Pasterz i owce
„Gdy wszystkie swoje wypuści, idzie przed nimi, owce zaś idą za nim, gdyż znają jego głos. Za obcym natomiast nie pójdą, lecz uciekną od niego, ponieważ nie znają głosu obcych” – Jan 10:4‑5.
Zarówno za dni pierwszej obecności naszego Pana, jak i dzisiaj, było i jest wielu powszechnie uznawanych przywódców i nauczycieli. Rozmaite systemy filozoficzne przyciągają uwagę myślących ludzi. Żydzi do świętych pism Prawa i Proroków dodali wiele nauk pozbawionych natchnienia, zaś sąsiadujący z nimi Grecy namiętnie zajmowali się filozoficznymi spekulacjami i cały czas poszukiwali czegoś nowego. Tymczasem długo wyczekiwany, ale nierozpoznany Mesjasz Izraela zamierzał właśnie wprowadzić nowy system nauczania, filozofii i etyki nowej epoki Boskiej opatrzności i łaski – tego, co miało wyrosnąć z judaizmu i stanowić jego wypełnienie.
Zmiany zaś miały być tak radykalne i rewolucyjne, tak różne od wszystkich ludzkich oczekiwań zarówno wśród Żydów, jak i pogan, że ich ogłoszenie musiało stać się dla Żydów kamieniem obrażenia, a dla Greków głupotą. Pan był tego całkowicie świadomy, jak również tego, że spośród ludzi oślepionych przez księcia tego świata jedynie nieliczni będą w stanie dostrzec w tym nauczaniu moc i mądrość Bożą (1 Kor. 1:23‑24). Było Mu też wiadome, że ta niewielka grupka będzie się składać z Izraelitów cichych i pokornych. Tak właśnie scharakteryzował On swoje owce – uległość miała być główną cechą ich charakteru, gdyż i On sam ukazany został pod tym samym symbolem: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” [Jan 1:29].
Zwracając się do tych, którzy już przyjęli Jego nauki i stali się Jego uczniami, jak i do wszystkich ich naśladowców, stara się On utrwalić wśród nich lekcję cichości i zapewnić ich o swej czułej opiece nad nimi. Zgodnie z tym powiada: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce” (Jan 10:11 UBG). I nie bacząc na to, jak wielu innych ogłaszało się pasterzami, oświadcza, że On jest jedynym prawdziwym pasterzem i że dowiedzie tego aż do końca, oddając za owce nawet swoje życie.
Chained Bible, Hornby Library, fot. Rodhullandemu, Wikimedia
Dalej mówi: „Ja jestem drzwiami. Jeśli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony; wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko” (Jan 10:9 UBG). Jak pogodzić jednak te słowa z powyższym stwierdzeniem: „Kto wchodzi przez drzwi, jest pasterzem owiec”? W jaki sposób Pan mógł wejść przez drzwi i jednocześnie być drzwiami? Zgodnie z Bożym planem zbawienia droga do podniesienia człowieka ze stanu śmierci i przywrócenia go do wiecznego życia została prawnie otwarta przez złożenie ofiary stanowiącej okup. Gdy nasz Pan dobrowolnie podjął się spełnienia tych wymagań Bożego planu, wszedł przez sporządzone przez Boga drzwi możliwości, stając się zbawicielem świata i pasterzem Pańskich owiec. Przekraczając drzwi Boskiego planu, stał się dla nas drzwiami sposobności, drogą prowadzącą do wiecznego życia, a przez to pozyskał sobie godność dobrego pasterza, by poprowadzić zagubione stado ludzkości z powrotem do Bożej zagrody – w Nim można poznać drogę życia, a rozkosze po Jego prawicy trwają na wieki (Psalm 16:11). Ten, który wszedł do owczarni za sprawą Bożego naznaczenia, stał się zarówno drzwiami dostępu do Boga, jak i dobrym pasterzem owiec. „Temu odźwierny [duch święty] otwiera [drogę dla owiec]” (Jan 10:3 UBG). To otwarcie dokonało się na różne sposoby: gdy został On dla nas ogłoszony umiłowanym Synem Bożym, w którym Ojciec ma upodobanie, a także Odkupicielem i Zbawcą, w świadectwie towarzyszącym Jego chrztowi i powtórzonym na „górze przemienienia”; gdy zaćmiły się niebiosa i skały pękały w chwili Jego śmierci; gdy zmartwychwstał, a poświadczali to aniołowie i naoczni świadkowie; gdy okazywał wielką zgodność wszystkich głównych cech charakteru z dotyczącymi Go świadectwami proroctw; a także przez autorytet i styl Jego nauczania oraz przez prostotę i czystość charakteru, przy którym bladły wszystkie inne postacie, tak że nawet ci, co nie uznawali Go za Syna Bożego, stwierdzali, że „nikt nigdy nie mówił tak, jak ten człowiek” (Jan 7:46).
W ten sposób upewnione owce uznają Pomazańca Pańskiego za swego pasterza. Odtąd słuchają Jego głosu. „On woła swoje własne owce po imieniu [interesuje się nimi nie tylko jako całym stadem, ale także każdą z osobna] i wyprowadza je”.
Ogłaszając samego siebie prawdziwym pasterzem i jedynymi drzwiami do Bożej owczarni, nasz Pan jednocześnie charakteryzuje wszystkich innych jako obcych, fałszywych pasterzy, najemników, złodziei i zbójców. Nie ma bowiem żadnego innego imienia pod niebem wśród ludzi, przez które moglibyśmy być zbawieni, jak tylko imię Jezus (Dzieje Ap. 4:12). Platonowi, niepouczonemu odnośnie Bożej prawdy i ślepo błądzącemu po omacku z kagankiem ludzkiego rozumu, udawało się czasami uderzyć w ton zgodny z Bożymi harmoniami, gdy starał się rozwiązywać tajemnice ludzkiego życia. Mogło to mocno poruszać myślące umysły. Jednak szybko brzęczała u niego fałszywa nuta, która zwodziła rozum na manowce błędu. To samo dotyczy Arystotelesa, Sokratesa, Konfucjusza i innych poszukujących Boga, zanim życie i nieśmiertelność zostały „wywiedzione na jaśnię” przez Jezusa Chrystusa [2 Tym. 1:10]. Tacy ludzie nie mogliby jednak zostać zaklasyfikowani jako fałszywi pasterze, gdyż z całą pewnością poszukiwali oni najlepszego światła, jakie było dla nich osiągalne, i za nim podążali. Można by ich raczej uznać za owce z dzwoneczkami u szyi, które choć zgubiły drogę i błąkały się po górach, prowadziły jednak stada na najlepsze pastwiska i do najczystszych źródeł wód, jakie udawało im się znaleźć. Jednak ci, którzy po ukazaniu się światłości na tym świecie, po tym, jak sami ją ujrzeli i docenili, umiłowali raczej ciemność niż światło i zamiast wskazywać ludziom Chrystusa, prowadzili ich do ludzkich filozofii Platona, Darwina i innych – tacy z pewnością zasłużyli na określenia, które Pan do nich odnosi. Są oni doprawdy złodziejami i zbójcami, jeśli nauczają ludzi, że można zdobyć Bożą łaskę i dostać się do Jego owczarni jakimiś innymi sposobami niż ten jeden wskazany przez Boga – przez wiarę i pojednawczą ofiarę Chrystusa. Tacy nauczyciele są najemnikami, o których mówi Mistrz. Okazują oni niewielkie, jeśli nie żadne, zainteresowanie owcami, nie dbając na ich wieczne dobro, gdyż ważniejsze są dla nich ich własne doczesne korzyści. Pragną popularności jako przywódcy i nauczyciele, jako oryginalni myśliciele i wielcy filozofowie. Albo też są przywiązani do starych systemów błędu, które jeśli nawet nie dostarczają obfitego wynagrodzenia, to przynajmniej zapewniają środki niezbędne do egzystencji, które trudno byłoby sobie tak bezpiecznie zapewnić w inny sposób.
Tacy właśnie są najemnicy, których za naszych dni mamy całe legiony. A tym bardziej teraz, gdy wilk niedowiarstwa dobitnie zaznaczył swą obecność między owcami, ci najemni pasterze rozbiegają się w różnych kierunkach, pozostawiając owce bez opieki. Część spośród tych najemników ucieka z dawnych organizacji i biegnie za Darwinem, Huxleyem i spirytyzmem, oszukańczo zwanym Chrześcijańską Nauką. Inni usilnie starają się odwieść owce od jakiejkolwiek wiary w natchnienie Pisma Świętego. Przekonują o tym przykłady najznamienitszych postaci, jak dr Ch.A. Briggs, prof. Henry Drummond, dr Lyman Abbot, prof. Swing, dr Smith, a ostatnio zapoczątkowane zostały zmiany na wspaniałym Uniwersytecie Chicagowskim, gdzie dr Harper i cały wydział wraz ze wszystkimi studentami dobitnie opowiedzieli się przeciwko Boskiemu autorytetowi Biblii i rzetelności jej przekazu. Wielki Parlament Religii zorganizowany w Chicago minionego lata był najbardziej znamiennym przejawem tendencji wśród najwybitniejszych najemnych pasterzy, którzy starają się skierować uwagę owiec na rozmaite pogańskie filozofie – buddyzm, braminizm, islam, szintoizm, konfucjanizm i inne, twierdząc, że ci, o których do tej pory przyzwyczailiśmy się myśleć jako o poganach, są w rzeczywistości prawie tak samo chrześcijańscy jak my, z wyjątkiem nazwy. Należałoby ich zatem przyjąć za braci i podjąć z nimi współpracę. Ludzie zaś ze zdumieniem przyglądają się temu nowemu odchyleniu, nie wiedząc, co mają myśleć. Ten wielki ruch, jak wskazaliśmy w naszym czasopiśmie z listopada 1893, jest najbardziej prominentnym przejawem obecnych tendencji w kręgach religijnych. Teraz zaś przedstawiciele narodów pogańskich powrócili do swoich domów i dotarł już z powrotem raport z Japonii informujący, że w Jokohamie publiczność licznie się zgromadziła, by wysłuchać sprawozdania z chrześcijańskiej Ameryki. Japońscy delegaci wyrazili swoje ogromne zaskoczenie, gdyż zostali zaproszeni do Ameryki, by jak sądzili, zostać schrystianizowani lub być może w ukryty sposób wyśmiani, tymczasem okazało się, że sami chrześcijanie pogrążeni są w ogromnym zwątpieniu odnośnie swojej własnej religii i pragnęli raczej dowiedzieć się, co obcokrajowcy mają do powiedzenia o swoich religiach i które z ich filozoficznych zapatrywań mogłyby zostać przeszczepione na grunt chrześcijaństwa. W rzeczywistości delegaci japońscy wskazali na Amerykę jako obiecujące pole propagowania swej własnej wiary i zauważyli, że udało im się pozyskać dla swoich religii wpływowych i bogatych konwertytów w czasie trwania sesji Parlamentu. Tak oto najemni pasterze prowadzą do zamieszania, wątpliwości i rozproszenia wielu bojaźliwych owiec, które niedostatecznie uważnie przysłuchują się głosowi dobrego Pasterza, przemawiającego przez natchnione Słowo.
Inna sprawa, że jedynie krnąbrne i nieuważne owce mogą zostać skrzywdzone i rozproszone przez takie tendencje. Wszystkie posłuszne i ufne owce będą doświadczały czułej opieki dobrego Pasterza, którego głosu słuchają, a jego najcichszy nawet ton brzmi dobrze i znajomo w ich uszach. W rzeczywistości, jak się dowiadujemy z opisu Pana, występują dwie klasy owiec. Posłuszne, które zgodnie z tym, co napisaliśmy powyżej, dają się łatwo prowadzić głosem Pasterza, oraz te apatyczne i trochę krnąbrne, które potrzebują nieco popędzania i prowadzenia pasterskim kijem. Te pierwsze tworzą stado, o którym zapis w Ew. Jana 10:16 mówi, że przynależy do „tej owczarni”, zaś drugie są „innymi owcami”, których liczba ogromnie się zwiększy w błogosławionej przyszłości, gdy znajomość Pana napełni ziemię, tak jak wody napełniają morze, czyli podczas tysiącletniego królowania Chrystusa, kiedy to nie będzie już sprzecznych nawoływań starających się zagłuszyć głos dobrego Pasterza.
Trudno też być zaskoczonym, że tak niezmiernie mała jest liczba tych, którzy obecnie pilnie słuchają głosu Pasterza i chętnie za Nim podążają, gdyż Pan przestrzegł nas, że tacy utworzą jedynie „malutkie stadko”: „Nie bój się, o maluczkie stadko! albowiem się upodobało Ojcu waszemu, dać wam królestwo” (Łuk. 12:32 BG). Pan wybiera obecnie specjalne grono ludzi, którzy nie potrzebują popędzania ani namawiania, ale żyją tym dzień i noc. Dobry Pasterz nie zamierza zapędzać owiec do swojego Królestwa. Pragnie mieć na wysokich urzędach, do których obecnie powołuje, ludzi niepotrzebujących poganiania, ale takich, którzy podążają za Nim chętnie, na dobre i złe [2 Kor. 6:8]. „A gdy wypuści owce swoje, idzie przed nimi [by je prowadzić, a nie za nimi, by je popędzać], a owce idą za nim; bo znają głos jego” (Jan 10:4).
O owcach ze swego stada Mistrz mówi: „Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. (...) i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca” (Jan 10:27‑29). Jakże błogosławione jest takie zapewnienie niebiańskiego prowadzenia i ochrony dla wszystkich owiec z tego stada – prawdziwie poświęconych i posłusznych ludzi.
„Za obcym natomiast nie pójdą, lecz uciekną od niego, ponieważ nie znają głosu obcych” (Jan 10:5). Jeśli ktoś obcy będzie je zwodził ponętnymi słowami: Pozwól, że pokażę ci bardziej rozległe zbawienie niż to, o którego nadziei dowiedziałeś się od apostołów i proroków, przecież wieczne zbawienie musi być uniwersalne, tak by nigdy nie zginęło ani jedno Boże stworzenie, prawdziwa owca odpowie: To brzmi bardzo życzliwie, ale w takim twierdzeniu brakuje tonu głosu Pasterza, ponieważ On mówi nam o wilkach w owczym odzieniu [Mat. 7:15], o naczyniach gniewu przeznaczonych na zagładę [Rzym. 9:22], przestrzega nas przed zuchwałymi grzechami [Psalm 19:14] i możliwą zagładą wszystkich świadomych grzeszników i tych, którzy miłują i czynią kłamstwo [Obj. 22:15] oraz wyraźnie zapowiada, że diabeł i wszyscy jego naśladowcy zostaną zniszczeni (Obj. 21:8; Mat. 25:41; Hebr. 2:14). O nie, ten głos, którzy prorokuje tak łagodnymi słowami, jest sprzeczny ze Słowem Bożym i nie jest głosem dobrego Pasterza.
Jeśli „obcy” pojawi się ponownie z popisami logiki i światowej mądrości (która jest głupotą u Boga) i powie: Pozwól, że ukażę ci rozsądniejszą drogę zbawienia niż barbarzyńska biblijna metoda pojednawczej ofiary, tj. ewolucyjny proces zbawienia, który polega na tym, że przeżywają najbardziej dostosowani, zgodnie z którym nie było żadnej pierwotnej ludzkiej doskonałości, nie miał miejsca upadek, a w konsekwencji nie występuje konieczność składania odkupieńczej ofiary, owca odpowie: Nie, nie mogę przyjąć tego nauczania, gdyż głos dobrego Pasterza oznajmia mi, że nie ma innej drogi od tej, którą On dla nas otwarł poprzez dobrowolne ofiarowanie za nas swego życia i nie zamierzam przerabiać całej Biblii, począwszy od pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju, tylko dlatego, że twoja teoria głosi coś innego.
Z innej strony dają się znów słyszeć głosy twierdzące, że niezmiennym zamierzeniem Bożym są wieczne męki dla znakomitej większości ludzkich stworzeń. Niektórzy gotowi są nawet twierdzić, że takie było Boże postanowienie na długo przed stworzeniem człowieka. O nie! – powie prawdziwa owca, nie potrafię myśleć w ten sposób o Bogu; choć nie umiem zrozumieć całego twojego uzasadnienia ani całkowicie obalić twoich twierdzeń przy użyciu Pisma Świętego, to z pewnością nie mogę zaufać takiemu zniesławianiu imienia mojego Niebiańskiego Ojca. Nauczyłem się bowiem, że Sędzia całej ziemi zawsze postępuje sprawiedliwie (1 Mojż. 18:25) i zgodnie z tym ufam Mu w tych momentach, kiedy nie umiem Go zrozumieć, i czekam na dalsze światło.
Takie jest nastawienie wszystkich prawdziwych owiec, a tych, którzy prezentują taką postawę, Bóg chce i potrafi osłaniać i chronić zawsze i w każdej sytuacji. Ustanowiony przez Niego dobry Pasterz będzie ich prowadził na zielone pastwiska i do źródeł cichych wód. Będą oni obficie karmieni „pokarmem na czas słuszny” – duchowym pożywieniem tak potrzebnym do życia oraz wzrostu i rozwoju. Nie zabraknie im również niezbędnych dóbr doczesnych. Zaprawdę możemy powtórzyć za psalmistą: „Nie widziałem, żeby sprawiedliwy był opuszczony, ani potomków jego żebrzących chleba” (Psalm 37:25).
W ten sposób wszystkie prawdziwe owce z tego stada mogą cieszyć się pełną miłości opieką dobrego Pasterza. Mają też dodatkowy powód do radości, wiedząc, że wszystkie inne owce, które teraz się zgubiły i błąkają się oślepione przez boga tego świata, będąc zwodzone przez inne głosy, również staną się kiedyś obiektem poszukiwań, znajdą się i uradują, gdy Pan w swoim słusznym czasie urządzi „ucztę z tłustych potraw, ucztę z wystałych win” (Izaj. 25:6). A wtedy będzie jedna owczarnia i jeden Pasterz.
Chociaż więc dzisiaj jest jedynie „malutkie stadko” tych, co uznawani są za Pańskie owce, to kiedyś w błogosławionej przyszłości, będą ich liczne zastępy (Jan 10:16), wtedy to „wrócą odkupieni przez Pana (...) z okrzykiem radości, a wieczna radość będzie nad ich głowami” (Izaj. 51:11). Jakże wspaniały jest plan zbawienia! Jakże godnie ukazuje charakter naszego Boga!
Zion’s Watch Tower, 1 i 15 maja 1894, R-1647
Następna strona |