Czasopismo

Boża Arka w niegodziwych rękach

– 21 LUTEGO [1915] – 1 SAM. 4:1‑18 –
SKORUMPOWANE KAPŁAŃSTWO – ZDEMORALIZOWANY LUD – PRÓBA WCIĄGNIĘCIA BOGA DO WOJNY – ZDOBYCIE ARKI PRZYMIERZA – KARA Z RĄK NIEPRZYJACIÓŁ – TAKA SAMA ZASADA DZIAŁAJĄCA OBECNIE – TRAGICZNA ŚMIERĆ HELEGO I JEGO SYNÓW – KTÓRE NARODY SĄ W ZWIĄZKU PRZYMIERZA Z BOGIEM?

„A bądźcie czynicielami słowa, a nie słuchaczami tylko, oszukującymi samych siebie” – Jak. 1:22.

Jakieś dwadzieścia lat po Bożej przepowiedni nieszczęść mających spaść na Helego i jego rodzinę wydarzyła się tragedia stanowiąca przedmiot niniejszej lekcji. W ciągu tych dwudziestu lat najwyraźniej nie podjęto żadnej próby poprawy sytuacji. Heli, będąc już w podeszłym wieku, w tamtym momencie liczący sobie dziewięćdziesiąt osiem lat [1 Sam. 4:15], nie dokonał oczyszczenia sług i usługi Pańskiej. Pozwolił, aby sprawy dalej były prowadzone przez jego synów tak jak poprzednio, nie bacząc na ich nieustanną nieuczciwość w sprawach Bożych, na ich niemoralność i zgubny wpływ na innych. Samuel prawdopodobnie już od kilku lat nie był obecny w tamtej okolicy w czasie rozgrywania się rozważanych wydarzeń. Niezależnie od tego, gdzie przebywał, możemy mieć pewność, że był prawdziwym sługą Bożym i cieszył się rosnącym uznaniem wśród ludu.

Nie zamierzamy zbyt przesadnie oceniać moralnego i religijnego stanu ludu w ciągu owych dwudziestu lat, lecz możemy się domyślać, że zły przykład kapłanów, synów Helego, których dołączył on do swego kapłańskiego urzędu, miał szkodliwy wpływ na ludzi – działał demoralizująco. Zgodnie z przymierzem tego narodu Bóg był zobowiązany go upominać i karać. Nastąpił kolejny atak Filistynów. Izraelici wyruszyli na bitwę z nimi i ponieśli klęskę. W swoim zmartwieniu zaczęli po omacku szukać jakiejś pomocy, spoglądali w stronę Boga, podobnie jak obecnie wszystkie narody Europy, które na próżno się do Niego modlą i oczekują Jego wsparcia.

Powszechne zwyczaje w tej kwestii są i dzisiaj takie same, a mianowicie próbuje się angażować Boga do wojny, zapewnić sobie Jego wsparcie przez używanie symboli religijnych itp. A w rzeczywistości Izraelici mieli lepsze podstawy do tego, by to czynić, niż walczące obecnie królestwa, jako że Bóg sam ogłosił się Strażnikiem Izraela, a Izraelici byli wyjątkowym narodem pod Jego specjalną ochroną, której miał im udzielać dopóty, dopóki byli Mu wierni. Inaczej jest z królestwami tego świata, które nie otrzymawszy takiej Bożej obietnicy, nie mają podstaw, by oczekiwać na Jego pomoc. W sposób nieuprawniony nazywają się one chrześcijańskimi królestwami, „chrześcijaństwem”, choć w rzeczywistości nie mają ani społeczności, ani działu z Panem. Nie uznaje On żadnego narodu z wyjątkiem dawnego Izraela oraz obecnego duchowego Izraela: „Ale wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście opowiadali cnoty tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości” – 1 Piotra 2:9.

Izraelici z pewnością pamiętali, w jaki sposób Arka była niesiona przed ludem w czasie wędrówki przez pustynię, jak znalazła się pośrodku rzeki Jordan, gdy lud przechodził na drugą stronę suchą nogą, a także jak niesiono ją w procesji wokół Jerycha, gdy upadły mury. Dlatego postanowili sprowadzić Arkę i wynieść ją do bitwy, jaką prowadził lud Izraela. Uważali, że w ten sposób zapewnią sobie zwycięstwo. Rozumowali zapewne, że Bóg nie dopuści do tego, by Arka Przymierza poniosła jakąś szkodę lub została zdobyta, a w związku z tym i oni mogli czuć się bezpiecznie i liczyć na odniesienie gwarantowanego zwycięstwa.

Oczyma wyobraźni widzimy, jak przybywają Lewici, niosąc świętą Arkę Bożą, a z nimi synowie Helego odziani w stroje kapłanów Najwyższego, jako przedstawiciele Bożej świętości. Rozentuzjazmowany lud, pewny zwycięstwa gwarantowanego przez Arkę Bożą, wznosi swój zwykły okrzyk bojowy: „Powstań, Panie, a niech będą rozproszeni nieprzyjaciele twoi, a niech uciekają, którzy cię nienawidzą, przed obliczem twoim” – 4 Mojż. 10:35.

Ludzie zapomnieli, że nie żyją w zgodzie ze swoją religią, że pogwałcili przymierze z Bogiem, który w owym przymierzu zapowiedział kary, jakie miały spaść na nich z ręki nieprzyjaciół. Nie przyszło im do głowy, że owi dwaj przedstawiciele kapłaństwa w żadnej mierze nie reprezentują Boga i Jego sprawiedliwości, gdyż są złodziejami i rabusiami, przebranymi jedynie za kapłanów Bożych. Byli oni niemoralni, nieczyści, jedynie udając przedstawicieli Boga. Nikt nie pomyślał, że trudno byłoby spodziewać się Bożego błogosławieństwa w takich okolicznościach.

PODOBIEŃSTWO DO OBECNYCH CZASÓW

Niestety, choć minęło od tamtych czasów wiele stuleci, obserwujemy dzisiaj działanie bardzo podobnych zasad – liczne pozory, wiele udawania, pełne błędów ukazywanie Boga przez tych, którzy mienią się być Jego przedstawicielami. Przyglądamy się obecnej wojnie, w której uczestniczy cesarz Niemiec przewodzący Kościołowi Luterańskiemu, cesarz Franciszek Józef z Austro-Węgier, czołowy reprezentant papiestwa, król Jerzy – głowa kościoła Anglii, car – „mniejszy ojciec” Rosji, główny przedstawiciel Kościoła greko-katolickiego. Wszyscy oni maszerują do bitwy, każdy pobudza swoich żołnierzy, odwołując się do Boga, a jednocześnie razem mieszają oni drogocenne imię Księcia Pokoju z błotem. Każdy skłonny jest używać miecza w samolubnych celach, by promować wspaniałość swego imperium oraz własne interesy ekonomiczne, podtrzymując przy okazji minione tradycje odnoszące się do ich praw stanowienia Królestwa Bożego na ziemi.

Dzisiaj, podobnie jak za dni synów Helego, lud wznosi okrzyk przy okazji łączenia sprawy Bożej z własnymi narodowymi zamierzeniami. Tak jak wtedy, zapomina się, że są to dwie zupełnie odrębne sprawy, że Boża sprawa znajduje się wyłącznie pod Boską kontrolą, a odniesie ona wspaniały sukces za sprawą dozwolenia na wielką porażkę wszystkich tych ludzkich systemów w przygotowaniu do ustanowienia Królestwa Mesjasza po tym, jak w biblijnym Armagieddonie świat zostanie upokorzony i przygotowany na entuzjastyczne przyjęcie nowego Króla, Immanuela, oraz Jego Królestwa, które stanie się wtedy „pożądanym od wszystkich narodów” [Agg. 2:8].

Wzywanie imienia Pańskiego i sprowadzenie Arki Bożej do bitwy nie pomogło Izraelitom. Podobnie też i dzisiaj noszenie ikon przez rosyjskich żołnierzy nie pomoże im w odniesieniu zwycięstwa. Również imię Boga na pasach Niemców nie zapewni im triumfu. Także krzyż św. Jerzego nie pomoże w zwycięstwie armii brytyjskiej.

Siły izraelskie poniosły ogromną porażkę i zostały rozproszone. Dwaj synowie Helego zginęli. Arka Boża została wzięta do niewoli. Gdy posłaniec wojskowy przyniósł do Szilo smutną wiadomość, Heli siedział jako sędzia na swoim wysokim tronie w bramie, trwożliwie rozważając słowa sprzed dwudziestu lat, gdy przepowiedziana została ta katastrofa. Goniec doniósł Helemu, że bitwa obróciła się na niekorzyść Izraelitów, że jego dwaj synowie zginęli, a na koniec dodał, że Arka Pańska została zdobyta przez Filistynów.

IZRAEL RÓŻNI SIĘ OD INNYCH NARODÓW

Heli wysłuchał spokojnie całej wiadomości aż do końca. Gdy jednak dowiedział się, że jego drogocenny skarb, którego z Bożego naznaczenia był strażnikiem, został zabrany przez Filistynów, stracił przytomność, jego krzesło się przewróciło, a on złamał sobie kark. Chociaż zachował wierność serca aż do swej śmierci w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat, to jednak zasłużył na naganę z powodu zaniedbań w doglądaniu rodziny i sprawdzaniu, czy służba, która została mu powierzona, nie była zakłócana przez członków jego rodu. Jego lojalność względem Boga nie była na tyle aktywna, by zapobiec uchylaniu się od tego obowiązku. Jego charakter wykazywał nadmierną uległość na zasadzie utrzymania pokoju za wszelką cenę.

Gdy Bóg udzielił już koniecznej lekcji swemu ludowi pod przymierzem – Izraelowi, karanie spadło również na Filistynów, którzy niedługo potem z wielką chęcią oddali Arkę ludowi Bożemu. Niektórzy skłonni są uważać, że Filistyni byli dręczeni plagami myszy i hemoroidów dopóty, dopóki Arka znajdowała się w ich posiadaniu, gdy zaś ją oddali Izraelitom, owe dolegliwości ustały. W każdym razie nie mamy podstaw, by wątpić, że Filistyni zdawali sobie sprawę ze szczególnego charakteru tych plag, a Pismo Święte potwierdza myśl, że były one zesłane przez Pana.

To jednak nie upoważnia nas do przypuszczeń, jakoby wszelkie współczesne plagi pochodziły od Pana, że epidemie i tym podobne rzeczy są szczególną karą Bożą. Rozważając te zagadnienia, musimy pamiętać, że Izrael wraz ze wszystkim, co się do niego odnosiło, znajdował się w specjalnym związku przymierza z Bogiem i pod Jego boskim nadzorem. Ktokolwiek tknął się Izraela lub przedmiotów związanych z praktykowaniem ich religii, stawał się w tym zakresie nieprzyjacielem Pana i Jego sprawy, Jego interesów, a mogło to nastąpić jedynie za Bożym przyzwoleniem. Gdy zaś Pan zażyczył sobie, by Arka została zwrócona, czyli oddana Jego ludowi na podyktowanych przez Niego warunkach, to od Niego zależało wywołanie takich okoliczności, które były konieczne do osiągnięcia tego celu.

Dzisiaj sytuacja jest inna. Naród izraelski jest przejściowo pozbawiony przysługującej mu Boskiej ochrony, aż do czasu, gdy zupełna liczba pogan stanie się duchowym Izraelem. Wtedy cały Izrael będzie uzdrowiony ze ślepoty i przestanie być traktowany przez Boga jako obcy, jak jest napisane: „Toć będzie przymierze moje z nimi, gdy odejmę grzechy ich” – Rzym. 11:26‑32.

Jedynym narodem, który według Biblii znajduje się obecnie w związku przymierza z Bogiem, jest duchowy Izrael, „naród święty”, „lud nabyty” [1 Piotra 2:9]. Interesy duchowego Izraela są duchowe, a Boskie obietnice nie gwarantują mu ziemskich błogosławieństw i cielesnej ochrony. Raczej odwrotnie – miały ich spotykać prześladowania i sprzeciw. Bóg jednak zapewnił duchowy Izrael, że wszystkie przeciwności obecnego życia, na które On dozwoli, będą przyczyniały się do ich wiecznego, duchowego powodzenia, o ile zostaną wykorzystane do właściwego ćwiczenia.


Gustave Doré, Śmierć Agaga, Biblia ilustrowana, 1866 r.

The Watch Tower, 1 lutego 1915, R-5626

Poprzednia strona Następna strona