Czasopismo

Pastor Russell owacyjnie przyjęty przez hebrajską widownię

Cztery tysiące osób zgromadzonych w Hippodromie oklaskiwało brooklyńskiego duchownego, gdy opowiedział się on za ustanowieniem państwa żydowskiego. Słuchacze, którzy przybyli, by zakwestionować poglądy poganina na temat ich religii, stwierdzili, że zgadza się on z większością ich najistotniejszych przekonań. Kaznodzieja, po obwołaniu Żydów jednym z najdzielniejszych narodów ziemi, stwierdził, że królestwo może im zostać przywrócone w 1914 r.

New York American, 10 października 1910

Niezwykły spektakl, podczas którego cztery tysiące Hebrajczyków entuzjastycznie oklaskiwało pogańskiego kaznodzieję po tym, jak przemówił do nich na temat ich własnej religii, odbył się wczoraj po południu w Hippodromie, gdzie Pastor Russell, słynny przywódca Brooklyńskiego Domu Modlitwy, przeprowadził ze wszech miar niezwykłą usługę.

Czcigodny Pastor znany jest z niekonwencjonalnego podejścia. Jego religia nie jest związana z żadną pojedynczą denominacją i obejmuje, jak sam twierdzi, całą ludzkość. Ma on swoje całkiem osobiste metody nauczania. Nigdy jednak nie udało mu się dokonać bardziej niezwykłej rzeczy jak ta – nigdy też nie odniósł tak wielkiego sukcesu.

Przekonał do siebie grono słuchaczy, którzy przybyli – przynajmniej niektórzy z nich – przygotowani do dyskusji i być może nawet do wyrażenia oburzenia wobec człowieka, który wydawał im się być intruzem. “Pastor Russell zamierza podjąć próbę nawracania Żydów na chrześcijaństwo” – tymi słowy przed spotkaniem wyrażało się wielu z przybyłych. “Chce nas prozelityzować.”

NAJPIERW POWITAŁA GO CISZA

W tłumie wypełniającym ogromną widownię widać było mnóstwo rabinów i nauczycieli, którzy przybyli, aby zaprotestować w razie, gdyby chrześcijanin zaatakował ich religię lub próbował ich od niej odwieść. Mieli dla niego przygotowane pytania i krytykę. Najpierw powitała go martwa cisza.

Jednak Pastor nie usiłował nawracać Żydów. Ku ich bezgranicznej rozkoszy wskazywał na dobre rzeczy w ich religii, zgadzał się z nimi w najistotniejszych elementach ich przekonań odnoszących się do ich zbawienia. Wreszcie na koniec, gdy gorąco opowiedział się za planami ustanowienia Żydów jako samodzielnego narodu, wywołał burzę oklasków. Do tego wprowadził jeszcze chór, który wykonał syjonistyczny hymn: “Hatikva – Nasza nadzieja”.

Hippodrom nigdy prawdopodobnie nie gościł bardziej zaangażowanej publiki. Ze wszystkich końców miasta przybyli poważnie nastawieni Hebrajczycy, by wysłuchać tego, co w swojej usłudze będzie miał im do powiedzenia ten obcy, poganin, i to w czasie ich tygodnia postu Rosz HaSzana. Byli spokojni, dobrze ubrani – myślący mężczyźni i kobiety.

Między nimi było wiele prominentnych postaci hebrajskiego świata literackiego. Niektórzy z nich towarzyszyli Pastorowi Russellowi w drodze do Hippodromu, gdy przybywał tam motorowym wozem, a następnie zajęli miejsca w audytorium. Owi literaci uznali Pastora za międzynarodowej sławy pisarza i badacza w zakresie judaizmu i syjonizmu. Oto niektórzy z obecnych: dr Jacobs, wydawca American Hebrew, W. J. Solomon z Hebrew Standard, J. Brosky, współredaktor tego samego czasopisma, Louis Lipsky, wydawca Maccabean, A. B. Landau z Warheit, Leo Wolfsohn, przewodniczący Federation of Roumanian Societies [Stowarzyszenie Społeczności Rumuńskich], J. Pfeffer z Jewish Weekly, S. Diamont, redaktor Jewish Spirit, S. Goldberg, redaktor American Hebrew, J. Barondess, z Jewish Big Stick oraz Goldman, redaktor H’Yom, jedynego dziennika żydowskiego.

BRAK JAKICHKOLWIEK SYMBOLI RELIGIJNYCH

Żadne symbole religijne nie prezentowały się przed oczyma tych, którzy wpatrywali się w scenę Hippodromu. Nie było tam nic, z wyjątkiem małego pulpitu oraz podwieszonych u góry na jedwabnych linkach trzech flag pokojowych. Jedna z nich to znana biała, jedwabna flaga z gwiazdami i paskami pośrodku, na której widniał złoty napis “Pokój między narodami”. Na drugiej umieszczona była tęcza i słowo “Pax”. Trzecią stanowił jedwabny pas z miniaturami wszystkich flag narodowych.

Nie wygłaszano żadnych wstępów. Pastor Russell, wysoki, wyprostowany, z siwą brodą, wkroczył na scenę bez żadnej zapowiedzi, uniósł rękę, a podwójny kwartet z Brooklyńskiego Domu Modlitwy zaśpiewał hymn “Zion’s Glad Day” [prawd. Hymns of Dawn 73 – przyp. tłum.]. Z tej organizacji przybyli: pani E. W. Brenneisen, pani E. N. Detweiler, panna Blanche Raymond oraz pani Raymond, Emil Hirscher, C. Meyers, J. P. MacPherson oraz J. Mockridge. Ich głosy doskonale się łączyły, a pieśń wykonana bez instrumentalnego akompaniamentu wywarła wielkie wrażenie.

Ciągle jednak odczuwało się wśród słuchaczy atmosferę nieufności. Nie odezwały się oklaski. Wszyscy siedzieli w milczeniu, wpatrując się w rosłą postać Pastora. Gdy jednak zaczął mówić, przysłuchiwano mu się z pełną respektu uwagą.

Potężnym, a mimo to urzekającym głosem napełniał wielką salę koncertową. Niekonwencjonalny duchowny przemawiał tak, że każde jego słowo słyszalne było dla wszystkich słuchaczy. Jego głos brzmiał bardzo przyjemnie dla uszu, a elegancka gestykulacja prędko skupiła na sobie wszystkie oczy i już za kilka chwil jego dobitnie wszechstronna wiedza w zakresie omawianego tematu wymownie apelowała do ich umysłów. Zachowując ciągle jeszcze milczenie, owe cztery tysiące “rozgrzewały się” sympatią dla przemawiającego.

REZERWA I POWĄTPIEWANIE ZANIKAJĄ

Nie trwało to długo, gdy wszelka powściągliwość i wątpliwości zostały rozproszone dzięki całkowitej szczerości i przyjaznemu nastawieniu Pastora Russella. Wtedy wspomnienie nazwiska wielkiego żydowskiego przywódcy – który wedle oświadczenia mówcy został powołany przez Boga dla przeprowadzenia swej sprawy – wywołało burzę oklasków.

Od tej chwili publiczność należała już do niego. Żydzi byli względem niego tak entuzjastyczni, jakby był wielkim rabinem albo słynnym mówcą ich własnej religii. Określił on ich mianem jednego z najdzielniejszych narodów ziemi, który zachował swą wiarę pomimo prześladowań i okrucieństw ze strony wszystkich ludzi na przestrzeni tysięcy lat. Przepowiedział też, że już niedługo będą największymi na ziemi – nie tylko już jako ludzie, ale jako naród. Wyciągając wnioski z dawnych proroctw Pastor oświadczył, że przywrócenie królestwa Żydów może nastąpić w tak nieodległym czasie jak rok 1914. Zakończą się prześladowania, a na świecie zatriumfuje powszechny pokój i szczęście.

Kończąc swe przemówienie Pastor znów uniósł ręce do swego chóru. Tym razem zaintonowali oni osobliwy, obco brzmiący hymn syjonistyczny “Nasza nadzieja”, jedno z arcydzieł ekscentrycznego wschodniego poety Imbera.

Bezprecedensowy przypadek, gdy chrześcijańskie głosy intonują żydowski hymn, wywołał wielkie zaskoczenie. Przez chwilę hebrajska publiczność niedowierzała własnym uszom. Potem zaś, upewniwszy się, że jest to ich hymn, zaczęli tak żarliwie wiwatować i klaskać, że nie sposób było usłyszeć muzykę. Potem zaś, na drugiej zwrotce, setki osób dołączyły do śpiewu.

U szczytu fali entuzjazmu wywołanego dramatyczną niespodzianką przygotowaną przez Pastora Russella opuścił on scenę i koniec hymnu wyznaczył jednocześnie koniec zgromadzenia. Całe rzesze mężczyzn i kobiet podchodziły do niego z gratulacjami. Wszyscy słuchacze, nawet ci, którzy przybyli nastawieni obojętnie, jeśli nie wrogo, zostali przez niego pozyskani jako przyjaciele.

Pastor Russell w Hippodrome Theatre, 9 Październik 2010 r.
Pastor Russell w Hippodrome Theatre, 9 Październik 2010 r.
Poprzednia strona Następna strona