Czasopismo

Szlachetność zwycięża nad podłością

– Neh. 6 – 10 grudnia [1911] –

„Pan jest mocą żywota mego, kogóż się mam lękać?” – Psalm 27:1

Po wielu trudnościach praca Nehemiasza była prawie szczęśliwie zakończona, kiedy pojawiło się wielkie wołanie rozpaczy. Ubodzy Żydzi poświęcili cały swój czas na naprawę murów i w ten sposób pozbawili się dochodu ze swoich majątków. W swoim zapale popadli w długi, oddając w zastaw posiadane dobra. Kiedy przyszli poborcy podatkowi i trzeba było płacić procent, nie byli w stanie temu podołać; widząc więc, że zostali bez środków do życia, podnieśli wielki lament. Nieszczęście gwałtownie się rozprzestrzeniało i rozruchy żywnościowe były prawie nieuniknione.

Nehemiasz przyjrzał się sprawie i odkrył, że bogaci Żydzi pożyczali swoim ubogim sąsiadom pieniądze pod zastaw majątków na wygórowany procent i w ten sposób czerpali zyski z klęski swoich braci. Zwołał ich wszystkich i jasno, ale uprzejmie, przemówił do nich na temat braterskich obowiązków nakazanych przez Prawo – „Miłuj bliźniego swego jako siebie samego”. Dał im praktyczny przykład, jak zrealizować jego słuszne upomnienie. Bogaci Żydzi byli zawstydzeni. Uznali niesprawiedliwość swego postępowania i konieczność naprawy sytuacji. Widzimy tu, jaką moc ma szlachetny charakter i jaki wpływ ma na innych dobry przykład. Tak jak przyjęty sposób postępowania i przykład rozwijają niesprawiedliwe metody, a zwyczaj tworzy prawo w umysłach wielu, podobnie przykłady prawych czynów mają wielką siłę w przeciwstawianiu się złu. Powinnością każdego chrześcijanina względem samego siebie, Boga oraz zasad sprawiedliwości, które reprezentuje, jest nie tylko zajęcie właściwego stanowiska, ale także dołożenie starań, aby to stanowisko w obronie prawości stało się jawne dla innych – jako nagana niesprawiedliwości.

WALCZĄC ZE ZDRADĄ I OSZCZERSTWEM

Narastające trudności dopiero co zostały z powodzeniem zażegnane, kiedy pojawił się nowy nieprzyjaciel. Wrogowie zewnętrzni, spostrzegłszy, że mury były prawie gotowe i że pozostało już tylko zawiesić bramy, aby Jeruzalem mogło stać się w pełni miejscem obronnym, spróbowali nowej taktyki. Wyrazili zamiar ponownego rozważenia całej sytuacji – chcieli spotkać się z Nehemiaszem, by przedyskutować obopólne interesy i zbadać na nowo jego dokumenty dotyczące władzy, jaką otrzymał od króla. On jednak odpowiedział, że wykonuje wielką, bardzo ważną pracę i nie może tracić ani chwili na dyskusje. Miał czas, by dyskutować ze swoimi braćmi; miał czas, by pokazywać im – jako ludowi Bożemu – dobre i złe strony każdej ważnej kwestii, ale nie miał czasu na dysputy o sprawach zewnętrznych w chwili, kiedy jego ważna misja nie była jeszcze zakończona.

Kryje się w tym lekcja dla chrześcijan. Powinniśmy mieć zawsze czas, aby dyskutować z braćmi na temat Słowa Bożego i Bożej miłości. Powinniśmy mieć zawsze czas, by każdemu, kto nas zapyta, dać odpowiedź odnośnie nadziei, która jest w nas. Z pewnością jednak, kiedy ważne interesy Bożej sprawy wymagają naszej uwagi, nie mamy czasu na dyskutowanie o kwestiach zewnętrznych, które św. Paweł określa jako „fałszywie nazwana umiejętność”. Musimy mieć na te rzeczy taki pogląd, jaki wyraził św. Paweł w słowach: „Albowiem nie osądziłem za rzecz potrzebną, co inszego umieć między wami, tylko Jezusa Chrystusa, i to onego ukrzyżowanego”. O wszystkim, co ma związek z Jezusem jako namaszczonym Synem Bożym, Mesjaszem, a także o jakiejkolwiek rzeczy związanej z Jego ukrzyżowaniem i płynącą stąd nadzieją, św. Paweł był gotowy dyskutować o każdej porze. Obrona tej sprawy i tego przedmiotu była jego specjalnym zadaniem w życiu. Chociaż był dobrze wykształcony i doskonale orientował się w tematach ogólnych, działał tak, jakby nic o tych rzeczach nie wiedział, po to, aby cały swój wpływ i czas móc wykorzystać na tę jedną najważniejszą sprawę, której stał się ambasadorem.

Cztery razy obcy ludzie usiłowali nakłonić Nehemiasza do rozmowy, a on cztery razy im odmawiał, nie tylko ze względu na wagę dzieła, jakie wykonywał, ale ponieważ dostrzegł też, iż szukali oni jedynie pretekstu, jakim miała być narada w wiosce oddalonej o ponad 30 km od Jeruzalem, na neutralnej ziemi, aby podczas nieobecności Nehemiasza móc obezwładnić garnizon Izraela i zniszczyć już ukończone dzieło albo też zabić go podczas narady, lub jedno i drugie naraz. 

OBMOWA I OSZCZERSTWO

W końcu wrogowie uciekli się do zwykłej broni jaką jest oszczerstwo. Nie oskarżali Nehemiasza wprost, że pragnął uczynić się królem Izraelitów, a Jeruzalem swoją stolicą, i że potajemnie wynajmował ludzi, którzy mówili przychylnie o nim pośród ludu, ale wysłali list otwarty, w którym oznajmiali, że o tym wszystkim mówi się powszechnie w całym narodzie – że stało się to „powszechną plotką”; i aby list zyskał osobową formę oraz moc, dodali: „Gasmus powiada, że ty i Żydowie myślicie się z mocy wybić, a że ty dlatego budujesz mur, abyś był nad nimi królem ich”.

Ta wiadomość została wysłana przez Sanballata w formie grzecznościowej, tak jakby był on przyjacielem i starał się ustrzec Nehemiasza przed kłopotami ze strony króla, a jednocześnie wciąż namawiał go do przybycia na naradę, która miała się odbyć dla jego dobra. Odpowiedź Nehemiasza dotykała sedna: „Nie jest to, co powiadasz; ale sam sobie to wymyślasz”. Cała sprawa miała ewidentnie na celu wzniecenie niepokoju wśród Żydów i zniechęcenie ich przez to do ukończenia pracy.

Jak okrutne są niezliczone metody oszczerstwa! Jak przeciwne są wszystkiemu, co prawe, nie mówiąc już o najwyższym ze wszystkich standardów, miłości chrześcijańskiej! Mimo to jakże często lud Boży jest wciągany w pułapkę przez ducha oszczerstwa. Jak poważne są krzywdy w ten sposób wyrządzone; jak bardzo nieznośna zadana niesprawiedliwość; jak straszna odpowiedzialność, jaką się ponosi! Niezawodnie ci, którzy oddają swe usta na służbę oszczerstwu, tym samym otwierają swoje serca dla Przeciwnika. Obmowa jest potępiana nie tylko w Piśmie Świętym, ale także przez wszystkich szlachetnych mężczyzn i kobiety, również pogan. Nawet wtedy, kiedy życie Nehemiasza było zagrożone, jego świadomość Boskiego kierownictwa oraz lojalności wobec Boga nie pozwalała mu się bać.

The Watch Tower, 15 listopada 1911, R-4921

Poprzednia strona Następna strona