Czasopismo

Braterstwo w Szwajcarii itd.

Drogi Bracie Russell!

Po długim, lecz niezamierzonym milczeniu, piszę do Ciebie znowu, mając nadzieję, że ten list zastanie Cię w dobrym zdrowiu, jakim i ja się cieszę, kiedy go wysyłam.

Wiele się wydarzyło tutaj od czasu, kiedy ostatni raz do Ciebie pisałem. Gazety w Ameryce z pewnością na bieżąco Cię o tym informują. Odnosząc się do naszych osobistych doświadczeń, mogę Ci powiedzieć, drogi Bracie, że Pan cudownie nas zachował; nie potrafimy okazać Mu wystarczającej wdzięczności za Jego dobroć względem nas.

Nasi drodzy przyjaciele w Muelhausen [obecnie fr. Mulhouse] przeżyli ciężkie czasy; miasto i okolice stały się dwukrotnie sceną bardzo ostrych walk, w których tysiące francuskich i niemieckich żołnierzy straciło swoje życie. W przeciągu czterech tygodni Muelhausen było dwa razy w rękach Francji i trzy razy w posiadaniu Niemiec i nawet dzisiaj walki o Alzację trwają. Ponieważ granica pomiędzy Szwajcarią i Niemcami, np. pomiędzy Bazyleą a Muelhausen, została zamknięta na kilka tygodni, nie docierały do nas od nich żadne wieści. Ostatnio, podejmując ryzyko przekroczenia granicy, by odwiedzić braci, dowiedziałem się o ich cudownym przetrwaniu – ponieważ nikt nie został ranny. Przesyłają Ci szczególne pozdrowienia i proszą, abyś wciąż pamiętał o nich w modlitwie, by mogli zostać zachowani wiernymi aż do końca.

Nasi drodzy przyjaciele w Belgii i Północnej Francji z pewnością również wiele wycierpieli. Przykro mi to mówić, ale nawiązanie z nimi kontaktu jest całkowicie niemożliwe.

Tutaj w Szwajcarii, a szczególnie w Bazylei, panowało ogromne poruszenie; wielu ludzi myślało, że zbliża się „koniec świata”. Cała nasza armia została powołana i wciąż strzeże granic przed inwazją. Pod względem duchowym mieliśmy bardzo dobry okres, ponieważ bardzo wiele osób, które wcześniej nie wierzyły naszemu posłannictwu, teraz stoi po naszej stronie. Sale spotkań są zawsze przepełnione i musimy szukać większych. Wszystkie wykłady publiczne są objęte cenzurą wojskową; ale nie jest ona tu tak ostra jak w Niemczech.

Poprzez te wszystkie praktyczne doświadczenia jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek przekonani, że koniec obecnego porządku rzeczy jest na wyciągnięcie dłoni i że Królestwo Mesjańskie wkrótce zostanie ustanowione. Jakże wszyscy pragniemy realizacji tej wielkiej nadziei i niezbitych oczekiwań! Jakże prawdziwa jest ta chronologia i jak precyzyjne jej wypełnienie! Cieszymy się, że nigdy nie porzuciliśmy naszych oczekiwań co do 1914 roku.

Odnośnie „Fotodramy”: Ponieważ przezrocza dotarły tak późno, byliśmy jedynie przygotowani do publicznego pokazu w Bernie w tym samym dniu, w którym zarządzono mobilizację, co zniweczyło nasze plany. Brat Krull bez wątpienia zda Ci ustną relację z naszych doświadczeń.

Przez pierwsze dwa tygodnie sierpnia wydawało się, że wszystko stanęło na głowie; ale kiedy ludzie nieco się uspokoili, skorzystaliśmy z tego i rozpoczęliśmy pokaz „Fotodramy” – chociaż wciąż z licznymi trudnościami. Podczas gdy wszystkie inne pokazy kinematograficzne zostały odwołane przez rząd, udało mi się dostać pozwolenie na okres dwóch tygodni, lecz wolno nam było działać jedynie cztery razy w tygodniu. Mieliśmy wielką, wspaniałą salę na terenach wystawowych, za każdym razem tak wypełnioną (1400 gości), że pokazy obejrzało i skorzystało z nich więcej niż 12 tys. osób.

Jutro zaczynamy znowu w Zurychu (największym mieście Szwajcarii). Ponieważ nie mamy nagrań fonograficznych, ja muszę czytać teksty.

We Francji nie byliśmy w stanie nic zrobić. Wielu z braterstwa zostało powołanych do służby wojskowej, a ja mogę otrzymać wezwanie w każdej chwili.

Bank w Bernie, do którego wysyłałeś pieniądze i który był – w normalnych warunkach – bezpieczny, zamknął swoje drzwi, podobnie jak wszystkie inne banki, zezwalając na wypłacanie jedynie niewielkich sum. Mnie się jednak udało i otrzymałem ponad połowę pieniędzy, dokonując następującej transakcji: ponieważ rząd położył rękę na bankach, a bracia potrzebowali żywności, zrobiliśmy wielki zapas najbardziej niezbędnych artykułów i sprzedawcy, przedstawiając bankowi swoje rachunki, otrzymywali za nie zapłatę, gdyż to leżało w interesie rządu. Warunki socjalne pogorszą się jeszcze zimą, dlatego możemy być zadowoleni, że mamy taką dużą ilość ryżu, sucharów, fasoli, mleka skondensowanego itd.

Mam nadzieję, że akceptujesz tę akcję i cieszyłbym się, gdybyś mógł doradzić nam inne dobre sposoby złagodzenia tego wielkiego ucisku, jaki spadł tak niespodziewanie na Europę. Dużo ludzi jest bez pracy i wielu spośród braterstwa w Prawdzie straciło swoje posady. Próbowaliśmy zatrudnić niektórych jako kolporterów, ale mieszkańcy miast mają mało pieniędzy i nie mogą kupować książek. Na wsi ludzie są w lepszym położeniu i kolporterzy sprzedają codziennie po kilka książek. W ten sposób próbujemy kontynuować pracę Żniwa, dopóki nasz Mistrz nie wezwie nas na Żniwo poza zasłoną.

Być może już niedługo nie będziemy w stanie komunikować się z sobą, dlatego korzystam z okazji, by raz jeszcze powiedzieć Ci, jak bardzo Cię kocham, a wraz ze mną moja żona i wielu innych drogich przyjaciół, którzy wszyscy doceniają miłość i zainteresowanie, jakie nam zawsze okazywałeś.

Wkrótce usłyszysz błogosławione słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego Pana”.

Z serdecznymi pozdrowieniami dla ciebie i Domowników Wiary w Bethel

Twój wdzięczny brat w Panu,
Emil Lanz, Szwajcaria.

The Watch Tower, 15 Listopada 1914, R-5581

Poprzednia strona