Św. Paweł uwięziony w twierdzy
– 17 września [1916] – Dzieje Ap. 22:17‑29 –
Głoszenie Ewangelii Chrystusa – Znów rozwścieczony tłum – Dowódca Lizjasz z zakłopotaniem rozkazuje żołnierzowi rzymskiemu ubiczować św. Pawła – Wskutek czego apostoł oznajmia swoje obywatelstwo – Lekcje z jego doświadczeń – Cierpienia dla Chrystusa znakiem Bożej łaski – Zawziętość i samolubstwo reakcją wobec tych, którzy żywią takie uczucia.
„Nadzieja moja i zamek mój, Bóg mój, w nim nadzieję mieć będę” – Psalm 91:2.
naszej ostatniej lekcji [„Aresztowanie św. Pawła”, R-5942] zostawiliśmy św. Pawła stojącego przed tłumem i proszącego o ciszę, żeby mógł do nich przemówić. Niewątpliwie traktował on swoje emocjonujące doświadczenia jako dobrą rekompensatę za przywilej tamtej chwili – przywilej opowiedzenia swoim rodakom o Jezusie. Od razu apostoł głosił im Chrystusa – ten Jezus z Nazaretu był Mesjaszem obiecanym w Zakonie i Prorokach, a Jego ofiarnicza śmierć stanowiła ofiarę zbawienną za utracone życie ojca Adama i przy okazji za wszystkie dzieci Adama, które zmarły pod jego przekleństwem.
Zapewne św. Paweł obwieścił także, że Mesjasz powołał duchową klasę, która będzie Mu towarzyszyć w Jego tysiącletnim Królestwie oraz że wkrótce Izrael i wszystkie narody dostąpią przywilejów i błogosławieństw tego Królestwa! Z pewnością podkreślił fakt, że obecny Wiek Ewangelii jest przyjemnym czasem, w którym możemy uczynić nasze powołanie i wybranie pewnym oraz stając się główną częścią Przymierza Abrahamowego – na poziomie duchowym! Dalej opowiadał słuchającym o swoich podróżach misyjnych. Mówił, że wielu spośród pogan z radością przyjmuje to poselstwo i oddaje swe serca Panu, poświęcając się.
Odrzucenie poselstwa ewangelii
Jednak uprzedzenie Żydów było tak duże, że jak tylko usłyszeli, iż owo wielkie błogosławieństwo przeszło na tych samych warunkach do pogan, rozgorzał w nich płomień nienawiści i przemocy; ich krzyki i szyderstwa rozdarły powietrze. Zakłopotany tą sytuacją rzymski dowódca doszedł do wniosku, że musi być jakaś przyczyna tak wielkiego oporu. Dlatego rozkazał biczować apostoła, aż wyzna, czym doprowadził do takiej wrzawy.
Natychmiast nakazał żołnierzom skrępować św. Pawła i przystąpić do biczowania. Jednak szybko odstąpiono od wykonania rozkazu, gdyż apostoł zapytał stojącego obok setnika: „Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego, i to bez wyroku sądowego?”. Gdy setnik usłyszał pytanie, zameldował o sprawie dowódcy, który przyszedłszy, przepytywał apostoła. Ze słów św. Pawła zrozumiał, że jest on obywatelem rzymskim; nieprawdziwe roszczenia względem obywatelstwa oznaczały śmierć, jak tylko sprawa zostałaby zbadana; apostoł został zatem zatrzymany celem sprawdzenia.
Ciemność nienawidzi światła
Sprawy mają się podobnie i dzisiaj, choć na innym poziomie. Osoba świecka, słysząc jakąś sekciarską krytykę chrześcijańską względem kogoś, kto głosi prawdziwą ewangelię Chrystusa, skłonna będzie mniemać, że poselstwo rzeczywiście musi zawierać coś złego i potwornego, bo inaczej nie pobudzałoby tak mocno tych, którzy na zewnątrz mają „pozór pobożności”. A jeśli, jak w przypadku rzymskiego oficera, nadarzą się słuchacze i prawda dociera do uszu osoby świeckiej, nie może jej ona zrozumieć.
Dzieje się tak dlatego, że „świat przez mądrość swoją nie poznał Boga” [1 Kor. 1:21], niewiele wie o Jego planie, nie bardzo rozumie Jego Słowo; jego język jest bowiem inny niż ten, do jakiego są przyzwyczajeni. Gdy w końcu, po przedstawieniu prawdy, ludzie światowi zgryźliwie się jej sprzeciwiają i w przykry sposób atakują ją także nauczyciele religii – współcześni nauczeni w Piśmie, faryzeusze i doktorzy teologii – nie może być dla nas zaskoczeniem, jeśli ludzie skłonni są trzymać stronę z tymi, co reprezentują popularną teologię, tzw. ortodoksję, i wnioskują, że prawdziwa ewangelia musi być czymś bardzo złym, skoro nauczają jej tak nieliczni, a sprzeciwia się jej tak wielu wpływowych.
Mimo to dzieci Boże mają uznawać apostoła za swego przewodnika i wiernie wykorzystywać każdą okazję do tego, by światło dalej świeciło, nawet jeśli rodzi to zajadłą opozycję, uprzedzenie i prześladowanie ze strony ciemności. Nasz Pan tak wyjaśnia tę sprawę: „A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu” (Jan 3:19‑21). Nic nie wydawało się tak bardzo podburzać nauczonych w Piśmie i faryzeuszy osiemnastego wieku, jak rozsądek prawdziwej ewangelii. Zwykli ludzie chętnie jej słuchali, aż do momentu zastraszenia przez przywódców religijnych, za sprawą których zaczynali wątpić w tych, którzy uczyli ich czegoś przeciwnego. Dlatego też przywódcy religijni byli rozzłoszczeni na głosicieli ewangelii; „oburzeni, iż [apostołowie] NAUCZAJĄ LUD” – Dzieje Ap. 4:2‑3, 15‑21.
Lekcje z doświadczeń apostołów
Św. Paweł cierpiał jako chrześcijanin – z powodu wierności Panu i Jego Słowu. Nie cierpiał dlatego, że usłuchał namów braci i poszedł do świątyni; najwyraźniej nienawiść przeciwko nim w sercach ich wrogów ujawniłaby się wcześniej czy później i nastawaliby oni na życie apostoła jak uprzednio. W owym incydencie widzimy jedynie, że podjęta przez apostołów próba stworzenia pozytywnego wrażenia odnośnie apostoła Pawła i jego działalności wśród pogan tylko przyspieszyła jego aresztowanie, co i tak by się stało w przypadku innego sposobu postępowania.
Apostoł nie wstydził się swoich cierpień, gdyż zdawał sobie sprawę, że ponosi je dla sprawy Chrystusa. Każdy powinien odczuwać dotkliwą przykrość, będąc publicznie aresztowany i więziony jako zbrodniarz oraz ten, kto łamie prawo. Jeśli jednak dzieje się to z powodu pójścia Jego śladami, osoby takowe mogą się cieszyć z takiego upokorzenia i radować się z rzeczy, które w przeciwnym razie byłyby wstydliwe i haniebne.
Jeśli zatem z dozwolenia Bożego spotka kogoś z czytających ten artykuł areszt, uwięzienie lub ciężkie doświadczenie i jeśli w sposób pośredni bądź bezpośredni osoby te mogą przypisać swe kłopoty wierności Panu i Jego prawdzie, to niech się nie wstydzą. Niech wtedy wielbią Boga, ciesząc się, że zostali oni uznani za wiernych cierpienia dla imienia Chrystusa i pamiętają, że było tak nawet z samym naszym Panem Jezusem Chrystusem. Został aresztowany, związany i ubiczowany; był publicznie znieważany; został wreszcie ukrzyżowany jako bluźnierca Boga – 1 Piotra 4:16.
Z dzisiejszego badania możemy się nauczyć jeszcze innej lekcji, a mianowicie, że nie należy zbyt bezwarunkowo ufać głosowi tłumu. Gdy słyszymy, że motłoch podnosi swój głos przeciwko komuś, czy to ustnie, czy poprzez prasę, nie powinniśmy bezwzględnie przyjmować takiej oceny. Powinniśmy pamiętać o doświadczeniach naszego Pana Jezusa, doświadczeniach św. Pawła i innych apostołów i przypomnieć sobie, jak tłum wołał: „Precz, precz!”. Chrześcijanin, którego umysł jest łagodzony przychylnym nastawieniem, będzie lepiej przygotowany do mądrego osądu odnośnie tego, co podlega w należyty sposób jego obserwacji albo krytyce. A gdyby on sam miał podobne doświadczenia, będzie lepiej przygotowany, by je znieść.
Kolejna lekcja dla nas jest taka, że przechodząc próby i trudności, nawet jeśli dobrze zdajemy sobie sprawę, że nie mogłyby one przyjść na nas bez Pańskiego dozwolenia, mamy wolność skorzystania z wszelkich prawnych środków, by się wyzwolić – tak jak św. Paweł wykorzystał fakt swojego rzymskiego obywatelstwa. Bóg z góry zapewnił mu ową miarę protekcji; z jego strony byłoby karygodnym zaniechaniem nieskorzystanie z tego i oczekiwanie, że Pan wybawi go w jakiś cudowny sposób.
Jakże często na stronicach historii czytamy o stosowaniu przemocy i przejawach braku rozsądku w imię religii oraz w obronie różnych sekt! Jakże całkowicie obce jest dla takiego postępowania to, co św. Paweł nazywa „duchem zdrowego zmysłu” – duchem rozsądku, sprawiedliwości, nie mówiąc już o duchu łagodności, uprzejmości i litości! Tak jak widok ogłupienia i ordynarności osoby pijanej powinien skutkować lekcją wstrzemięźliwości u każdego zdrowo myślącego mężczyzny i każdej poprawnie rozumującej kobiety, tak również taka scena, jaką mamy nakreśloną w dzisiejszym badaniu – widziana rzeczywistymi oczyma lub też duchowym wzrokiem za pośrednictwem drukowanych stron – powinna stanowić trwałą lekcję przeciwko wszystkiemu, co brutalne i nierozsądne. Oby każdy przykład religijnej bigoterii i fanatycznej przemocy przemawiał do naszych serc jako lekcja wiodąca w przeciwnym kierunku i oby umocnił w nas postanowienie, że przy Bożej pomocy nigdy nie będziemy tak głupi i źli, lecz przeciwnie, z każdym upływającym dniem będziemy coraz bardziej łagodni, mili i podobni do Chrystusa.
The Watch Tower, 15 sierpnia 1916, R-5942
Poprzednia strona | Następna strona |