Czasopismo

Uniwersalne zbawienie III

(część III)

Pisze do nas ktoś, kto kiedyś był czytelnikiem [Watch] Tower i kto, zdaje się, z determinacją szuka wersetów Pisma Świętego, które uczą o wiecznym zbawieniu wszystkich ludzi. Obawiamy się, że nie bardzo pomogły mu w tym artykuły na ten temat w ostatnich wydaniach [Watch] Tower. Odpowiemy mu na jego pytania publicznie, dla dobra innych, mając nadzieję, że pytający dostrzeże słabości swego stanowiska i ponownie uda się do mocnych podstaw wyraźnych stwierdzeń Słowa Bożego. On powiada:

1) Nie ma wersetu, który stwierdza, że nie będzie zmartwychwstania od wtórej śmierci.

Odpowiadamy: Biblia jest Boskim objawieniem tego, co On uczynił i zamierza uczynić dla ludzkiego zbawienia. Skoro zatem nie objawia żadnego zmartwychwstania od wtórej śmierci, to nikt nie ma prawa tak wierzyć czy nauczać – ani nawet mieć taką nadzieję. Ci, którzy tak robią, dodają do Boskiego Słowa. Takie serce jest zuchwałe i złe, jeśli otrzymawszy objawienie całego miłosierdzia, usiłowałoby usunąć na bok owe sprawiedliwe zarysy Boskiego planu, przeciwko którym buntuje się nieuświęcona wola.

2) Jego miłosierdzie trwa na wieki i jest takie samo wczoraj, dziś i na zawsze.

Tak, owe wspaniałe wyrażenia niosą z sobą wiele radości i pociechy, ale w oryginale słowo, które po angielsku przetłumaczono forever [po polsku „wiecznie, wieczyście” – przyp. tłum.], niedokładnie znaczy to samo co „wiecznie” czy „bez końca”. Oznacza raczej trwanie tak długo, jak coś jest celowe i potrzebne, aż pożądany koniec zostanie osiągnięty. Dla zilustrowania: W 3 Mojż. 16:34 czytamy: „Będzie to dla was wieczną [hebr. olam] ustawą, aby raz w roku dokonywać przebłagania za wszystkie grzechy synów izraelskich. I uczynił tak, jak Pan nakazał Mojżeszowi”. Zaś w wersecie 29 mamy napisane: „A to będzie dla was wieczną ustawą: W miesiącu siódmym dziesiątego dnia tegoż miesiąca (...) nie będziecie wykonywać żadnej pracy” (por. 2 Mojż. 21:6). Jak długo w tych przypadkach miała trwać „wieczność”? Czy te stwierdzenia są nadal w mocy? Nie. Kiedy ustała owa „wieczność”? Na krzyżu. To, jak i inne szczegóły Prawa Mojżeszowego, wzięło swój kres, gdy Chrystus uczynił koniec Zakonu, przybiwszy go do krzyża.

Właśnie tak jest w tekstach zacytowanych przez zainteresowanego. Boże miłosierdzie względem grzesznych ludzi będzie trwało do czasu, gdy Chrystus położy mu kres z końcem Wieku Tysiąclecia. Wówczas wyczerpią się już wszelkie prawne środki, jakimi miłosierdzie wskazywało ludziom drogę do życia. Nic ponadto nie mogłoby być nazwane miłosierdziem. Gdy dla grzeszników zostanie zrobione wszystko, co można było dla nich zrobić (a niczego w tym względzie nie brakowało Boskim obietnicom związanym z wielkim dziełem Chrystusa dla świata w ciągu Tysiąclecia), wtedy nastanie rzeczywisty i słuszny koniec miłosierdzia, a na arenę wkroczy Boża miłość i sprawiedliwość, zapowiadając, że każdy, kto odrzucił ową pełnię miłosierdzia, „zostanie usunięty [nie od swego grzechu, lecz] z ludu” (Dzieje Ap. 3:23 BT).

3) „Raz za wszystkich” umarł Chrystus, by uwolnić Adama (i wszystkich w nim), czy to od pierwszej, czy od drugiej lub jakiejś innej śmierci. Jego krew nigdy nie może stracić swej mocy, aż wszyscy będą zbawieni, by więcej nie grzeszyć, bowiem człowiek Chrystus Jezus dał siebie na okup za wszystkich.

Cieszymy się, że ów brat trzyma się mocno okupu i opiera na tym fundamencie wszystkie swoje nadzieje. (Dlatego też możemy nazywać go bratem.) Jeśli będzie on mocno trzymać się tej podstawy i opierając się na niej, sprawdzi każdą część swej teorii, osiągnie porządek w swoim rozumowaniu. Ale by to zrobić, potrzebuje pokory, która stwierdza: „Niech Bóg będzie prawdziwy, nawet gdyby moje teorie okazały się nonsensem”. Słowa „raz za wszystkich” i „okup zawszystkich”, jakkolwiek uczą o zbawieniu dla wszystkich (a nie o ograniczonym pomazaniu i ograniczonej ofercie zbawienia, jak wierzy większość chrześcijan), nie uczą, że zapewnione zbawienie nigdy nie może mieć końca.

Zapamiętajmy biblijne stwierdzenia, że kara, na mocy której cały rodzaj ludzki odpadł od Bożej łaski i popadł w śmierć, była za przestępstwo Adama (Rzym. 5:12) i że przywrócenie od stanu grzechu i od śmierci, zapewnione okupową ofiarą naszego Pana Jezusa, wywarło wpływ na tamtą śmierć i tamte grzechy oraz słabości, które my odziedziczyliśmy od naszego ojca Adama, a nie na żadne inne. Czyż nie jest zatem i logiczne, i biblijne twierdzić, że świadome grzechy (popełnione z przekonaniem w pełni światła i zdolności do sprzeciwu) nie są w żadnym sensie grzechami Adamowymi i że w związku z tym odkupienie grzechów i kary Adama nie skutkowałoby uwolnieniem od tychże grzechów i kary za nie? Tak też mówi Pismo Święte odnośnie tych wszystkich, których dział w grzechu Adama i karze zań został uchylony (przez wiarę w Chrystusową ofiarę za grzech) i którzy nie są już w związku z tym uznawani za umarłych w Adamie, lecz jako „żywi w Chrystusie” – „wzbudzeni z Nim”. Po tym, jak zostali kiedyś oświeceni – przyprowadzeni do poznania prawdy, zakosztowali Słowa Bożego i mocy wieku przyszłego [mocy Tysiąclecia – zmartwychwstania itd. ] oraz stali się uczestnikami Ducha Świętego – gdyby tacy odpadli, jest rzeczą niemożliwą, żeby ich powtórnie odnowić, ponieważ pogardzają łaską Bożej ofiary oraz za pospolitą i bezwartościową mają krew przymierza, przez którą zostali uświęceni (Hebr. 6:4‑6, 10:26‑31).

Ponieważ Boski plan zakłada zbawienie wszystkich ludzi od tego, co zostało utracone w Adamie – poprzez drugiego Adama, czyli Chrystusa – wynika stąd, że kiedy każdy potomek Adama przyprowadzony zostaje do pełni poznania Boskiego planu i pełnej szansy na przebaczenie i przywrócenie do Bożej łaski, wszyscy dostępują wybawienia od owej klęski. Wówczas jednak zaczyna się ich indywidualna próba; czy ich zbawianie będzie długie czy krótkotrwałe, zależy od ich własnego (a nie Adamowego) postępowania. Jeśli po tym wszystkim grzeszą z premedytacją, kara za to będzie ich karą, a nie Adama – za którego Chrystus umarł. I nie ma w Piśmie Świętym upoważnienia dla Twojego stwierdzenia, że śmierć naszego Pana była za – albo że będzie jakoś wpływać na – tych, którzy poniosą wtórą śmierć – karę za świadomy grzech przeciwko światłu i szansie.

4) Czy Łazarz z Betanii nie umarł dwukrotnie? (Chociaż nie ma o tym wzmianki w Biblii, to oczywiście zakładamy, że umarł on ponownie jakiś czas po tym, jak nasz Pan wzbudził go w cudowny sposób z martwych; teraz wszakże nie żyje). Z pewnością Łazarz będzie mieć udział w przyszłym zmartwychwstaniu; stąd też ewidentne jest, że umieranie drugi, a nawet trzeci czy czwarty raz nie jest przeszkodą dla mocy Bożej.

Aha, po tym teraz rozpoznajemy, że nie pojmujesz zagadnienia wtórej śmierci. Łazarz nie umarł wtórą śmiercią. Nie uwolnił się on jeszcze od Adamowej, czyli pierwszej śmierci, gdy Pan go wzbudził. Wielka ofiara okupu jeszcze nie została dokończona i będąc wzbudzony, znajdował się, wraz z całą ludzkością, nadal pod przekleństwem śmierci ściągniętym przez nieposłuszeństwo Adama. Jedyna drogą wydostania Łazarza ze śmierci Adamowej prowadziła po pierwsze przez śmierć naszego Pana w roli zastępcy i odpowiedniej ceny za skazanego Adama i całe jego potomstwo; a następnie przez usprawiedliwienie Łazarza od grzechu Adamowego i kary zań – pierwszej śmierci – poprzez wiarę w tę ofiarę za grzech, opartą na jasnym zrozumieniu Bożej dobroci i pełne poświęcenie się Jemu.

Dopóki nie zaistniały takowe okoliczności w przypadku Łazarza, był on jedynie wzbudzony ponownie do życia na miarę Adama (i pod karą Adamowej śmierci); takim bowiem życiem cieszył się, zanim zachorował i zasnął. W związku z tym wzbudzenie Łazarza i innych przez Pana w czasie Jego pierwszej obecności nigdy nie jest określane mianem zmartwychwstania; zmartwychwstanie oznacza bowiem całkowite podniesienie z Adamowej śmierci do pełnego życia i doskonałości. Tylko ci rzeczywiście uwolnieni od Adamowej śmierci przez takie rzeczywiste zmartwychwstanie albo tacy, którzy poprzez wiedzę i wiarę osiągają stan usprawiedliwienia (stan przypisanego zmartwychwstania), są lub będą w niebezpieczeństwie wtórej śmierci – kary za świadomy, indywidualny grzech przeciwko czystemu światłu i poznaniu; według uznania nie są już w Adamie. Są uznawani jako umarli z Chrystusem, swoim odkupicielem. (Zob. 2 Tym. 2:11; 1 Tes. 4:16; Obj. 14:13.) Jeśli jednak tacy nie pozostanąw Chrystusie (po znalezieniu się w Nim jako członkowie jego ciała, jako gałęzie krzewu winnego), będzie tak z powodu dobrowolnego grzechu i odrzucenia Jego ofiary i zasługi. Ich śmierć będzie drugą śmiercią – karą za powtórne niepowodzenie w trakcie drugiej próby.

Tak też wierzący w przyszłym wieku, restytucyjnym, będą podobnie usprawiedliwieni dzięki znajomości, wierze i posłuszeństwu – uznani jako ci, co zmartwychwstali i nie będący już w Adamie i pod jego karą śmierci, lecz powstali do Chrystusa i Jego daru życia. Jednak zamiast cierpieć i umierać z Chrystusem, jak robią to wierni w tym wieku, będą oni stopniowo przywracani do doskonałości i życia przypisanego im od momentu usprawiedliwienia. Jak rozpocznie się nowa dyspensacja, tylko nieposłuszni będą umierać. Ich śmierć nie nastąpi z powodu jakichś słabości odziedziczonych od Adama (które zostały w całości uznane za spłacone i uchylone na mocy ofiary Chrystusa), ale z powodu ich własnych, świadomego sprzeciwu wobec Pańskich sprawiedliwych wymagań. Stąd też ich śmierć nie będzie śmiercią Adamową, lecz wtórą – zapłatą za to, na co sobie sami zasłużą i za co nie był dany okup ani też żaden nie był obiecany – „zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego” [2 Tes. 1:9] i „wytracenie spośród ludu”.

5) Starajmy się wykonywać dobrą pracę dla Chrystusa, rozpowszechniając te dobre wieści. Mam nadzieję, że będziesz teraz szerzyć dobrą nowinę o zmartwychwstaniu od wtórej śmierci.

Sumując, odpowiadamy na to, że gdyby to była dobra nowina, to nie moglibyśmy jej głosić; nie mamy bowiem upoważnienia, by oznajmiać w imieniu Boga i jako część Jego planu to, czego nigdzie nie objawił. Nie możemy dostrzec, jak mogłaby to być dobra nowina dla kogokolwiek z wyjątkiem bezbożnych. Dla wszystkich, którzy kochają sprawiedliwość, byłaby to bardzo zła nowina; tak jak dzisiaj dla dowolnej dobrej społeczności złą byłaby wieść o tym, że wszystkie więzienia i zakłady karne oraz domy poprawcze i oddziały zakaźne zostaną otwarte i porzucone; a żadna zaraza nie okazała się tak zgubna jak trąd grzechu. Sprawiedliwi mogliby się bać takiego uwolnienia od wtórej śmierci złoczyńców opisanych w Obj. 22:15 – złoczyńców, co do których trwałej naprawy nie można mieć nadziei, jako że przed skazaniem ich na wtórą śmierć ich sprawiedliwy Sędzia dał im wszelką sposobność okazania żalu i powrotu do zgody z Jego sprawiedliwym prawem, aby mogli żyć na wieki.

Ponadto pamiętajmy, że wtóra śmierć dotknie nienaprawialnych przy końcu Tysiąclecia (Obj. 21:8) i że w tym czasie Królestwo Chrystusa, tysiącletni dzień sądu zakończy się. Stąd też, gdyby to była prawda, że ma nastąpić uwolnienie od wtórej śmierci, musiałoby to mieć miejsce po Tysiącleciu. A to nasuwałoby myśl o trwałości grzechu i trwaniu próby czy sądzenia grzeszników, gdy zaś Boska chwalebna obietnica głosi, że tysiącletni dzień sądu w pełni położy kres grzechowi i że później, na wieki wieczne, nie będzie już więcej grzechu, smutku, bólu, umierania ani płaczu, gdyż wszystkie te poprzednie rzeczy przeminęły (Obj. 21:4).

Zion’s Watch Tower, 1 października 1892, R-1453

Poprzednia strona Następna strona