Czasopismo

Syjon usłyszał i weseli się

„Syjon to usłyszał i weseli się, a córki Judy będą się radować z powodu twoich sądów, PANIE!”
– Psalm 97:1‑8.

Tak mówi psalmista i mówi to proroczo. Przyjmując przyszłość za punkt odniesienia i spoglądając wstecz, opowiada, w jaki sposób Syjon i Juda ucieszyły się jakąś specjalną wieścią o wielkiej radości. Czy była to wieść o dawno obiecanym Mesjaszu, którego świat poszukiwał od czterech tysięcy lat, a teraz znaleziony jest w Betlejem? To też była dobra wiadomość, ale nie ta, o której jest tu mowa. Czy było nią może przesłanie, że ofiara została dokonana, co zapewniło człowiekowi odkupienie? Stanowi ono podstawę wszelkich ludzkich nadziei, ale nie jest to szczególny powód wspomnianej tu radości. Czy było nim to, że ów ukrzyżowany został wskrzeszony ze śmierci mocą Ojca? To była wspaniała wiadomość, bo przez to, że Bóg wskrzesił Go z martwych, dał wszystkim ludziom zapewnienie o przyjęciu Jego ofiary jako zadośćuczynienia za grzechy całego świata, w której wszyscy, którzy wierzą, mogą słusznie dopatrywać się [podstawy] swojego prawa do życia wiecznego.

Ale jest jeszcze inny powód do radości, o którym wzmiankuje prorok i jest to największy powód do radości, jaki kiedykolwiek mieliśmy. Błogosławiona jest wiedza, że realizacja planu Bożego posunęła się na tyle daleko, że zapewniła narodziny, śmierć i zmartwychwstanie obiecanego Wybawiciela, ale jeszcze bardziej błogosławiona byłaby wiedza, że plan jest już tak bliski swojego chwalebnego zakończenia, że widać, iż nadszedł czas na faktyczne ustanowienie Jego królestwa i rozpoczęcie Jego panowania, które ma doprowadzić ludzkość do faktycznego posiadania życia i błogosławieństw zapewnionych przez okup, a to jest właśnie przesłanie, które teraz do nas dociera, i ci, którzy wierzą, zdają sobie z tego sprawę, radują się niewysłowioną i pełną chwały radością: Pan króluje i spełnienie się każdego przepowiedzianego znaku Jego obecności świadczy o tym fakcie.

Ale gdzie jest Syjon, który się raduje? Widzimy, że nie są nim wszyscy, którzy twierdzą, że pochodzą z Syjonu; nie jest to wielki kościół nominalny, ponieważ odwraca się od poselstwa i mówi: Gdzie jest obietnica Jego obecności? Albowiem odkąd zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa od początku. Zapomnieli o przepowiedzianym znaku Jego obecności oraz celu Jego przyjścia i nie chcą, aby się On pojawił. Ale prawdziwy Syjon wyraźnie się obecnie ujawnia. Ci, którzy nim są, słyszą o Jego obecności, pamiętają przepowiedziane znaki i zdają sobie sprawę z ich spełnienia; podkreślają zgromadzone świadectwo wszystkich proroków, gdyż nauczyli się z Pisma Świętego, że celem tego panowania jest przywrócenie i błogosławienie wszystkich narodów ziemi, które On wykupił spod panowania śmierci prawie dziewiętnaście wieków temu.

W świetle tej dobrej nowiny prorok nie tylko przepowiada radość Syjonu, ale wzywa ziemię, aby się z nim radowała – „PAN króluje, raduj się, ziemio!” (Psalm 97:1). Lecz ziemia nie jest jeszcze gotowa na radowanie się, bowiem „chmury i ciemność wokół niego” (w. 2) i nie mogą ujrzeć błogosławieństw kryjących się za nimi, ponieważ chodzą tylko widzeniem, a nie wiarą. Nie znają Pana i nie mają wiary ani zainteresowania Jego przyjściem. Uświadomią sobie Jego obecność dopiero w przejawach Jego władzy, pod którą najpierw będą cierpieć, zanim będą mogli otrzymać błogosławieństwo; bo moce tego świata muszą się stopić, czyli zostać obalone w czasie wielkiego ucisku, który towarzyszy ustanowieniu królestwa Bożego.

Pomimo faktu, że ludzkość była uciskana, deptana i utrzymywana w niewiedzy, ubóstwie i niedoli przez władze tego świata i że siły te zdobyły i zachowały swój potężny wpływ poprzez niesprawiedliwość, wojny, rozlew krwi, tumult i walkę, ludzie boją się ich obalenia, aby nie zapanowało jeszcze większe zło anarchii i zamieszania. Zaczęto patrzeć na te systemy ucisku z pewną dumą, wyznając ich wartości i manifestując je, a miliony ludzi oddały życie w ich obronie. Ale dzieci Boże spoglądają na nie w zupełnie innym świetle.

Różne oceny królestw tego wieku, sprawowanych najpierw przez świat a potem przez świętych, są uderzająco pokazane w dwóch wizjach: Nabuchodonozora i Daniela. Nabuchodonozorowi ukazały się one jako wielki posąg chwały i mocy: głowa ze złota, pierś i ramiona ze srebra, uda z brązu, nogi i stopy z żelaza, przy czym stopy były częściowo z żelaza, a częściowo z gliny. Te cztery części reprezentowały odpowiednio uniwersalne królestwa Babilonii, Medo-Persji, Grecji i Rzymu. Następowały one jedno po drugim i utrzymywały władzę nad ziemią od czasów Nabuchodonozora, a teraz żyjemy pod upadającą władzą rzymskiego panowania, co ilustruje mieszanka żelaza i gliny, która uformowała stopy posągu. Kamień, który ma wypełnić całą ziemię, uderzy w ten posąg i całkowicie go zniszczy (Dan. 2:34‑45). Istniejące obecnie królestwa, przedstawione w stopach posągu, otrzymały swoją władzę i autorytet pierwotnie od papiestwa lub którejś z jego protestujących córek i imitatorów, którzy koronowali ich lub ich przodków, ale nadal twierdzą, co poświadczają ich własne słowa, że rządzą „z łaski Bożej”. Ludzie boją się zniszczenia tego wspaniałego obrazu ludzkiej mocy, który onieśmielał ich, obezwładniał i zwodził przez tak wiele stuleci, i gdyby mogli, powstrzymaliby jego zniszczenie.

Ale dzieciom Bożym, podobnie jak prorokowi Danielowi, te same cztery wszechświatowe mocarstwa jawią się jako cztery straszne, okrutne, dzikie zwierzęta – lew, niedźwiedź, lampart i jeszcze inna bestia, tak wielka i straszna, że wręcz trudno ją opisać. Wyobrażały one odpowiednio te same siły rządzące, które zostały pokazane w wizji Nabuchodonozora. Ostatnią i najstraszliwszą bestią był Rzym i doprawdy straszna była jego historia zbrodni, ucisku i niegodziwości! Dni jego triumfalnego marszu były wypełnione jękami dręczonych świętych, lamentami owdowiałych i osieroconych ludzi, chełpieniem się złością, licencjonowaną zbrodnią i uciskiem, wymyślną tyranią i bezczelną zuchwałością, okazującą lekceważenie i nieposłuszeństwo wobec Wszechmocnego. Cóż, możemy się radować, że nasz dzień jest świadkiem słabnącej mocy tego imperium.

Chociaż dostrzegamy, że wraz z osłabieniem jego władzy ludzkość cieszy się większą wolnością i szczęściem, to jednocześnie widzimy też, że nie można się cieszyć pełną wolnością i doskonałym szczęściem, dopóki nie zostanie zniszczony ostatni ślad jego uciskającej mocy, dopóki bestia nie zostanie przegnana z każdej kryjówki, w której czai się potajemnie, dopóki jej zgubna doktryna o boskim prawie królów do uciskania i ograbiania ludu nie zostanie całkowicie wykorzeniona, dopóki jej bluźniercze wypowiedzi przeciwko Bogu nieba nie zostaną w pełni ujawnione, chociaż ukrywają się nawet pod nazwą protestantyzmu i dopóki jego wielka moc nie zostanie całkowicie zniszczona, a pamięć o nim nie stanie się „zdumieniem i świstaniem” [Jer. 51:37].

Czy można się dziwić, że Syjon raduje się, gdy zdaje sobie sprawę z obecności Tego, który pokona tę moc duchem swoich ust (przez manifestację swojej prawdy) i który ma ją całkowicie zniszczyć blaskiem swojej obecności (gr. parousia, 2 Tes. 2:8)?


„Wówczas pojawi się ów niegodziwiec, którego Pan zabije duchem swoich ust i zniszczy blaskiem [epifaneia*] swego przyjścia [parousia**]. 2 Tes. 2:8

*epifaneia – zjawienie się, objawienie się, przybycie, ukazanie się
**parousia – obecność, istnienie, przybycie, przyjazd (wizyta)


Zwróć uwagę na oznaki Jego obecności wspomniane przez psalmistę, a teraz nadciągające: „Chmury i ciemność wokół niego”. Zbierające się teraz chmury burzowe są widoczne dla całego świata, a ciemność – nieznajomość Bożych dróg – panuje wszędzie. Kościół nominalny, podobnie jak świat, całkowicie nie wie, jaki będzie rezultat.

„Jego błyskawice oświetlają świat, widzi to ziemia i drży” (w. 4). Pośród mrocznych przeczuć nadciągającej burzy pojawiają się błyskawice prawdy, właściwe dla tego czasu Jego obecności i spowodowane Jego obecnością. W ten sposób ujawnia się prawda na różne tematy. Ludzie mają pomysły, o których nigdy wcześniej nie śnili. Zaznacza się duch dociekania. Ludzie zaczynają pytać: Jakie są nasze naturalne prawa? W jaki sposób królowie i cesarze mieli prawo, jeśli to jest prawo, rządzić swoimi bliźnimi i uciskać ich dla własnej korzyści? Za pomocą jakich uczciwych (?) środków niektórzy ludzie, przy niewielkiej lub bez żadnej pracy, zdobywają miliony, podczas gdy inni, podejmując największe wysiłki, z trudem zdobywają środki na rzeczy niezbędne do życia? W jaki sposób stosunkowo nieliczni uzyskują i zachowują monopol na dobrodziejstwa życia, podczas gdy wielka rzesza ludzkości żyje w biedzie i nieszczęściu?

Stopniowo, ale szybko masy zaczynają dostrzegać, że przejęcie władzy jest w ich zasięgu, że ich przytłaczająca liczba i siła potrzebuje tylko usystematyzowania i organizacji i na tę właśnie działalność skierowane są teraz wielkie wysiłki, a na odgłos kroków szykujących się zastępów i na widok ich gromadzącej się siły trony drżą. Błyskawice prawdy powodują te zmiany. Wzrost wiedzy, znaczne rozpowszechnienie się edukacji, mnożenie się wynalazków, ogólna wymiana myśli, szerszy zakres interesów handlowych, szybkie środki transportu i tanie koszty podróżowania oraz korzyści z tego wynikające, wielość książek i czasopism oraz cudowna siła prasy codziennej – wszystkie te wpływy budzą w ludziach świadomość dojrzałości, tak że wkrótce już nie pozwolą sobie, żeby ich ignorowano i deptano niczym proch za sprawą samolubnego wywyższania się nielicznych. Ogromna ignorancja i przesądy szybko odchodzą w przeszłość.

Ale nie należy zakładać, że te wysiłki mas będą prowadzone według szlachetnych zasad przyzwoitości. Nie. Jak wahadło wychylą się do skrajnego przeciwieństwa – tego, co niewłaściwe. Stąd też wielkie utrapienie, anarchia i zamieszanie, które z tego wynikną. Ten niszczycielski ucisk jest reprezentowany przez ogień – „Ogień idzie przed nim i pożera jego wrogów wokoło” (w. 3). Zniszczy wrogów Boga i ludzi – uciskające organizacje zarówno kościoła, jak i państwa, a tym samym wyzwoli ludzi.

Wkrótce jednak okaże się, że uzyskana wolność jest jeszcze gorsza niż ucisk, z którego się uciekało. Nieograniczona wolność wszystkich ludzi w ich obecnym upadłym stanie byłaby najgorszym złem, jakie mogłoby spotkać świat. I taka anarchia będzie wynikiem ich wysiłków. Będzie ona wszystkim, co będą w stanie osiągnąć, a czyniąc to, wyczerpią swoją moc. Nikt nie będzie w stanie przejąć kontroli i doprowadzić do satysfakcjonującego porozumienia. W ten sposób ludzie przekonają się o swojej całkowitej niezdolności do właściwego rozwiązania zawikłanych problemów. Właśnie do takiego punktu Bóg chce ich przyprowadzić, aby mogli usłyszeć, jak mówi: „Uspokójcie się i uznajcie, że ja jestem Bogiem; będę wywyższony wśród narodów, będę wywyższony na ziemi” (Psalm 46:11‑12). On powie to nie głosem, ale manifestacją swojej mocy, a wtedy ludzie będą przygotowani, aby zrozumieć, że „PAN zastępów jest z nami, Bóg Jakuba jest naszą twierdzą”. Nowe niebiosa (nowe królestwo) ogłoszą Jego sprawiedliwość, a wszyscy ludzie ujrzą Jego chwałę. Ci, którzy czcili te fałszywe systemy kościoła i państwa jako bożki, będą zmieszani, gdy w ten sposób staną się świadkami ich całkowitego zniszczenia (Psalm 97:6‑7).

Psalmista ponownie mówi proroczo: „Góry topią się jak wosk przed obliczem PANA, przed obliczem Pana całej ziemi” (Psalm 97:5). Góry i wzgórza są symbolami rządów. Niektóre topią się w płonącym żarze, podczas gdy inne zostaną siłą przeniesione w sam środek morza (Psalm 46:3). Mamy dzisiaj w Wielkiej Brytanii przykład topnienia gór. Występuje tam wśród polityków wystarczająca mądrość, by dostrzec prawa i spełnić niektóre żądania ludu. „Topią się” i do pewnego stopnia „spływają” do poziomu interesów ludzi. Gdyby wszystkie rządy zrobiły to samo, gdyby wszystkie się stopiły i w pełni przyznały ludziom ich prawa, wówczas wiele ogromnych nieszczęść spowodowanych przez rewolucję zostałoby zażegnanych, ale to wszystko nie wystarczy. Na przykład polityka Rosji polega na tym, aby nie dawać narodowi niczego i zachować całą swoją opresyjną władzę w stanie nienaruszonym. Ona się nie stopi i dlatego będzie siłą przeniesiona w tumulcie rewolucji „w środek morza”. Morze w języku symbolicznym przedstawia masy ludzi nieskrępowanych prawem i porządkiem, stąd przeniesienie góry w środek morza oznacza obalenie rządu w rewolucyjnym powstaniu mas (Psalm 4:3).

Gdy Syjon widzi, że to wszystko się dzieje, rozpoznaje w tym dowody obecności swego Pana i przygotowania do królestwa niebieskiego, wiedząc, jaki będzie chwalebny wynik, i że wkrótce będzie się radował, mimo iż chmury i ciemność są przez pewien czas wokół niego. On o tym wie, że „za zachmurzoną opatrznością ukrywa On uśmiechnięte oblicze”. „PAN króluje, raduj się, ziemio”, bo jest to wielki powód do radości, gdyby tylko mogła ona mieć wiarę, aby to sobie uzmysłowić. Ale my cieszymy się dalej, wiedząc, że chociaż ich oczy są teraz tak zaślepione uprzedzeniami i fałszywą doktryną, że nie mogą zobaczyć dowodów, na których mogliby oprzeć wiarę, to stopniowo ich ślepota zostanie usunięta i będą mieli dowody w całej okazałości.

Pierwszymi, którzy zrozumieją to po Syjonie, będą córki Judy, cielesny Izrael, z którego zostanie zdjęta ślepota. Już teraz dowiadujemy się, że ich zaślepienie zaczyna ustępować. Wkrótce wszystkie córki Judy przejrzą na oczy i będą się wspólnie radować z powodu sądów Pana przeciwko uciskowi i tyranii oraz z powodu powracającej łaski dla Jego „ludu przymierza”. Wkrótce chwała Pańska zostanie objawiona wszystkim. Chmury się już rozpraszają, a słońce sprawiedliwości zaświeci z uzdrowieniem [restytucją] w jego promieniach i razem rozpozna to wszelkie ciało.

Wizje proroka Daniela

Zion’s Watch Tower, grudzień 1885, R-0814

Poprzednia strona Następna strona