Czasopismo

Charakter i metody Bożych wyborów

Wykazaliśmy już, że zgodnie z nauką Pisma Świętego wybór nie jest sprzeczny z wolną wolą moralną wybranych klas, ale pozostaje z nią w harmonii. Staraliśmy się pokazać, że podczas gdy w Wieku Żydowskim dokonywała się selekcja, czyli wybór „domu sług”, tak i w obecnym wieku chrześcijańskim ma miejsce selekcja lub wybór „domu synów” (Hebr. 3:5‑6), jednak żaden z tych wyborów nie był arbitralny w odniesieniu do jednostek. Bóg owszem arbitralnie wyznaczył i postanowił, że te dwie klasy powinny zostać wybrane i arbitralnie wydzielił określony i ograniczony okres na wybranie każdej z nich i owszem, o ile nam wiadomo, ustalił arbitralnie i niezmiennie liczbę członków każdej z tych klas, tak by ani jeden za mało albo jeden za dużo nie wszedł w skład każdej z tych wybranych klas, wyznaczonych z góry w tym planie, natomiast czego nie uczynił – i w harmonii ze swoją własną sprawiedliwością uczynić nie mógł – to nie ustalił i nie zarządził arbitralnie, żeby pewne osoby musiały należeć do tych klas, niezależnie od ich życzeń i starań, jak i działań Jego własnych ustaleń oraz przepisów regulujących te wybory.

Ale zanim ktokolwiek będzie mógł rozsądnie spojrzeć na temat wybrania i potępienia, musi przede wszystkim pozbyć się fałszywej i zaślepiającej idei, że wybranie oznacza bycie „wybranym do nieba”, a potępienie – „wybranym na wieczne męki”. W żaden sposób takie znaczenie nie przynależy do tych słów. Bóg nie tylko wymierza sprawiedliwość swoim stworzeniom w prawach, które nimi rządzą, ale stosuje je także sam do siebie; dlatego byłoby i niesprawiedliwe, i niemożliwe, żeby Bóg obrał, wyselekcjonował lub wybrał niegodną osobę do nieba, i takież byłoby dla Niego poddanie mękom kogoś sprawiedliwego. Co więcej, brak wyboru na konkretny urząd lub stanowisko nie oznacza, że osoba, która nie została wybrana, jest całkowicie niepożądana, ale że nie zostaje wybrana na to konkretne stanowisko lub pozycję, na które wybór jest dokonywany.

Ponieważ Bóg jest dobry, a wszystkie Jego plany są mądre i dobroczynne, oznacza to, że wybranie przez Niego do wykonania jakiejkolwiek części Jego planu jest zaszczytem i łaską. Tak więc Bóg, mając na celu odkupienie ludzkości od przekleństwa i wynikające z tego podniesienie lub przywrócenie wszystkich rzeczy (Dzieje Ap. 3:19,21), nie tylko to przepowiedział, ale rozpoczął przygotowania do przywrócenia. W związku z tym również, postanowiwszy, że ta restytucja zostanie dokonana za pośrednictwem „królestwa Bożego” lub rządu ziemskiego, zgodnego z jego prawami, oraz po uprzednim ustaleniu, że królestwo to będzie składać się z dwóch części: ludzkiej i duchowej, rozpoczął swoje przygotowania od wybrania najpierw naturalnej lub ludzkiej części proponowanego i jak dotąd jeszcze przyszłego królestwa.

Należy zauważyć, że Bóg z góry wyznaczył te dwie klasy i pracę, do której je zamierzył, na długo przed tym, zanim istniały jednostki tworzące te klasy. Ale w jaki sposób ta z góry określona wola Boża działała przy wybieraniu z góry określonych klas do z góry określonej zaszczytnej służby? Nieskończona mądrość dokonała wyboru spośród rodów ziemi i wybrała Abrahama i jego rodzinę. Czy ten wybór był arbitralny i nie miał uzasadnienia? Prawdopodobnie nie; najprawdopodobniej rodzina Abrama była najbardziej odpowiednia do Boskiego celu i najlepiej się nadawała do wykonania planu, jaki Bóg miał na myśli.

Częścią trudności Izraela było to, że sądzili, iż Boży wybór ich narodu był arbitralny i uważali to za wystarczającą gwarancję wyłącznej Bożej łaski, żeby móc mówić, iż Abraham jest naszym ojcem – jesteśmy dzięki niemu wybranym ludem Bożym (Łuk. 3:8). Ale to był błąd, bo chociaż Bóg wybrał rodzinę Abrahama do szczególnej służby i oddzielił ich swoim prawem i łaskami od innych narodów, to był pewien zakres tej łaski, jaką się cieszyli – „im zostały powierzone słowa Boże” [Rzym. 3:2].

Dzięki tej narodowej łasce każdy indywidualnie z tego narodu miał specjalną wiedzę i możliwości wykraczające poza możliwości innych narodów, a ich wierność lub niewierność, posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo wobec tej wiedzy i łaski decydowały o tym, które osoby z tego powołanego, wybranego i uprzywilejowanego narodu były godne pozycji przyszłego zaszczytu i służby jako członkowie stanu ludzkiego lub ziemskiego królestwa Bożego, które ma być ustanowione na mocy panowania i błogosławieństwa „pod całym niebem”.

Które osoby, ze względu na wiarę i posłuszeństwo, zostały zaakceptowane jako zapewniające swój wybór do przyszłego zaszczytu i służby, wiemy tylko częściowo. Imiona niektórych z najbardziej znanych zostały podane przez apostoła (Hebr. 11:17‑39). Oni to dowiedli, że są godni łask, jakie Bóg miał dla nich, poprzez ofiary, jakie złożyli z obecnych zaszczytów i wygód, aby uzyskać przyszłe i trwałe zaszczyty niebiańskiej obietnicy. Dlatego Bóg w stosownym czasie uhonoruje ich i ujawni jako swoich wybranych do stanowiska i służby, do której ich powołał; i da im część lub udział w „niebiańskim mieście”, tj. w niebiańskim rządzie lub królestwie, które ustanowi, w części im obiecanej, do której oni i cały Izrael zostali wezwani lub zaproszeni, ale której wielkie rzesze nie były godne. Wielka masa tego narodu, niegodna tych zaszczytów, ujrzy godnych – Abrahama, Izaaka i Jakuba w królestwie, na przywódczych stanowiskach zaufania i honoru, a siebie samych wyrzuconych jako potępionych i niegodnych takiej czci. Jednak to nie oznacza ich odrzucenia od wszelkiej łaski Bożej; raczej będą błogosławieni przez sprawiedliwe panowanie, które ustanowi Chrystus i pod którym ich współbracia otrzymają ziemski dział. Zobaczą Abrahama, Izaaka, Jakuba i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a sami zostaną odrzuceni jako niegodni tego zaszczytu*.

Wybór pełnej liczby do ziemskiego poziomu królestwa zakończył się mniej więcej w czasie chrztu i namaszczenia Jezusa, kiedy zaczął On wywodzić na światło dzienne życie i nieśmiertelność. Następnie rozpoczął się wybór klasy, którą Bóg z góry zaplanował – że zostanie wybrana spośród ludzi do wywyższenia do „boskiej natury” i do ustanowienia duchowego poziomu królestwa, które odnowi i pobłogosławi świat. Spośród nich Jezus był pierwszym, „poprzednikiem” [Hebr. 6:20], wodzem lub przywódcą. Przy wyborze tej duchowej klasy literalni potomkowie Abrahama, Hebrajczycy, nie otrzymali tak wyłącznej łaski jak w poprzednim wyborze, ponieważ zamiast światła prawdy i „wyroczni Bożych” – przez które odbyło się powołanie, będąc ograniczone do Izraela – zgodnie z Bożym planem i zarządzeniem powołanie wyszło na całą ziemię, wzywając wszystkich, którzy mają „uszy do słuchania”, do usprawiedliwienia przez wiarę w krew Chrystusa jako cenę odkupienia, a następnie do ofiary i chwały – „wysokie powołanie”. Jedynym prymatem nadanym Hebrajczykom w ramach tego ostatniego powołania jest to, że zaczęło się od nich (Łuk. 24:47). Tymczasem poprzednie wezwanie do nich się ograniczało.

Nie powinniśmy też przeoczyć faktu, że chociaż w procesie wyboru tych dwóch klas pewne osoby zostały wybrane lub obrane do pełnienia służby w związku z powołaniem tych klas, żadną miarą nie oznaczało to ich wyboru do jednej z tych klas. W ten sposób Jakub, podobnie jak Abram, został wybrany na ojca uprzywilejowanego narodu, a Mojżesz, Samuel i inni zostali wybrani do służby w pierwszej selekcji. Tak też Paweł i inni apostołowie, a później kolejni zostali postanowieni i wybrani do specjalnej służby jako przedstawiciele Boga przy wyborze klasy duchowej. Mimo to ich wybór do tej służby w żaden sposób nie naruszał ich wolnej woli moralnej i w żaden sposób nie zadecydował w ich przypadku o ich ostatecznym wyborze do klas, do których zostali powołani.

Tak więc Paweł, po tym, jak nam powiedział, że Bóg go wybrał i przygotował do tej służby we wczesnym okresie życia (Gal. 1:15), zapewnia nas również, że doskonale wiedział, iż powołanie do tej służby i fakt, że był on używany jako sługa w głoszeniu „niebiańskiego powołania” innym, w żaden sposób nie przesądzał, czy osiągnie nagrodę swego wysokiego powołania.

Powołanie do takiej specjalnej służby, do jakiej zostali zaproszeni Paweł i inni apostołowie, było szczególnym zaszczytem, z którego mieli z uznaniem skorzystać; zaś powołanie do niebiańskiego honoru i przyszłej służby jest jeszcze większym zaszczytem, a godność apostołów i wszystkich, którzy go osiągną, jest w tym wieku poddawana próbie miarą naszej miłości i wdzięczności dla Boga, pokazanej w naszym posłuszeństwie i dowiedzionej w naszym samozaparciu.

To, że Paweł rozumiał, iż posłuszeństwo lub niewierność względem obecnych sposobności udowadniały, czy był on godny, czy niegodny członkostwa w już wybranej lub z góry określonej klasie duchowej – „ciele Chrystusa” – jest wyraźnie widoczne w wielu jego wypowiedziach w tej kwestii. Na przykład mówi on: „Poskramiam swoje ciało i biorę w niewolę [nie pozwalam, by moje ludzkie pragnienia, ambicje lub nadzieje kierowały moim postępowaniem, ale pozwalam nowemu umysłowi, zrodzonemu z Bożych obietnic, rządzić], abym przypadkiem, głosząc innym [o wielkiej nagrodzie, o którą się ubiegamy i dla której się ofiarujemy], sam nie został odrzucony”** [odrzucony jako niegodny miejsca w tej wybranej grupie, co do której Bóg z góry zamierzył, że będzie się składała ze „zwycięzców”] (1 Kor. 9:27). „Bracia, ja o sobie nie myślę, że już pochwyciłem [osiągnąłem nagrodę, do której mnie Bóg powołał i do której wraz z wami biegnę] (...). Biegnę do mety, do nagrody powołania Bożego” (Filip. 3:11‑15). A w poprzednich wersetach mówi nam, w jaki sposób biegł lub zdążał do tej mety, aby zdobyć tę wielką nagrodę, jaką Bóg z góry postanowił dać klasie, którą wybrał. Mówi nam, że odrzucał dawne nadzieje, ambicje i zaszczyty, jakby były bezwartościowe i nikczemne, a dokładał wszelkich starań, aby zdobyć miejsce w ciele Chrystusa i zapewnić sobie udział w głównym zmartwychwstaniu [byt duchowy].

** Słowo „odrzucony” tłumaczone jest tutaj z tego samego greckiego słowa, które w innym miejscu przetłumaczono jako „potępiony”; oznacza ono jednak odrzucony – nieprzyjęty.

Dobrze rozumiał, że odkupieni, „wszyscy w grobach” „wyjdą” we właściwym czasie, ale wiedział też, że tylko wybrane „malutkie stadko” będzie wzbudzone jako istoty duchowe, takie jak ich wódz i poprzednik. Był on gotów poświęcić wszystko (podobnie jak Chrystus), aby uzyskać miejsce w tej wybranej klasie. Apostoł wiedział również, że od chwili poświęcenia był uważany za członka tego wybranego „ciała” lub „oblubienicy” Chrystusa i że jego imię było „zapisane w niebie” (Hebr. 12:23). Chociaż miał całkowitą pewność wiary w każdej chwili, ponieważ miał pełną świadomość, że składa z siebie codzienną żywą ofiarę, to jednak wiedział również, że dla niego zawrócić, a nawet „spojrzeć wstecz” (lub pragnąć odzyskać to, co złożył w ofierze), byłoby dowodem, że jest niegodny pozycji królestwa. Wiedział dobrze, że Ten, kto zapisał jego imię w niebie, kiedy się poświęcił i zaczął biec, mógł je również wymazać, a warunkiem, aby ono nie zostało wymazane, była wierność aż do końca biegu (Obj. 3:5). I dopiero wtedy, gdy jego wierny bieg kończył się męczeństwem, napisał: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. Odtąd odłożona jest [bezpiecznie zarezerwowana] dla mnie korona sprawiedliwości, którą mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali jego przyjście” (2 Tym. 4:7‑8).

Jednak pamiętając, że to Bóg podejmuje decyzję, czy będziemy członkami wybranej grupy, do której nas powołał, w zależności od naszej wierności do końca – „aż do śmierci”, powinniśmy zawsze przyglądać się, jak to robił Paweł – nagroda nie jest nam oferowana z powodu naszej godności, ale z powodu łaski lub przychylności Bożej. Nasz bieg jest przyjemny tylko dzięki „miłosierdziu” Boga, który przypisuje nam zasługi Chrystusa, naszego Odkupiciela, jako okrycie naszych odziedziczonych słabości i niedoskonałości (Rzym. 9:16).

Niektóre wersety Pisma Świętego objaśnione w świetle powyższego

  1. „Tak więc kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” – 1 Kor. 10:12.
  2. „Dlatego, bracia, tym bardziej starajcie się umocnić wasze powołanie i wybranie. To bowiem czyniąc, nigdy się nie potkniecie” – 2 Piotra 1:10.
  3. „Pozbawiliście się Chrystusa wszyscy, którzy usprawiedliwiacie się przez prawo, wypadliście z łaski.” „Chrystus na nic wam się nie przyda” – Gal. 5:2,4.
  4. „Niemożliwe jest bowiem, żeby tych, którzy raz zostali oświeceni (...), a odpadli – ponownie odnowić ku pokucie” – Hebr. 6:4‑6.
    • „A temu, który może was ustrzec odupadku [potknięcia] i (...) przedstawić jako nienagannych...” – Judy 1:24.
    • „Jestem bowiem pewien, że ani śmierć, ani życie (...), ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy (...) nie będzie mogło nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie, naszym Panu” – Rzym. 8:38‑39.
    • „Moje owce słuchają mego głosu i ja je znam, a one idą za mną. A ja daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał, większy jest od wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki mego Ojca” – Jan 10:27‑29.

W świetle powyższego przedstawienia doktryny wyboru wyprowadzonej z Pisma Świętego powyższe i podobne teksty przestają wydawać się sprzeczne i stają się jasne, harmonijne i rozsądne. Aby pokazać harmonię, wybraliśmy niektóre z tych, które wydają się najbardziej sprzeczne i jednoznaczne, aby posłużyły do zilustrowania sposobu, w jaki wszystkie podobne stwierdzenia mogą być uznane za zgodne. Pierwsze cztery pokazują możliwość wypadnięcia z łaski lub przychylności, a dla wielu trzy ostatnie zdają się nauczać, że utrata łaski Bożej jest niemożliwa.

Błędem jest przypuszczać, że łaska i miłość są synonimami, ponieważ chociaż łaska Boga zawsze implikuje Jego miłość, to jednak cofnięcie łaski nie oznacza nienawiści. Zilustrujmy to przykładem: Kiedy Bóg stworzył nasz ród ludzki w sposób reprezentatywny w Adamie, umieścił go w pozycji łaski, a kiedy później wypadł on z tej łaski przez nieposłuszeństwo warunkom, Bóg tak umiłował nasz rodzaj [w stanie utraty Jego łaski], gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, że zapewnił okup za wszystkich, ażeby w ten sposób mógł we właściwym czasie przywrócić wszystkim pierwotną łaskę, dając tym samym kolejną lub drugą możliwość cieszenia się życiem jako Jego łaską na wieki.

Każdy czyn Boga musi być zgodny z Jego sprawiedliwością, miłością i mądrością – nie tylko z jednym, ale ze wszystkimi tymi Boskimi atrybutami. Dlatego też w kontaktach z nami, gdybyśmy stracili Jego łaskę, to cokolwiek się z nami stanie, będzie w pełnej harmonii z Bożym charakterem, zgodne z tym, co Jego sprawiedliwość, mądrość i miłość wskażą jako najlepsze. Miejmy to zawsze na uwadze.

Wypadnięcie z łaski oznacza, że ci, którzy upadli, zostali najpierw podniesieni w górę, otrzymując przewagę nad obecnymi lub przyszłymi możliwościami i korzyściami. Konsekwencje i straty wynikające z utraty łaski zależą od wielkości lub ilości odtrąconej lub pozostawionej łaski.

Dwa z trzech wyżej wymienionych tekstów (a, b, c) zapewniają nas, że Bóg nie odbierze nam żadnej łaski, jaką kiedykolwiek okaże; nigdy nas nie odrzuci ani nie spowoduje upadku. Co więcej, Jego miłość jest tak wielka, że nie pozwala innym oddzielić nas od Jego łaski wbrew naszej własnej woli. A ponieważ Jego miłość jest tak wielka, a Jego moc wszechpotężna, mamy pełne przekonanie, że żadna moc na ziemi lub w niebie nie może nas siłą oddzielić od Jego miłości i łask, które zostały nam udzielone w naszym Odkupicielu i przez Niego. Tu spoczywa nasza całkowita pewność wiary – nikt nie może nas wyrwać z łaski i ochrony naszego Ojca. Oto nasza triumfalna pieśń:

W Bogu znalazłem schronienie,
Gdzie mogę bezpiecznie mieszkać.
Żadne schronienie tak pełne
ani odpocznienie
I tutaj zamierzam zamieszkać.
Och, jakie przynosi to pocieszenie
I moja dusza słodko śpiewa.
Niestraszne mi żadne zagrożenie,
Gdy swymi skrzydłami
mnie okrywa.

Ale czy w takim razie nie ma niebezpieczeństwa? Nie ma niebezpieczeństwa, że inni wyrwą nas lub siłą oddzielą od Bożej łaski lub odwrócą Jego miłość od nas. Jedyne niebezpieczeństwo tkwi w naszych własnych działaniach – możemy pogardzić dobrami Bożymi lub je zlekceważyć, a tym samym utracić przywileje wynikające z tych łask i odpaść od nich, ale nie możemy utracić wszelkiej łaski, chyba że przez bezpośrednie i jawne odstępstwo. Bóg nie będzie nikomu narzucał swoich łask, ale decyduje, że ci, którzy nie doceniają łask, będąc w pełni co do nich uświadomieni, nie są ich godni.

Zacytowany wyżej tekst oznaczony numerem 1. ostrzega nas w tym właśnie względzie – naszym bezpieczeństwem jest żywa świadomość własnej bezradności i zależności od Bożej łaski. Uświadomienie sobie naszej własnej niedoskonałości i niezdolności do usprawiedliwienia siebie jest ochroną przed przekonaniem o własnej nieomylności, które odrzuca usprawiedliwienie jako przychylność Boga poprzez okup złożony przez Jezusa. Prawdziwa pokora i poleganie na Bogu przyjmuje Jego łaskę usprawiedliwienia w taki sposób, w jaki On je zapewnia – przez okup Chrystusa – i tym samym zapobiega odrzuceniu i uznawaniu ofiary Chrystusa – „krwi przymierza” (Hebr. 10:26‑29) za rzecz pospolitą lub zwyczajną. Zgadza się z tym powyższy tekst oznaczony jako a). Bóg jest w stanie powstrzymać nas od upadku, a nawet od potknięcia się o Jego łaskę i jest tak chętny, aby nam pomóc i zachować nas, że w swoim Słowie zawarł wszelkie postanowienia dla naszego wsparcia oraz zapewnia nas, że Pismo Święte jest w stanie uczynić nas mądrymi co do Jego łask, abyśmy mogli uniknąć ich utraty i je otrzymać.

Tutaj zastosowanie ma tekst numer 2., który pokazuje, że chociaż Bóg udzielił wszelkiej niezbędnej pomocy, aby uchronić nas przed upadkiem, postawił sprawę w taki sposób, aby nasze żarliwe pragnienie obiecanych błogosławieństw stało się warunkiem, żeby nie upaść lub nie utracić ochrony i łask nam zaoferowanych. Musimy przykładać pilność i uwagę do pomocy i wskazówek, których On udzielił.

Różnica w zakresie upadku i powadze konsekwencji jest pokazana w tekstach numer 3. i 4. Pierwszy z nich przedstawia Żyda, który zaufał swojej zdolności do przestrzegania Prawa, a który potem przyszedł do zrozumienia, w Jezusie, swoim Odkupicielu i stał się Jego naśladowcą i w ten sposób osiągnął i pojął usprawiedliwienie, Bożą łaskę udzieloną przez okup Jezusa, ale wskutek fałszywej nauki doprowadzony został do błędnego wniosku, że chociaż Jezus był dobrym przykładem świętego życia, to jednak wszystko musi nadal być usprawiedliwione, jeśli w ogóle, doskonałym posłuszeństwem Prawu. W tym tekście (3.) Paweł zwraca się do niego i do wszystkich takowych, zapewniając ich, że przez takie konkluzje wyrzekają się i odrzucają łaskę Bożą i ponownie umieszczają się tam, gdzie byli, zanim usłyszeli o Chrystusie – pod Prawem, które nigdy nie mogło ich usprawiedliwić (Rzym. 8:3).

Ich wniosek, że Jezus był tylko przykładem i nauczycielem, jest błędny. Było i jest wielu szlachetnych wzorców i dobrych nauczycieli, którzy tak traktując Jezusa, odrzucali wszystko, co było w Nim szczególnie cenne. Jeśli nie był On Odkupicielemusprawiedliwiającym grzech i karę zań, to był „niczym”. Traktowanie Chrystusa jako „przykładu” nie przyniosłoby żadnego pożytku ani korzyści. Nic nie mogłoby im pomóc, dopóki przeszłe grzechy nie zostaną usunięte, a oni sami uznani za usprawiedliwionych przez przelaną krew [śmierć] Chrystusa (Rzym. 5:9).

Ten upadek, choć poważny i utrudniający ich postęp oraz utrzymujący ich na poziomie żydowskiego i nieusprawiedliwionego świata, nie miał być jednak wieczną stratą ani nieodwracalnym upadkiem. Nawet jeśli wcześniej nie dostrzegą swojego błędu, nadejdzie czas, kiedy „wszystko, co jest ukryte, zostanie ujawnione” [Łuk. 8:17]. Gdy zaś prawidłowa znajomość Pana napełni całą ziemię, i nikt nie będzie musiał mówić bliźniemu swemu: Poznaj Pana! (lub: Zrozum okup za grzech), bo wszyscy Go poznają, od najmniejszego do największego, wtedy, jeśli nie wcześniej, ci ślepi, uprzedzeni Żydzi oraz wszyscy zobaczą jasno i chętnie skorzystają z łaski, o której apostoł mówi nam, że ją utracili.

Ale drugi tekst (4.) mówi o odpadnięciu od łaski, które jest znacznie poważniejszą stratą, bo nie można jej odwrócić ani w tym, ani w żadnym wieku. Apostoł zapewnia nas o tych, co w ten sposób odpadają, że „nie można ich odnowić [lub przywrócić] ponownie” (w. 4). Dlaczego tak jest – skąd ta różnica w tych upadkach? Odpowiadamy: Ponieważ klasa, o której tu mowa (Hebr. 6:4‑6), miała pełniejszą wiedzę, a ponieważ przechodzą z łaski w łaskę, ich upadek jest bez wymówki i wskazuje na celową umyślność, postępowanie całkowicie niezgodne z ich wiedzą. Podczas gdy inni (tekst 3.) byli tylko oszukanymi „niemowlętami”, ci (tekst 4.) przejrzeli i byli zaawansowani w wiedzy wykraczającej poza podstawowe zasady. A kto nie posunął się do wskazanego tu punktu łaski, nie mógł z niej wypaść, a tylko z takiego stanu łaski można wypaść tak całkowicie, że nie będzie już nadziei – ktoś taki będzie musiał umrzeć drugą śmiercią.

Ale spójrzcie uważnie na warunki takiego upadku – wysokość zwielokrotnionych łask, których, jeśli się upadnie, nie można już im przywrócić lub ich odnowić. Tacy musieli być „raz oświeceni”, przyprowadzeni do jasnego rozpoznania grzechu, jego kary i ceny okupu, życia Jezusa. Musieli „zakosztować niebiańskiego daru”, nie tylko usłyszeć o ofierze Chrystusa itp., ale zasmakować w błogosławionym doświadczeniu rezultatów tego okupu, uświadomiwszy sobie odpuszczenie grzechów i przywrócenie wspólnoty i społeczności z Bogiem przez „krew Baranka”. Musieli być „uczestnikami ducha świętego”, wchodząc w społeczność serca z Bożymi planami i przynajmniej przez jakiś czas być Jego współpracownikami – spłodzonymi przez ducha do pełniejszego docenienia prawdy i do nowych nadziei, celów itp. Musieli „zakosztować dobrego Słowa Bożego”, doświadczając przyjemności, doceniając spełnienie niektórych zawartych w nim stwierdzeń i obietnic oraz rozpoznając wielkość i piękno w jeszcze niespełnionych fragmentach. Tacy również musieli zakosztować, doświadczyć lub docenić „mocy przyszłego wieku”, zdając sobie sprawę z dobrego Słowa Bożego i jakie błogosławieństwa i moce zostaną wprowadzone w życie dla błogosławienia i przywrócenia ludzkości, a wszystko jako owoc i rezultat okupu.

Gdyby ci, którzy widzieli, skosztowali, doświadczyli i cieszyli się wszystkimi tymi dobrodziejstwami, wówczas odpadli do tego stopnia, żeby „wypierając się Pana, który ich kupił” (2 Piotra 2:1 Diaglott), zaprzeczając okupowi – samej podstawie wszystkich tych nadziei i błogosławieństw, widzianych i doświadczanych – w ten sposób depcząc Syna Bożego, uznając krew przymierza, którą zostali uświęceni (i której zaufali oraz dzięki której mieli przywilej wzrastania w łasce i wiedzy) za rzecz nieświętą [zwyczajną] i gardząc łaską Bożą w dostarczaniu ofiary za nasze grzechy (Hebr. 10:26‑29) – DLA TAKICH nie ma przebaczenia; żadnego powrotu po tak żałosnym upadku z takich wyżyn łaski i wiedzy. A kto, oprócz tych, którzy w ten sposób „odpadną”, mógłby kwestionować sprawiedliwość decyzji naszego Ojca? Wyrazem Jego sprawiedliwości i mądrości w pełnej harmonii z Jego charakterem miłości jest to, że tacy będą „jakby się nie narodzili”. Przedłużenie takiego życia nie mogłoby być ani korzyścią, ani przyjemnością dla Boga, dla nich samych, ani dla ich bliźnich.

Wyrok jest oczywiście sprawiedliwy i mądry, ponieważ jeśli ci w ten sposób ujrzeli wielki zarys planów Bożych, a gardzą tym i odrzucają wyznaczony przez Boga fundament wszystkiego, wówczas siła moralna, siła prawdy okazuje się dla nich bezużyteczna, a Bóg widzi, że nie można ich odnowić ani sprawić, by rozpoznali piękno Jego drogi. Dlatego Boska mądrość zdecydowała, że wszyscy tacy, będący w niezgodzie i poza możliwością naprawy, zostaną całkowicie zniszczeni, tak jak, i z tego samego powodu, niszczone są ciernie i osty (Hebr. 6:7‑8).

Ta sama zasada będzie obowiązywać również w następnym wieku, gdy cały świat korzystać będzie z pełni możliwości owego wieku łask. Ci, którzy świadomie odrzucają drogocenną krew i gardzą nią, odrzucają przebaczenie przez NIĄ, a tym samym na nowo krzyżują Chrystusa, gardząc Jego ofiarą za grzech, upadną przez to beznadziejnie, ponieważ po radowaniu się błogosławieństwami zapewnionymi przez okup odrzucają go i z pogardą odtrącają. Chrystus więcej nie umiera. Jedyna ofiara, raz w pełni doceniona i świadomie odrzucona, pozostawia ich w takim stanie, jakoby nigdy nie został złożony żaden okup. Ponownie przywraca ich pod pierwotną karę, ŚMIERĆ, wyginięcie. A ponieważ kiedyś zostali odkupieni od niej jako kary Adamowej, a z własnej woli i czynu ponownie się pod nią znaleźli, nazywana jest drugą śmiercią.

Czy zatem można nie dostrzegać tego, że Boży wybór klas do przyszłej służby, a narodów i jednostek do bieżącej służby, nie oznacza, że Bóg pozbawia swoje stworzenia swobody wykonywania ich własnej woli w przyjmowaniu lub odrzucaniu Jego zarządzeń i przysług? On szuka takich, co by Go czcili i służyli Mu z serca – w duchu i prawdzie, i takie są przede wszystkim klasy wybrane w tym wieku i w poprzedniej selekcji na stanowiska i zaszczyty królestwa.

Zion’s Watch Tower, marzec 1886, R-0835

Poprzednia strona Następna strona