Chrześcijański obowiązek a wojna
Wraz z postępującą wojną szerzy się gorzki, stronniczy duch. Ludzie należący do walczących narodów przekonani są, że prawda jest po ich stronie, a wszystko inne jest złe. Poczucie sprawiedliwości zdaje się coraz bardziej ślepnąć. Jakakolwiek próba, by rozważyć te kwestie w sposób uczciwy i sprawiedliwy, traktowana jest jako nielojalność, głupota itp. Pod wpływem wojny najlepsze rzeczy w cielesnym człowieku zdają się zanikać. Niemcy oraz ich sprzymierzeńcy twierdzą, że utrzymywali pokój na świecie przez trzydzieści lat, podczas których ich zazdrośni sąsiedzi, widząc ich dobrobyt, usiłowali go powstrzymać oraz oczekiwali na sprzyjający moment, by spróbować ich zniszczyć. Według nich ich handlowy rozwój oraz próba zbudowania marynarki wojennej proporcjonalnej do ich populacji wzbudziła zazdrość sąsiadów, których handel na morzu był już rozwinięty.
Twierdzą, że Belgia nie była bezstronna, ale pobłażała ich wrogom oraz że przejście niemieckiej armii przez Belgię było militarną koniecznością. W podobnym stylu twierdzą, iż ochrona ich narodowości przed europejskim związkiem sprawia, że ich podwodne działania wojenne, blokada oraz inne rzeczy, których nie chcą, są konieczne. Twierdzą też, że taka konieczność nie może być ograniczona prawem i taka właśnie się pojawiła oraz że celem wojny jest sukces – który ma zostać osiągnięty tak honorowo, jak to możliwe, ale ma być osiągnięty.
Wielka Brytania i jej sprzymierzeńcy mają przeciwny punkt widzenia. Twierdzą, że od czterdziestu lat obserwowali rozwój Niemiec i uważali go za zagrożenie dla swoich praw. Z tego powodu Francja utrzymywała armię podobnej wielkości jak Niemcy, Rosja armię dwa razy większą, podczas gdy Wielka Brytania dążyła do posiadania marynarki wojennej silniejszej niż pozostałe narody świata. Jeśli Niemcy nie zostaną teraz zduszone, ich duch rozwoju doprowadzi ich do przewagi nad innymi narodami pod względem handlowym, jak i finansowym. Oznaczałoby to, że wszystkie pozostałe narody byłyby proporcjonalnie słabsze, a one uważają to za przerażający koszmar zbrojeń. Niemcy muszą zostać zduszone za wszelką cenę, dla dobra nie tylko obecnych, ale także przyszłych pokoleń.
Biblia oświadcza, że dla takich ludzi „nie ma Boga. Oto całe rozumowanie” ich (Psalm 10:4 NB). Mimo że wszystkie narody europejskie, poza Turkami, uważają się za narody chrześcijańskie, jednak żaden z nich nie przejawia zaufania do Boga. Twierdzą, że cała odpowiedzialność, zarówno za teraźniejszość, jak i przyszłość, spoczywa na nich.
„STRACH ZDJĄŁ OBŁUDNIKÓW” [IZAJ. 33:14]
W przekonaniu, że posiadają Boskie upoważnienie, przejawiając pozory pobożności, ale nie mając jej mocy czy wiary, wiele z tych narodów zaczyna dostrzegać, że wojna ta nie jest jak inne wojny – że Bóg rozpuścił wiatry, że już ich nie powstrzymuje. Nadszedł czas, że pozwolił złym żądzom ludzkim rozpętać zawieruchę ucisku, która wkrótce doprowadzi do rewolucji, a następnie do anarchii i w ten sposób przygotuje drogę dla Pana i Jego Królestwa.
Jakże smutny obraz prezentuje ta wojna – dwadzieścia milionów zmobilizowanych żołnierzy z dziennym kosztem utrzymania przekraczającym czterdzieści milionów dolarów! Dwanaście milionów mężczyzn w kwiecie wieku zostało zranionych, pojmanych bądź zabitych. Zużycie amunicji wprawia w osłupienie. Jeden z brytyjskich ministrów ogłosił niedawno, że w jednej bitwie w Belgii siły brytyjskie zużyły więcej amunicji niż podczas całej wojny burskiej!
Narodowe długi już były olbrzymie, a brytyjskie obligacje były sprzedawane o 25% taniej, niż wynosiła ich wartość nominalna przed rozpoczęciem wojny. Czy jakakolwiek rozsądna osoba może uważać, że długi walczących narodów ujęte w ich obligacjach zostaną kiedykolwiek spłacone? A gdy ludzie uświadomią sobie, co to wszystko oznacza, i zdadzą sobie sprawę z upadku instytucji finansowych, które zostaną w to wciągnięte, odkrycie to będzie straszne. Jedynym logicznym skutkiem, jakiego możemy się spodziewać ze strony zniechęconych ludzi, będzie to, co przewiduje Biblia – wielkie trzęsienie, jakiego nie było, odkąd istnieją ludzie – trzęsienie społeczeństwa, gigantyczna w swym zasięgu rewolucja – Obj. 16:18.
DEPRAWUJĄCY WPŁYW WOJNY
Zawodowi pasterze Chrystusa rozmaitych denominacji zdają się nawzajem prześcigać w porzucaniu Wielkiego Wodza naszego zbawienia oraz Jego zasady pokoju i miłości, by łączyć się coraz bardziej z militaryzmem. Wzywani przez przedstawicieli władz, ci zawodowi przedstawiciele Księcia Pokoju zdobywają poparcie swoich rządów, prawiąc kazania o wojnie. Niewiele wiadomości dociera do nas w tej kwestii z Wielkiej Brytanii, ale sugestia Biskupa Londynu na ten temat jest wystarczająca. Wzywa on chłopców i dziewczęta, by wcześnie pobierali się i tworzyli duże rodziny, przypuszczalnie do śmiertelnej walki – nie po to, by byli żołnierzami Krzyża Chrystusowego i naśladowcami Baranka, ale żołnierzami krzyża św. Jerzego, który widnieje na brytyjskiej fladze.
Niedawno w Kanadzie Wydawca został wprawiony w osłupienie działalnością tamtejszych kaznodziei – szczególnie tych należących do kościoła anglikańskiego. Jeden z nich, ubrany w mundur w kolorze khaki, maszerował ulicami razem z ochotnikami. Zapytany przez znajomego z kolegium: „Czyżbym widział cię w szeregach?”, odpowiedział: „Tak, chciałem zachęcić chłopców”. „A myślałeś o pójściu na front, do okopów?” „Nie, nigdy w życiu!” Działał jedynie jako zachęta dla innych, by szli na front; dokładnie jak byk, trzymany w jednej z chicagowskich zagród, który wita zwierzęta idące na rzeź, potrząsając głową w powietrzu, torując im drogę na ubój. Następnie wślizguje się w kąt i jest bezpieczny, podczas gdy pozostałe zwierzęta idą dalej i napierają na siebie w stronę rzezi. Ale tylko zza mównicy kaznodzieja ten ma okazję zwracać się do matek z pytaniem: „Dlaczego twój chłopiec nie poszedł na front?”.
KAZNODZIEJE REKRUTUJĄ DO WOJSKA
By nadać temu religijne zabarwienie, niektórzy spośród owych kaznodziei biorą teksty z Biblii, które z całą pewnością nie odnoszą się do tej sprawy. W jednym z kazań na temat bohaterstwa Kanadyjczyków, którzy polegli w wojnie, przytoczono werset: „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają” – Obj. 14:13. W innym kazaniu, którego celem było zachęcenie do zaciągnięcia się itp., użyto cytatu: „Ci są, którzy naśladują Baranka, gdziekolwiek idzie” – Obj. 14:4.
Cóż za obrzydliwe wypaczenie! I dla jakiego celu! By rozpalać ludzkie namiętności, zwodzić ludzi, by namówić ich do czynienia dokładnie tego, czego Chrystus kazał nie czynić. Tacy kaznodzieje może i zdobędą łaskę i wpływy u swych światowych królów oraz ich ministrów i przedstawicieli rządowych, lecz jak ostaną się u innego Króla, którego Imperium ma zostać zainaugurowane wielką bitwą Armagieddonu, do której obecna wojna prowadzi? Drżymy na myśl o ich odpowiedzialności, jeżeli wiedzą, co czynią.
Całkiem możliwe, że nie zdają sobie sprawy, jaka naprawdę jest sytuacja. Prawdopodobnie dziewięćdziesiąt pięć procent spośród wszystkich wykształconych kaznodziei we wszystkich wielkich miastach przyznaje od lat, że nie wierzy w Biblię. Pośrednio przyznali oni, że używają jej jedynie jako książki, z której wybierają fragmenty, ponieważ zwykli ludzie darzą ją pewnego rodzaju przesądnym szacunkiem. Tak wpadli w nawyk wybierania wersetów bez żadnego związku z kontekstem – a więc w nawyk zwodzenia samych siebie oraz ufających im trzódek – i prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy z tego, co czynią oraz jak błędnie interpretują Słowo Boże. Wiedząc, że Pański sąd w każdym przypadku będzie sprawiedliwy, poddajemy się mu.
Kaznodzieje z Toronto, by – jak sądzimy – pokazać swój patriotyzm oraz swoje przekonanie, że wojna ta jest Boża i że wszyscy święci aniołowie oklaskują rekrutów, z których każdy pójdzie po śmierci do nieba itp., gromadzą fundusz na zakup kartaczownicy Gatlinga [rodzaj amerykańskiej broni, jeden z prekursorów karabinu maszynowego – przyp. tłum.], która ma zostać przetransportowana przez ocean oraz użyta do zabijania niemieckich chrześcijan, w chrześcijaństwo których nie wierzą i najwyraźniej sądzą, że Bóg też nie. Z punktu widzenia badaczy Pisma Świętego fakt, że zarówno Brytyjczycy, jak i Niemcy twierdzą, iż 95% ich populacji stanowią chrześcijanie, nie jest dowodem, że naprawdę nimi są. Dlatego też kaznodzieje z Toronto, zakupując kartaczownicę Gatlinga, by zabijać chrześcijan, mają prawdopodobnie sporo racji, sądząc, że nie będą zabijać prawdziwych chrześcijan, tak samo jak badacze Pisma Świętego wątpią, że wszyscy kaznodzieje z Toronto są chrześcijanami w prawdziwym znaczeniu tego słowa.
WŁAŚCIWE STANOWISKO CHRZEŚCIJANINA
Tymczasem, jakie jest stanowisko prawdziwych naśladowców Chrystusa i jaki jest ich obowiązek? Badacze Pisma Świętego coraz lepiej zdają się rozumieć, czym jest obecna wojna, i sumiennie dociekają swojej własnej odpowiedzialności. Niektórzy dopytywali się, jak odnieść się do kwestii związanej z produkcją amunicji wojennej. Radziliśmy im, by unikali angażowania się w taką pracę, chyba że te pieniądze byłyby absolutnie niezbędne, by zapewnić pożywienie oraz schronienie dla siebie i swych rodzin. A w sytuacji, gdy praca taka została podjęta z konieczności, zalecamy, by została porzucona tak szybko, jak znajdzie się inne zajęcie, bez względu na to, jak słabo będzie opłacane, jeżeli tylko będzie w stanie zaspokoić ich najbardziej podstawowe potrzeby.
Jesteśmy świadomi, że jest to bardzo obszerny temat i wielu usłyszawszy takie dorady uzna nasz punkt widzenia za ograniczony. Niektórzy powiedzą, że podchodzimy do tego zagadnienia zbyt skrajnie, że idąc tym tropem, pracownik kolei czy statku parowego powinien unikać ładowania amunicji wojennej, urzędnik odmówić części swojej pracy, a stenotypista swojej. Odpowiadamy, że na ile jest to możliwe, powinniśmy unikać wszystkiego, co związane jest z tymi narzędziami zagłady, ale zmuszeni przez konieczność, poddalibyśmy się tej sytuacji tylko do czasu, aż zdobędziemy inną pracę, służącą lepszemu celowi.
W Wykładach Pisma Świętego, w tomie VI, podaliśmy sugestię, że naśladowcy Chrystusa w każdy właściwy sposób będą usiłowali unikać udziału w wojnie. Zasugerowaliśmy tam, by w razie poboru naśladowcy Pańscy zrobili wszystko, by raczej pracować w szpitalu wojskowym bądź w zaopatrzeniu armii niż brać udział w faktycznej walce. Następnie podaliśmy myśl, że jeżeli niemożliwe byłoby uniknięcie pójścia do okopów, to mimo wszystko nie trzeba gwałcić Boskiego rozkazu: „Nie zabijaj”.
Od tamtej pory zastanawiamy się, czy to, co zasugerowaliśmy, jest najlepszym rozwiązaniem. Zastanawiamy się, czy takie postępowanie nie byłoby pójściem na kompromis. Rozważamy, czy stanie się członkiem armii i założenie wojskowego munduru nie oznacza, że przyjmuje się i akceptuje obowiązki i powinności żołnierza. Sprzeciwienie się oficerowi nie miałoby znaczenia – otoczenie nie wiedziałoby o tym. Czy chrześcijanin rzeczywiście nie znajdowałby się nie na swoim miejscu w takich okolicznościach?
„Ale – powie ktoś – jeśli ktokolwiek odmówi założenia munduru i służby wojskowej, zostanie zastrzelony”.
Odpowiadamy, że być może istnieje jakieś zwolnienie, jeśli nasza postawa zostanie właściwie wyjaśniona, ale jeżeli nie, czy gorzej byłoby zostać zastrzelonym z powodu swojej wierności wobec Księcia Pokoju i z powodu sprzeciwienia się złamaniu Jego rozkazu, czy raczej być postrzelonym, znajdując się pod sztandarem ziemskich królów i najwyraźniej wspierając ich oraz przynajmniej z pozoru narażając na szwank nauki naszego Niebiańskiego Króla? Spośród tych dwóch rodzajów śmierci wolelibyśmy ten pierwszy – wolelibyśmy umrzeć z powodu wierności wobec naszego Niebiańskiego Króla. Z pewnością ten, kto umarłby ze względu na swą wierność zasadom nauk Pańskich, dokonałby znacznie więcej swoją śmiercią niż ten, kto umiera w okopach. Nie jesteśmy w stanie wyrazić, jak wielkie znaczenie dla pokoju, sprawiedliwości i Boga miałoby to, gdyby kilkuset wiernych Pańskich postąpiło jak Sadrach, Mesach i Abednego i odmówiło pokłonienia się bogowi wojny. Mogliby powiedzieć jak owi szlachetni mężowie: „Bóg nasz mocen jest wyrwać nas, jeżeli zechce; lecz jeżeli nie zechce nas wyrwać, my nie zmienimy swego postępowania. Będziemy służyć Mu i słuchać Jego rozkazów, cokolwiek przyjdzie”.
Hebrajczycy ci, wrzuceni do rozpalonego pieca ze względu na swą wierność Bogu, a następnie wyratowani, są szlachetnym przykładem. Co więcej, miliony żołnierzy doświadczających strasznej nędzy ze względu na swoją lojalność względem ziemskich królów podczas obecnej wielkiej wojny są również wspaniałym przykładem i ilustracją. Niech żołnierze Chrystusowi powiedzą sobie: „Jeżeli starożytni święci znali Boga jedynie po części, a jednak byli Mu tak wierni, i jeżeli ci ziemscy żołnierze są tak wierni wobec ziemskich królów, jakimi ludźmi musimy być my, którzy weszliśmy do rodziny Bożej przez ducha spłodzenia, którzy dołączyliśmy do szkoły Chrystusowej, którzy jesteśmy prowadzeni i kierowani przez Wodza naszego zbawienia, którzy mamy bardzo wielkie i kosztowne obietnice dotyczące naszej wiecznej przyszłości? Jakie stanowisko powinniśmy zajmować wobec Niego i Jego nauk? Czy możemy położyć nasze życie w lepszy sposób niż poprzez wierność Królowi królów i Panu panów, naszemu Zbawicielowi i Głowie?”.
Nie nakłaniamy do takiego postępowania, jedynie je sugerujemy. Odpowiedzialność w pełni spada na każdą jednostkę. Wypełniamy jedynie swój obowiązek względem wielu badaczy Pisma Świętego, którzy dopytują nas o zmysł Pański w tym temacie. Już wcześniej podaliśmy im nasze myśli, ale teraz obawiamy się, że byliśmy zbyt zachowawczy. Zawsze zalecamy, by być zachowawczym w tym sensie, by nie pchać się w trudności, z tego prostego powodu, że trudności oznaczają kłopoty. Ale jesteśmy za tym, by w tym unikaniu problemów i usiłowaniu zachowania pokoju ze wszystkimi ludźmi, w razie pojawienia się powinności lub niebezpieczeństwa, nie pragnąć koniecznie się w to angażować.
The Watch Tower, 1 września 1915, R-5754
Poprzednia strona | Następna strona |