci za każdego człowieka. A zasługa Jego śmierci została obecnie udostępniona nam, którzy stajemy się Jego uczniami. Jak wielka zatem wdzięczność winna płynąć do Niego z naszych serc! Mówimy sobie „Cóż mogę uczynić, by okazać, że doceniam to, co Zbawiciel dla mnie uczynił?”.

Spoglądając w wieczną przyszłość i myśląc o niekończących się błogosławieństwach, mamy świadomość, że droga do otrzymania owych wspaniałych dobrodziejstw została dla nas otwarta przez śmierć Jezusa. Tak więc z zadowoleniem przynosimy nasze niewielkie ofiary i oddajemy się całkowicie Temu, który za nas umarł. Uznajemy, że nic nie znaczymy i że jesteśmy niedoskonali, podczas gdy On jest tak wspaniały i potężny – cudowny w doskonałości i chwale. Nie umiemy postępować tak, jak byśmy chcieli, ze względu na nasze słabości i niedoskonałości, możemy Mu jednak okazać naszą lojalność. Prosimy więc: „Panie, zapewnij nam możliwości pokazania, jak bardzo Cię kochamy, jak chętnie oddajemy naszą małą cząstkę na rzecz realizacji wielkiego Bożego planu”.

A czujemy, że nie dysponujemy nawet połową tego, co powinniśmy oddać. Jesteśmy jedynie kłębkiem niedoskonałości i czujemy się naprawdę zawstydzeni, ofiarując samych siebie Panu. Jednak otrzymaliśmy propozycję przyjścia w imieniu i zasłudze Jezusa. Wyobrażamy sobie, że nasz Ojciec powiedział: „Wiem, że jesteś bardzo niedoskonały, lecz pragnę dostrzegać jedynie nastawienie twojego serca i umysłu, twoje szczere wysiłki na rzecz czynienia mojej woli”.

Kiedy byłem w Indiach kilka lat temu, mieszkańcy przyszli przed moje mieszkanie i poprosili, bym wyszedł na zewnątrz. Brat, który władał ich językiem, wszedł i powiedział: „Czy zechciałbyś wyjść i spotkać się z tymi ludźmi?”. Stanąłem więc w drzwiach i ujrzałem ojca, matkę i trójkę ich dzieci. Nie umieli ani słowa po angielsku, ale przynieśli mi pewne skromne dary. Jeden miał jakiś owoc, inny jajko, a jeszcze ktoś coś innego. Nie chciałem przyjmować od nich tych rzeczy, ponieważ wiedziałem, że wielu z tych ludzi nie ma wystarczającej ilości jedzenia. Oni jednak przynieśli to, co mieli najlepszego. Dlatego czułem, że nie wolno mi odrzucić ich miłych ofiar, gdyż zasmuciłbym ich albo nawet obraził. Tak więc przyjąłem te dary.

Od tamtej pory często myślę, że dobrze obrazuje to nasze dary dla Pana. Nasz niebiański Ojciec nie potrzebuje naszych małych „jajek” czy kawałków naszych „kolczastych owoców”, tak jak ja nie potrzebowałem tego, co przynieśli mi tamci biedni ludzie. Zachęca nas jednak, byśmy przychodzili do Niego z naszymi darami. Umie On sobie bardzo dobrze poradzić bez nas, nie możemy Go wzbogacić, lecz dla naszego dobra jest chętny przyjąć nasze drobne ofiary. Naszym zaś wielkim przywilejem jest zaproszenie, byśmy w taki sposób do Niego przychodzili. Z najwyższą przyjemnością i wdzięcznością przyjmujemy Jego łaskawą zachętę, byśmy oddawali Mu wszystko, co posiadamy, choć jest tego tak niewiele. On zaś przygotowuje nas do wielkiego wywyższenia z Chrystusem. Każdy, którego On wybiera, musi wykazać się świętobliwym charakterem. Tylko święci będą tworzyli owo uwielbione grono, które złoży się na Oblubienicę Barankową. Każdy z nas musi zachować wierność aż do śmierci.

Fragment wykładu „Nabycie Kościoła i świata”
St. Louis, 25 czerwca 1916 roku, CRS-491

Poprzednia strona