Widoki z „Wieży Strażniczej”
SEKRETARZ KNOX ZAUWAŻA MILENIUM
P. C. Knox, sekretarz stanu w gabinecie prezydenta Tafta, na zakończenie swego poruszającego wystąpienia skierowanego do absolwentów Uniwersytetu Pensylwanii powiedział:
„Osiągnęliśmy punkt, z którego widać już, że przyszłość niesie ze sobą taki czas, w którym ustaną już wojny, w którym narody świata uświadomią sobie swoje powiązania tak samo realnie i żywotnie, jak to ma miejsce obecnie pomiędzy pojedynczymi częściami składowymi jednego państwa. Wtedy to z rozważania międzynarodowych związków wynikać będzie, że mocny bez wahania będzie pomagał słabemu, wtedy połączone siły prawości świata zmuszą niesprawiedliwość do ustąpienia, usuwając ostoje okrucieństwa ciągle jeszcze czające się w ciemnych miejscach ziemi. Jest to duch ‘szeroko rozumianego świata, który wykluwa się w tym, co nadchodzi’. Tym dniem będzie oczywiście Milenium, jednak w pewnym sensie i stopniu jego zasady zostaną zrealizowane już tutaj w epoce śmiertelnego świata”.
The Watch Tower, 1 września 1910, R-4671
PRZEŚLADOWANIA ŻYDÓW
Z Rosji docierają do nas szokujące wieści na temat wypędzania mas żydowskich. Jak grom z jasnego nieba tysiące rodzin żydowskich zostały siłą usunięte ze swych domów i w jednej chwili wielu z nich stało się całkowitymi nędzarzami. Z przedmieść Kijowa wygnano Żydów, którzy mieszkali tutaj od dziesięcioleci. Nie przeszkadza to jednak niektórym częściom żydowskiej „śmietanki” trzymać ręki na rosyjskich obligacjach w nadziei ochronienia samych siebie. Wśród bogatej finansjery żydowskiej w Niemczech i Francji panuje honorowy duch solidarności z prześladowanymi Żydami z Rosji. Ich sprzeciw wyraża się jednolitą kampanią przeciwko rosyjskim towarom w nadziei, że przestraszy to barbarzyńskich wasali cara i pozbawi ich trochę „religijnego zapału”. Nie oznacza to jednak, iż każda godna szacunku osoba nie mogłaby się czuć zobowiązana do bojkotowania rosyjskich obligacji, dopóki Rosja nie dostosuje się do cywilizowanych metod postępowania. Chcemy jednak przez to powiedzieć, że wszyscy żydowscy kapitaliści powinni w tej mierze wskazywać drogę swoim dobrym przykładem. Oni przecież, jak by nie było, znajdują się najbliżej tej sytuacji. (Z prasy niemieckiej)
The Watch Tower, 1 września 1910, R-4672
OBRAZ BESTII
Mamy tutaj do czynienia dokładnie z tym, czego się spodziewaliśmy i na co oczekujemy od 1881 roku, gdy ogłosiliśmy, że Federacja Kościołów Protestanckich jest w Biblii przedstawiona jako istotny element żniwa Wieku Ewangelii. Wskazywaliśmy wtedy, że próba zorganizowania się protestantyzmu, która po raz pierwszy podjęta została w 1846 przez Sojusz Ewangelicki, wkrótce powinna zostać uwieńczona powodzeniem. Wykazywaliśmy, że taka protestancka federacja będzie w znaczącym stopniu przypominała instytucje Kościoła rzymsko-katolickiego, tak iż słusznie zasługiwać będzie na miano „obrazu”, a również że taki „obraz” w niezorganizowanej postaci istniał już wtedy w formie ortodoksji protestanckiej współdziałającej z katolicyzmem. Sugerowaliśmy, że istotnym elementem, na który oczekujemy, a który też ważny jest dla otrzymania mocy oraz podjęcia działania przez ów protestancki „obraz”, będzie „duch”, który zostanie mu udzielony przez protestancki system episkopalny.
Aż do obecnego czasu protestanci powściągliwie nazywali coś herezją, ograniczając się jedynie do doraźnych działań w ramach możliwości pojedynczego kościoła. Istniało jednak silne dążenie do stworzenia jednolitego creda, które wszyscy mogliby poprzeć, a które zdemaskowałoby tych, którzy pozostaną na zewnątrz. Jednak nie było to proste do osiągnięcia, ponieważ zawsze podnoszony był zarzut, że nie posiadają oni takiego autorytetu, który byłby w stanie określić, co jest prawowierne, a co nie. Mają oni jedynie własne opinie na temat nauki biblijnej. Jeśli jednak nie ma takiego autorytetu, który wyrastałby ponad inne, to należy go stworzyć.
Do tej pory obawa przed odrzuceniem tak utworzonej władzy wywierała na wszystkich świadomych tego problemu zbawienny wpływ. Gdyby jednak znacząca liczba duchownych z innych denominacji zgodziła się na przyjęcie ponownej ordynacji z rąk biskupów episkopalnych, to sprawa zaczęłaby się przedstawiać inaczej. Prędko zakwestionowano by ważność innych wyświęceń. Autorytet tej tak zwanej „ordynacji apostolskiej” mógłby się wydawać prawdziwą podstawą upoważnienia, godności oraz władzy. Jeśli poddaliby się temu prominentni duchowni z różnych denominacji, to inni, o pomniejszym znaczeniu, z pewnością prędko popędziliby za nimi. Kościół episkopalny zaproponował coś takiego w nieoficjalnej formie już lata temu, a jedynym zastrzeżeniem, jakie zgłoszono, była obawa, że przyznano by w ten sposób, iż dawniejsi duchowni protestanccy głosili Ewangelię jako ambasadorzy Boga bez Jego upoważnienia, aprobaty czy wyświęcenia.
The Watch Tower, 1 października 1910, R-4690
Następna strona |