Czasopismo

Requiem dla amerykańskiego marzenia

Noam Chomsky, autor księżki
„Requiem for the American Dream”:

Dziesięć reguł koncentracji bogactwa i władzy

– Noam Chomsky –
(fragmenty narracji z filmu dokumentalnego pod tym samym tytułem)

W okresie wielkiego kryzysu, który z racji mojego wieku trochę jeszcze pamiętam – a większość mojej rodziny była wtedy bez pracy – warunki były znacznie trudniejsze niż dzisiaj. Ludzie spodziewali się jednak, że nastąpi poprawa, mieli jakieś resztki nadziei. Dzisiaj nie mają.

Nierówność jest rzeczywiście bezprecedensowa. Patrząc na historię Ameryki, jest to najgorszy okres pod tym

względem. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, nierówność ma źródło w ekstremalnym bogactwie maleńkiego sektora populacji, obejmującego zaledwie ułamek procenta. Podobnie było w epoce napływu imigrantów

(Gilded Age), w latach dwudziestych i w okresie „ryczących 90-tek”. Jednak obecny okres jest wyjątkowy, ponieważ nierównomierność podziału bogactwa wynika ze stanu posiadania ludzi superbogatych – jednej dziesiątej procenta największych bogaczy. Jest to nie tylko niesprawiedliwość jako taka, ale niesie też ona ze sobą negatywne konsekwencje dla całego społeczeństwa, ponieważ nierówność wywiera destruktywny, bardzo szkodliwy wpływ na demokrację.

Mówimy o amerykańskim marzeniu. Jego częścią jest ruchliwość klas społecznych. Urodziłeś się biedny, ciężko pracujesz – będziesz bogaty. Robotnik mógł wykonywać skromną pracę, kupić sobie dom, samochód, opłacić dzieciom wykształcenie. To się załamało.

Demokracja

Wyobraź sobie, że patrzysz na Ziemię z Marsa. Co widzisz? W Stanach Zjednoczonych wyznaje się pewne wartości, na przykład demokrację. W demokracji opinia publiczna powinna mieć wpływ na politykę. Następnie rząd prowadzi działania wyznaczane przez ogół. Takie byłoby znaczenie demokracji.

Ważne jest, by zrozumieć, że uprzywilejowane i posiadające władzę sektory społeczne nigdy nie lubiły demokracji i miały ku temu dobre powody. Demokracja oddaje władzę w ręce całego społeczeństwa, a zabiera ją im. Jest więc zasadą koncentracji bogactwa, że zgromadzone jego zasoby skupiają dla siebie władzę, szczególnie w czasach, gdy wybory pochłaniają astronomiczne kwoty, których partie polityczne muszą szukać w kieszeniach wiodących korporacji.

Skupienie władzy politycznej natychmiast przekłada się na legislację, co znów prowadzi do wzrostu i koncentracji bogactwa. Dzieje się tak za sprawą polityki fiskalnej, podatkowej, deregulacji, zasad zarządzania korporacjami i całego szeregu innych działań politycznych zmierzających do zwiększenia koncentracji bogactwa i władzy, co z kolei zwiększa znów polityczną kontrolę nad całą sytuacją. I to właśnie obecnie obserwujemy.

Mamy więc do czynienia z pewnym wyniszczającym sprzężeniem zwrotnym. Jest ono tak typowe, że opisał je już Adam Smith w 1776 r. w swoim słynnym „Bogactwie narodów”. Powiada on, że w Anglii głównymi architektami polityki są ludzie posiadający tytuł własności społeczeństwa – w jego czasach kupcy i przemysłowcy. Dbają oni o to, by ich interesy miały się dobrze, niezależnie od tego, jak tragiczne mogłoby to nieść skutki dla reszty mieszkańców Anglii czy innych krajów. Dzisiaj nie są to kupcy i przemysłowcy. Instytucje finansowe i ponadnarodowe korporacje są tym, co Adam Smith określa mianem „pana ludzkości”. Kierują się oni paskudną regułą: „wszystko dla nas i nic dla innych”. Są zdecydowani prowadzić politykę, która będzie korzystna dla nich i szkodliwa dla wszystkich innych. A wobec braku ogólnej, publicznej reakcji tak też właśnie będzie się mniej lub więcej działo.

1) Redukcja demokracji

Przez całą amerykańską historię ciągnie się konflikt między oddolnym naporem na zwiększanie wolności i demokracji oraz dążeniem elit do odgórnej kontroli i dominacji. Zaczęło się to już od założenia tego państwa. James Madison, główny jego architekt, wierzył w demokrację tak jak każdy inny człowiek na świecie. Tym niemniej uważał, że władza USA powinna zostać powierzona ludziom bogatym, ponieważ są oni bardziej odpowiedzialni niż inni. W związku z tym system konstytucyjny przyznaje znaczącą władzę senatowi. Pamiętajcie, że w tamtych czasach senat nie był wybierany w demokratycznych wyborach. Był powoływany spośród bogatych ludzi, którzy, jak to ujął Madison, rozumieją problemy posiadaczy ziemskich oraz ich prawa.

W debatach konwentu konstytucyjnego czytamy wypowiedź Madisona stwierdzającą, że główną troską społeczeństwa powinna być ochrona bogatej mniejszości przed większością. I miał na to argumenty. Przypuśćcie, że każdy miałby wolne prawo głosu, powiada, to przecież większość, która jest biedna, zjednoczyłaby się w celu odebrania własności bogatym. A to, jak twierdzi, byłoby przecież niesprawiedliwe. Dlatego nie możemy do tego doprowadzić, a system konstytucyjny musi zapobiec takiej demokracji.

Ciekawe jest, że argument ten wynika z tradycji sięgającej pierwszej podstawowej książki na temat systemów politycznych – „Polityki” Arystotelesa. Twierdzi on, że najlepszym ustrojem jest demokracja. Następnie jednak wskazuje na ten sam problem, który zauważył Madison. Jeśli demokracja miałaby objąć wszystkich wolnych ludzi, to biedni zgromadziliby się w celu przejęcia własności bogatych. Ten sam dylemat ma jednak różne rozwiązania. Arystoteles proponuje coś, co dzisiaj nazwalibyśmy państwem socjalnym. Powiada on: Spróbujcie zredukować nierówności. Jednym rozwiązaniem tego problemu jest więc zmniejszenie nierówności, innym – zredukowanie demokracji.

Patrząc na historię Stanów Zjednoczonych, można zaobserwować ustawiczne zmaganie się tych dwóch tendencji – demokratyzacji, której źródłem jest przeważnie społeczeństwo, i owego parcia od góry. Walka ta prowadzi do kryzysów ekonomicznych i okresów szybkiego rozwoju. Lata sześćdziesiąte, na przykład,

były okresem znaczącej demokratyzacji. Sektory społeczne, które zwykle zachowywały się biernie i apatycznie, zorganizowały się, zaczęły działać i domagać się swych praw. Dzięki temu zostały stopniowo

włączone do procesu decyzyjnego. Obecnie obserwujemy proces odwrotny – redukcję demokracji.

Pozostałe reguły koncentracji bogactwa i władzy, które wedle obserwacji autora skutecznie stosowane są przez kilka ostatnich dziesięcioleci:

  1. kształtowanie ideologii przez kontrolowanie mediów i uczelni,
  2. prowadzenie polityki monetarnej za pośrednictwem instytucji finansowych,
  3. przesuwanie obciążeń na biedną część społeczeństwa,
  4. demontowanie poczucia solidarności społecznej poprzez osłabianie systemów ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych,
  5. wprowadzanie regulatorów finansowych, nad którymi można następnie przejmować kontrolę,
  6. inżynieria wyborcza, czyli kontrolowanie kampanii politycznych,
  7. ograniczenie ruchu związkowego,
  8. hodowanie bezmyślnego konsumenta, między innymi poprzez reklamy,
  9. marginalizacja społeczeństwa, czyli pozbawianie go udziału w procesie decyzyjnym.
Poprzednia strona Następna strona