Czasopismo

Ciężki kamień

WIDOKI Z WIEŻY

Stolica Izraela znalazła się znów na czołówkach wszystkich gazet i serwisów informacyjnych. Prezydent Stanów Zjednoczonych uznał Jerozolimę jako stolicę Izraela. Mogłoby się wydać, że sprawa to oczywista, bo przecież Jerozlima jest i historyczną, i współczesną polityczną stolicą państwa Izrael. Jednak problem stwarza rezolucja ONZ nr 181 z 29 listopada 1947 r. o podziale Palestyny, stwierdzająca w cz. III A, że „miasto Jerozolima będzie miało status corpus separatum, pozostając pod specjalnym międzynarodowym nadzorem i administracją Narodów Zjednoczonych”. Uznanie więc tego miasta za stolicę Izraela narusza powyższe ustalenie, a każda decyzja w tej sprawie stanowi „ciężki kamień”: czy stanąć po stronie Boga przeciwko innym narodom, czy też zachować się solidarnie, ale wystąpić przeciwko Bogu. Dla wierzącego wybór jest oczywisty, ale dla polityka jest to kamień, o który musi się zranić.

DZIĘKUJEMY, PREZYDENCIE TRUMP

Jerozolima nie jest i nigdy nie będzie przeszkodą dla tych, którzy szukają pokoju”, pisze izraelski prezydent Reuven Rivlin. „Uznanie Jerozolimy jako stolicy oraz przeniesienie amerykańskiej ambasady do tego miasta stanowi kluczowy element przyznania narodowi żydowskiemu prawa do swej ziemi i do życia w pokoju.”

Urodziłem się w Jerozolimie ponad siedemdziesiąt lat temu, ale zawsze miałem poczucie, jakbym znał ją od dwustu lat.

Jerozolima, w której się urodziłem, była mała i prowincjonalna, przestraszona i chwiejna. Pod brytyjską okupacją była miastem ciągłego strachu przed nieznanym. „Mur płaczu” ukrywał się wstydliwie na końcu wąskiego zaułka.

Gdy dzielnica żydowska znalazła się w rękach jordańskiego legionu w czasie Izraelskiej Wojny Niepodległościowej, nasze serca przestały bić. Nie umieliśmy wyobrazić sobie Jerozolimy, która jest poza murami, bez tej, która kryje się w obrębie murów.

I wtedy wybuchła Wojna Sześciodniowa. Byłem oficerem wywiadu Brygady Jerozolimskiej. Nigdy nie zapomnę uczucia radości i ulgi, jakie wzbudziła w nas wieść o wyzwoleniu miasta. Tak jak moi przodkowie, poczułem się częścią historii Jerozolimy.

Pomimo pięćdziesięciu lat, jakie upłynęły od czasu, gdy została wyzwolona, Jerozolima nadal potrzebuje swych miłośników i tych, którzy znają jej sekrety. Miastu konieczne są osoby, które rozumieją, po prostu i bez poetyckich przenośni, że syjonizm bez Syjonu jest pustą skorupą. Jerozolima jest mikrokosmosem całego naszego istnienia tutaj w ziemi Izraela.

Oświadczenie prezydenta Trumpa było tą „oczywistością”, którą należało wygłosić. Najwidoczniej nawet coś oczywistego może być czasami głęboko poruszające.

Uważam, że nie ma lepszego i piękniejszego prezentu dla państwa Izrael na siedemdziesięciolecie jego istnienia. W czasie gdy świętujemy 5o. rocznicę zjednoczenia miasta, nadeszła pora na zaprowadzenie pokoju w Jerozolimie i na pielęgnowanie nadziei w stolicy Izraela, do której chętnie przybywają pielgrzymi z całego świata.

Każdy z nas ma swoją własną Jerozolimę. Przez tysiące lat Żydzi wyglądali Jerozolimy, modlili się za nią i o niej marzyli. Uznanie Jerozolimy jako stolicy oraz przeniesienie amerykańskiej ambasady do tego miasta stanowi kluczowy element przyznania narodowi żydowskiemu prawa do swej ziemi i do życia w pokoju.

Jerozolima nie jest i nigdy nie będzie przeszkodą dla tych, którzy szukają pokoju. Jerozolima stoi ponad wszelkimi spekulacjami, taktycznymi i politycznymi. Pewne związki są wieczne i przetrwają wszystkie negocjacje oraz próby czasu.

„Proście o pokój dla Jeruzalemu! Niech żyją w spokoju ci, którzy cię miłują! Pokój niech panuje w murach twoich, a spokój w twoich pałacach!” (Psalms 122:6-7).

Rouven Rivlin,
ynetnews.com, 7.12.2017

ŚWIĄTECZNY PREZENT OD PREZYDENTA TRUMPA

W owym dniu uczynię z Jeruzalemu ciężki kamień dla wszystkich ludów. Każdy, kto go będzie podnosił, ciężko się zrani, gdy zbiorą się przeciwko niemu wszystkie narody ziemi” – Zach. 12:3.

Jerozolima zawsze była punktem zapalnym napięć i konfliktów, od czasów bliblijnych aż po teraźniejszość. A jeśli wierzyć prorokom, to sytuacja będzie się jeszcze pogarszać, dopóki ci, którzy próbują się sprzeciwiać Bożym zamierzeniom, nie rozbiją się o mury Jerozolimy.

Prezydent USA, Donald Trump, odrobił jedynie swoje zadanie z historii, gdy stwierdził: „Doszedłem do przekonania, że nadszedł czas, by uznać Jerozolimę jako stolicę Izraela”.

Wielu mieszkańców Izraela zgadza się z jego przekonaniem, że uznanie dla Jerozolimy ułatwi osiągnięcie pokoju.

„Nie rozwiążemy naszych problemów, gdy będziemy ciągle przyjmowali te same błędne założenia i obierali strategie, które już zawiodły w przeszłości. Stare wyzwania wymagają nowych inicjatyw”, oświadczył prezydent. „Głupotą byłoby przekonanie, że powtarzanie dokładnie tych samych formuł obecnie przyniesie inne lub lepsze wyniki.”

Od dziesięcioleci Izrael próbuje osiągnąć pokój metodą ustępstw wobec arabskich roszczeń terytorialnych, oczekując w zamian zmniejszenia zagrożenia terroryzmem. Ta metoda okazała się jednak nieskuteczna.

Jednym z powodów jest to, że większość środowisk arabskich żyje ciągle w świecie fantazji, sądząc, że Izrael jest zjawiskiem nielegalnym i czasowo ograniczonym. Owa iluzja podtrzymywana jest przez fakt, że międzynarodowa społeczność w niewielkim tylko stopniu gotowa jest wyrażać poparcie dla historycznych i religijnych praw kraju i państwa Izrael.

To, że Stany Zjednoczone oficjalnie poparły teraz izraelskie prawo do Jerozolimy, może uspokoić wrogo nastawione środowiska arabskie. Albo też może to jeszcze bardziej zaognić sytuację.

Czas pokaże, czy historyczne oświadczenie prezydenta Trumpa przyśpieszy spełnienie się proroctwa Zachariasza, czy też okaże się jedynie niewiele znaczącym elementem gry politycznej. Również ten drugi pogląd ma w Izraelu licznych zwolenników.

„Israel Today”, 7.12.2017

Poprzednia strona Następna strona