Czasopismo

Cóż mamy czynić?

Skutki obecnej wojny nie pod każdym względem są niekorzystne. Z Europy dochodzą wieści, że wywiera ona wielki religijny wpływ na ludzi. Krytyczne położenie oraz obawy o bliskich biorących bezpośredni udział w działaniach wojennych wywołują naturalną skłonność do poszukiwania pomocy z nieba. Jednocześnie też pojawia się lepsze zrozumienie. Ludzie chętniej zastanawiają się nad różnymi sprawami. Gdy im się mówi, że żołnierze walczą dla sprawy Pańskiej i sugeruje, jakoby ci, co umierają, byli czymś w rodzaju męczenników dla słusznej sprawy (mając dzięki temu nadzieję na odziedziczenie niebiańskiej nagrody), pobudza to ich do większej odwagi w walce.

Gazety informują, jak katolicy i protestanci z Wielkiej Brytanii modlą się za aliantami, a przeciwko swym wrogom oraz jak niemieckie kościoły katolickie i protestanckie wznoszą modły za Niemcami, przeciwko aliantom. Ludzie są zdumieni, a zdziwią się jeszcze bardziej, gdy zastanowią się, w jaki sposób modlitwy te mogłyby zostać wysłuchane – jak Niemcy mieliby się znaleźć w niebie za to, że walczą z aliantami, a jednocześnie alianci za to, że biją się z Niemcami? Zapewne też zadadzą sobie pytanie, czy tego typu konkluzje mogą być słuszne i jakie są ich podstawy.

Z drugiej strony będą też zastanawiać się nad zagadnieniami ognistego piekła oraz cierpień czyśćcowych, o czym uczono ich od dziecka. Jeśli żołnierze idą do nieba, to kto zostanie posłany do piekła? Trzeźwe myślenie, do którego skłania wojna, bez wątpienia pomoże ludziom dojść do właściwych wniosków, niezależnie od tego, jak nierozsądny byłby ich wcześniejszy sposób myślenia. Zdrowy rozsądek musi w końcu zwyciężyć.

Skutki tej wojny są pod niektórymi względami bardziej uciążliwe dla Amerykanów niż dla narodów Europy, jako że transport międzynarodowy jest mocno utrudniony. Nie korzystają też oni z ożywienia gospodarczego, które w Europie zostało wywołane przygotowaniami wojennymi.

Mieszkańcom Ameryki jest za to łatwiej niż Europejczykom spojrzeć na sytuację wojenną chłodno i bez uprzedzeń. Narody Europy są zbyt blisko wojny i za bardzo polegają na pozornie słusznej argumentacji swoich potężnych przywódców, którzy pouczają swoich obywateli, że wojna jest konieczna dla podtrzymania cywilizacji, przy czym sami dla siebie określają, czym jest owa prawdziwa cywilizacja. W ich krajach rozbudza to ducha stronniczości, który nazywany jest patriotyzmem, co doprowadza do konfliktów. Prasa występuje w obronie rządów, udzielając im wsparcia. Podobnie postępują kaznodzieje i mówcy publiczni. Nieliczni, którzy chcieliby głosić zdrowsze i poprawniejsze poglądy, zmuszani są do milczenia.

Patrząc z pewnego oddalenia, widać wyraźnie, że wojna pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu. Niemcom powinno się pozwolić budować tyle okrętów wojennych, ile tylko chcą, aż poirytowani i wyzyskiwani obywatele ponoszący koszty militaryzmu wymuszą na rządzie zmianę polityki. Również Wielka Brytania powinna zbudować upragnioną liczbę statków, jeśli tylko ktoś będzie skłonny za nie zapłacić. Każdy naród powinien mieć możliwość samodzielnego prowadzenia wszystkich swoich interesów, o ile tylko są one sprawiedliwe i uczciwe.

Chrześcijańscy duchowni powinni już dawno temu ogłosić ludziom, że obecne królestwa Europy nie są królestwami Boga, tylko instytucjami ludzkimi, które według Biblii wszystkie bez wyjątku muszą przeminąć w momencie, gdy zainaugurowane zostanie Królestwo Mesjasza. Należy nauczać szacunku dla Pana i cierpliwego oczekiwania na wyznaczane przez Niego czasy i metody. Skutkiem wojny jest niewątpliwe oświecenie chrześcijańskie w Ameryce. Ludzie, którzy wcześniej nigdy nie zastanawiali się nad zagadnieniami religijnymi, zaczynają obecnie o nich myśleć i wielu dochodzi do rozsądnych i słusznych wniosków.

Praca, którą nasze Towarzystwo prowadziło w świecie od wielu lat, przynosi obecnie pewne owoce. Ludzie, którzy wyśmiewali dotąd pogląd o Tysiącletnim Królestwie Chrystusa, są zaskoczeni, a kto wcześniej wierzył, że świat może zostać nawrócony przez nominalne kościoły, zaczyna sobie uświadamiać, że jedynym realnym ratunkiem dla świata jest spełnienie się modlitwy Pańskiej. Dlatego dzisiaj z większym zrozumieniem niż dawniej modlą się: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Staje się jasne, że nie tylko podwoiła się liczba pogan w obcych krajach, ale też stopień „spoganizowania” krajów chrześcijańskich jest znacznie większy, niż sobie uświadamiano, gdyż tak zwany chrześcijański charakter współczesnej cywilizacji jest jedynie zewnętrzną politurą.

WYJĄTKOWE SPOSOBNOŚCI DO DZIAŁANIA

Wszystko to stwarza korzystną sytuację. Każda broszura i książka wprowadzona do obiegu przynosi obecnie trzy, cztery razy większy pożytek niż dawniej, dlatego że ludzie są bardziej skłonni do czytania i do myślenia. Ponadto zaczynają oni mieć coraz większe wątpliwości odnośnie teologii wynikającej z ich wyznań wiary. Zauważają bowiem, że większość duchownych ani nie naucza z Biblii, ani nie wierzy, że jest ona jedynym natchnionym źródłem Bożego objawienia, ukazującym Jego zamierzenia.

Mamy pełną świadomość, iż niektórzy z naszych drogich czytelników uważają, że skoro zakończyły się Czasy Pogan, to poselstwo Ewangelii nie powinno już być głoszone. Niektórzy z tych braci uważają, że kontynuowanie działalności publicznej jest wobec tego bezużyteczne. Nie możemy zgodzić się z ich rozumowaniem. Boże przykazanie głosi, że powinni oni głosić Słowo nie do zakończenia Czasów Pogan, ale aż do chwili skompletowania Kościoła. Ile jeszcze czasu upłynie, zanim się to dokona, nie umiemy powiedzieć. Wierzymy jednak, że naszym przywilejem jest głoszenie Wesołej Nowiny tak długo, dopóki są jeszcze serca otwarte na przyjęcie jej poselstwa. Jednocześnie uwa­żamy, że niektórzy spośród tych, którzy obecnie poznają Prawdę, należą do najszlachetniejszych postaci, jakie kiedykolwiek pojawiły się w naszym gronie. (...) Mamy też liczne powody, by uważać, że niektórzy z tych, co ostatnio skorzystali ze światła, zostali w pełni przyjęci przez Pana do błogosławieństw i przywilejów Kościoła, stając się jego członkami.

The Watch Tower, 1 stycznia 1915, R-5601 (fragmenty)

Poprzednia strona