Czasopismo

Jak wąż oszukał Ewę

„Lecz boję się, by czasem, tak jak wąż swoją przebiegłością oszukał Ewę, tak też wasze umysły nie zostały skażone i nie odstąpiły od prostoty, która jest w Chrystusie. Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, podstępnymi pracownikami, którzy przybierają postać apostołów Chrystusa. I nic dziwnego, sam bowiem szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc wielkiego, jeśli i jego słudzy przybierają postać sług sprawiedliwości. Koniec ich jednak będzie według ich uczynków”
– 2 Kor. 11:3,13‑15.

Wczesny Kościół był otoczony wieloma zagorzałymi i jawnymi wrogami, ale przeciwko nim apostołowie nigdy nie musieli ostrzegać owiec. Natomiast ciągle starali się przestrzegać wierzących przed fałszywymi nauczycielami, głośnymi wyznawcami, kreującymi się na sługi światła, moralności itp., ale nauczającymi błędów, które dezorientowałyby umysły świętych i przeszkadzały im w całkowitym dopełnieniu przymierza poświęcenia. Wielki Pasterz owiec ostrzegł ich, żeby zważali na Jego głos, a nie na głos obcych, sugerując, że inni będą próbować wołać owce w Jego imieniu i kierować nimi, lecz ich prowadzenie byłoby sprzeczne z Jego przywództwem (Jan 10:1‑5).

Apostoł Piotr wskazał wyraźnie na to samo zło, gdy powiedział: „Byli też fałszywi prorocy wśród ludu [wśród Żydów], jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy potajemnie [w subtelny sposób] wprowadzą herezje zatracenia, wypierając się Pana, który ich odkupił, i sprowadzą na siebie rychłą zgubę” – 2 Piotra 2:1‑2.

Nie oznacza to, że nauczyciele ci będą zaprzeczać naszemu Panu jako osobie albo zaprzeczać Jego panowaniu lub władzy nad Kościołem. Taki nauczyciel nigdy nie znalazłby poparcia w Kościele; nikt w ogóle nie uznałby takiego kogoś za chrześcijanina. Byłaby to całkowita niewierność, a tak otwarty sposób działania uniemożliwiłby zwiedzenie owiec. Przeciwnie, ci, których przeciwnik użył do wspierania błędu, zawsze głośno wyznają wiarę w Pana. W ten sposób przyoblekają się w światłość, jak nazywa to Paweł, i tym skuteczniej służą błędowi, który „ukradkiem” wnoszą i stawiają przed Kościołem.

W tekście tym lepiej byłoby przetłumaczyć słowa Piotra: „Suwerennego Władcę, który ich odkupił się zapierają”. W języku greckim zasadą jest umieszczanie ważnej lub centralnej myśli na pierwszym miejscu w zdaniu. Tego tłumacze na ogół nie uwzględnili w tym przypadku, nie zauważając, że okup jest główną myślą. W języku greckim jest tak, jak zacytowaliśmy powyżej, pokazując wyraźnie, że zapieranie się, o którym mówi apostoł, jest zaparciem się okupu – zaprzeczeniem, że nasz Pan dał za nas i za wszystkich ludzi „odpowiednią cenę”. Zaprzeczanie temu oznacza zaprzeczanie wszystkiemu: jest bowiem usunięciem fundamentu wszystkich naszych nadziei i władzy Chrystusa. Jeśli bowiem nie zostaliśmy „kupieni drogocenną krwią Chrystusa”, to wciąż jesteśmy w grzechach, wciąż potępieni i bez nadziei. Jeśli nas nie kupił, nie jest naszym Panem i nie ma prawa ani kontroli, ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Dlatego ci, którzy zaprzeczają okupowi, naprawdę zaprzeczają panowaniu Chrystusa, bez względu na to, jak mocno utrzymują, że uznają Jezusa za Pana.

Powaga tego, co Piotr nazywa „herezją zatracenia”, sięga daleko i prowadzi do wielu różnych błędów i herezji, sprzeciwiających się innym prawdom i kładąc podwaliny pod kolejne błędy. Piotr dodaje: „Wielu zaś podąży za ich zgubną drogą [niszczącą wręcz samą podstawę nadziei i odpowiadające jej uprawnienia konieczne przy uwzględnianiu wersetów, które się im sprzeciwiają], a droga prawdy [prawdziwa droga zbawienia – poprzez okup – droga krzyża] z ich powodu będzie bluźniona”.

Przeciw takim nauczycielom, którzy świadomie lub nieświadomie służą Szatanowi i błędowi oraz są wrogami krzyża Chrystusowego, wypowiada się Paweł w naszym tekście. Skoro Szatan przez węża oszukał Ewę podstępną sofistyką, teraz poprzez takich nauczycieli oszukuje wśród was i sprowadzi na manowce czysty, dziewiczy Kościół, zaręczony z Chrystusem. Oczywiście od czasu do czasu przez cały obecny wiek Szatan silił się i poddawał próbom nominalną dziewicę Chrystusa, ale tym bardziej teraz, pod koniec wieku, kiedy Kościół jest prawie skompletowany i widząc rozwój Bożego planu, którego dotąd nie udaremnił – Szatan zdaje się podwajać swoje wysiłki; albowiem gdy rozświetla się każdy nowy promień światła, stanowiąc dla Kościoła wsparcie w tym brzasku nadchodzącego dnia, Szatan dopasowuje się do niego lub je podrabia, by promieniami fałszywego światła odwracać uwagę od prawdy.

Różne były oszustwa naszego subtelnego przeciwnika, ale w tym przypadku, podobnie jak w wielu innych, słowa apostoła wydają się odnosić bezpośrednio do naszych czasów. Jego słowa były proroctwem, które się teraz spełnia; obecnie błąd jest znów przedstawiany tak, jak było w przypadku Ewy:

„NA PEWNO NIE UMRZECIE”.

W przypadku Ewy dotyczyło to pierwszej śmierci, teraz dotyczy DRUGIEJ ŚMIERCI.

Argumentem zastosowanym do Ewy było to, że wcale nie umrze, a kiedy rzeczywistość śmierci utrwaliła się ponad wszelką wątpliwość po śmierci Abla, Szatan zmienił argumentację i od tamtej pory nieustannie naucza przez zwiedzionych poetów, filozofów i kapłanów, pogańskich i chrześcijańskich, że ludzkość tak naprawdę nie umiera, ale że to tylko tak wygląda i że umarli są po śmierci bardziej żywi niż kiedykolwiek wcześniej. I w każdym wieku wśród pogan i chrześcijan udaje mu się pozyskiwać większość, która wierzy w jego kłamstwo, w przeciwieństwie do Bożego oświadczenia: „Na pewno umrzesz”; „Dusza, która grzeszy, umrze” (1 Mojż. 2:17 i Ezech. 18:4).

Jest to kłamstwo, od którego Szatan zaczął, ponieważ od samego początku był kłamcą (i przez to mordercą naszej rasy), który „nie został w prawdzie” (Jan 8:44), i od tamtej pory je podtrzymuje, zaś wyrafinowane sposoby, w jakie je powiela, są naprawdę wspaniałe i godne takiego mistrza zwodziciela. Na podstawie tego kłamstwa zbudował cały swój system błędów, z pomocą doktryn hańbiących Boga, dotyczących obecnego lub przyszłego miejsca udręki, w którym zmarli są zarówno żywi, jak i cierpiący. I na tej podstawie buduje dalsze idee nieskończoności ich tortur, bo zmarli nie tylko nie są martwi, ale też nigdy nie mogą umrzeć; że Bóg, choć może stworzyć, nie może „zniszczyć duszy i ciała w Gehennie” – drugiej śmierci (zob. Zion’s Watch Tower, październik 1886 [niniejsza Straż 4/2019]). W ten sposób przez wieki oczerniał on Boży charakter i kultywował lęk i odrazę do Boga, które odpierały wszelką prawdziwą miłość i utrudniały tę głębię poświęcenia w Jego służbie, która może wynikać tylko z miłości i uznania dla Boga i Jego planów.

I nie tylko to, ale przez to samo kłamstwo i dla jego poparcia przeciwnik wypaczył, przekręcił i przeinaczył Pismo Święte tak, że wszystkie niezmiernie wielkie, cenne i różnorodne obietnice Słowa Bożego oznaczały tylko to, co można zinterpretować w jednym zdaniu w ten sposób: albo musisz spędzić wieczność w lęku, strachu i drżeniu w obecności diabelskiego Boga, albo w wiecznych torturach z diabłami. I z tego dwojga złego ludzie mieli nadzieję otrzymać to mniejsze i niemalże bali się czytać Biblię, w której każda przypowieść i symbol przywoływały na myśl dymy i płomienie oraz słowa WIECZNE MĘKI, w ostrym świetle rzucanym na nią przez przeciwnika poprzez hymny, modlitewniki i komentarze, zgodnie z jego oryginalnym kłamstwem: „Na pewno nie umrzecie”.

To kłamstwo trwało sześć tysięcy lat; dobrze służyło celowi Szatana i nadal w większości przypadków służy. Lecz teraz, o brzasku poranka, niektórym zaczyna świecić światło prawdy, pokazując, że Pismo Święte jest w doskonałej harmonii z pierwotnym Bożym oświadczeniem: „Dnia, kiedy zjesz z niego, na pewno umrzesz” [1 Mojż. 2:17]. Na początku jedynie rzucił na to odium i był zadowolony, pozwalając niektórym na uwolnienie się od tego błędu, ale to prowadziło tak szybko z ciemności do światła, że musiał zrobić coś, aby się temu przeciwstawić, oszukać i usidlić zaręczoną z Chrystusem dziewicę, jak w przeszłości.

A co może być bardziej pociągające lub zwodnicze niż to samo kłamstwo, rzucone na początku, tylko zastosowane do drugiej śmierci zamiast do pierwszej? Z pewnością był to jego najmądrzejszy plan, ponieważ udało mu się już szeroko upowszechnić przesądy i rzucić fałszywe światło na Pismo Święte, tak żeby faworyzowało jego stary i popularny błąd. Dlatego, jak przepowiedział Paweł, nie przestał usiłować oszukiwania „dziewicy Chrystusa” w tej sprawie. Teraz ponownie deklaruje przez tych, którzy chcą przekazać swoje przesłanie do Kościoła, tak jak wąż Ewie, takie samo zaprzeczenie wyroku Bożego przeciwko grzesznikom; i teraz, tak jak na początku, oświadcza: „Na pewno nie umrzecie” – każde ludzkie stworzenie, które Bóg kiedykolwiek stworzył, zostanie na zawsze zbawione – nikt nie zostanie odcięty od życia.

Nie mamy pełnego opisu sofistyki zastosowanej wobec Ewy, ale prawdopodobnie była to jedna z poniższych lub wszystkie razem: Albo Bóg nie był w stanie tak zniszczyć, jak umiał stworzyć; albo był zbyt kochający, żeby karać, a ci, co korzystają z Jego miłosierdzia i miłości, mogą bezkarnie być nieposłuszni; albo też Bóg przygotował plan, który zostałby zakłócony, gdyby śmierć była dozwolona, i któremu nie można przeszkodzić, a zatem zagrożenie było jedynie teoretyczne, zaś tak naprawdę śmierć była kłamstwem ze strony Boga.

Niezależnie od tego, czy były to argumenty zastosowane wobec Ewy, słowa Pawła wydają się wskazywać na ważką argumentację i sofistykę: „Jak wąż swoją przebiegłością oszukał Ewę”. I z pewnością są to argumenty wysuwane teraz przez tego samego przeciwnika. A kiedy światło zaczęło sprawiać, że stara doktryna o wiecznych torturach stała się niepopularna, wydaje się, jakby przeciwnik jednym śmiałym ruchem w tym samym kierunku zmienił ogólne nastroje w dokładne przeciwieństwo i minął centrum prawdy – od myślenia o Bogu jako o wielkim potworze, który rozkoszuje się wiecznymi, nieskrępowanymi torturami miliardów swoich stworzeń, wszystkich oprócz garstki świętych, „malutkiego stadka”, teraz prowadzi ich do tego, że będą myśleć o Bogu jako o tak kochającym, łagodnym i słabym, że nie będzie mógł wykonać własnego sprawiedliwego wyroku śmierci wobec rozmyślnych grzeszników, dlatego przymusi wszystkich i przyjmie wymuszone posłuszeństwo zamiast chętnego, ponieważ jest tak wrażliwy i słaby, że nie mógłby pozbawić życia tych, którzy po otrzymaniu najpełniejszej sposobności światła i łaski pod panowaniem Tysiąclecia wciąż świadomie i celowo Mu się przeciwstawiają. Jakże słaby jest to argument! W świetle minionych sześciu tysięcy lat – gdy rozważymy, jak Bóg pozwolił człowiekowi sprowadzać na siebie ból, chorobę i nieszczęście, czy jest miejsce na takie wnioski? Nie; ten przejaw Bożej sprawiedliwości i stanowczości nie powinien pozostawiać wątpliwości w tej sprawie. Fakt, że Bóg tak pokochał wszystkich, gdy jeszcze byli grzesznikami, by ich odkupić od śmierci Adamowej, a tym razem zapewnić wszystkim innym indywidualną próbę życia, nie powinien być brany za Jego słabość ani wykorzystywany jako argument na rzecz dalszych prób po tym, jak wszyscy mieli pełną indywidualną próbę i okazję. To dlatego, że nie byliśmy rozmyślnymi grzesznikami, wbrew pełnej wiedzy i sposobności, ale grzesznikami przez nieposłuszeństwo tego, który zgrzeszył bez pełnej wiedzy, Bóg odkupił wszystkich i zapewnił w Odkupicielu drugą próbę i drugą szansę życia dla wszystkich (zob. „Druga szansa” w Zion’s Watch Tower z grudnia 1884 r. [R-704c]).

A teraz przez chwilę przyjrzyj się próbce sofistyki, która obecnie zwodzi dziewicę Chrystusa odnośnie tego tematu. Pierwszej karze, śmierci, zaprzecza twierdzenie, że odnosi się ona nie do śmierci człowieka, ale do śmierci sprawiedliwości w człowieku. Ten sam argument, który przeciwnik stosował od stuleci, jest zatem ponownie brany pod uwagę, aby uformować część spekulacyjnej argumentacji mającej rzekomo dowieść, że druga śmierć oznacza odwrotność tej śmierci ludzkiej sprawiedliwości lub śmierci grzesznika dla grzechu – śmierci grzechu w nim. Poza tym twierdzi się, że pierwsza śmierć była śmiercią sprawiedliwości, która czyni wszystkich grzesznikami, i że druga śmierć ma być śmiercią grzechu, czyniąc wszystkich grzeszników sprawiedliwymi. Co za przewrotność! To, co przebiegłe, jak to określa apostoł, jest tutaj posunięte do granic możliwości, by potknęli się „mali” w Chrystusie, uciekający teraz z ciemności do światła. Przeanalizujmy zatem ten sofistyczny* argument.

* Sofistyka to fałszywe, zwodnicze rozumowanie. Na przykład, gdybyśmy powiedzieli: (1) Jedzenie jest niezbędne do życia; (2) Kukurydza jest pożywieniem; (3) Dlatego kukurydza jest niezbędna do życia – nasze rozumowanie byłoby sofistyczne (wyrafinowane). Byłoby fałszywe, a do tego (gdyby temat był głębszy) oszukańcze, ponieważ prowadzi przez pewien rodzaj wnioskowania do ustalenia fałszywej konkluzji, której fałszywości ludzie nieprzyzwyczajeni do ścisłego myślenia nie byliby w stanie szybko rozpoznać. Na takich podstawach pozornie logicznego rozumowania wywodzącego się rzekomo z Pisma Świętego opiera się wiele szkodliwych błędów i są one przyjmowane bez dociekania przez badających powierzchownie i uprzedzonych.

Zaprzeczamy obu twierdzeniom: Druga śmierć nie odnosi się do śmierci grzechu w grzesznikach, a pierwsza albo Adamowa śmierć nie była śmiercią jego sprawiedliwości. Są to przenośne użycia słowa „śmierć”, zaczerpnięte z jednej wielkiej rzeczywistej śmierci, rozumianej przez stulecia przez całą ludzkość jako zaprzestanie istnienia. Nie mamy prawa sprzeciwiać się właściwemu posługiwaniu się mową symboliczną, ale kiedy podejmowana jest próba całkowitego odłożenia rzeczywistości na bok i zastąpienia jej jakąś symboliką, zdecydowanie się temu sprzeciwiamy. Taki kierunek myślenia doprowadza do ogromnej ilości błędów.

O pierwszej śmierci, czyli śmierci Adamowej, apostoł mówi: „Jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech [w jego rezultacie] – śmierć, tak też na wszystkich ludzi przeszła śmierć”, „przez przestępstwo jednego ”. „Jak przez przestępstwo jednego na wszystkich ludzi spadł wyrok ku potępieniu [skazujący wszystkich na rzeczywistą śmierć], tak też przez sprawiedliwość jednego [faktyczną, a nie symboliczną śmierć Chrystusa] na wszystkich ludzi spłynął dar ku usprawiedliwieniu dającemu życie” (Rzym. 5:12,18). Ci, których krytykujemy, twierdzą, że grzech (lub śmierć sprawiedliwości w Adamie) był śmiercią Adamową, podczas gdy my, wraz z Pawłem i całym przekazem Pisma Świętego, stanowczo utrzymujemy, że śmierć była karą za grzech zadaną po grzechu i z jego powodu (symboliczna śmierć dla sprawiedliwości).

Karą nie może być przestępstwo; jednak tacy mylą zbrodnię (grzech) z jej karą i traktują tę kwestię tak, jakby kara za grzech polegała na stawaniu się grzesznikiem.

Ale po co zajmować się tak niemądrą i niespójną teorią? Nie ostoi się ona przy próbie najskromniejszego choćby zbadania. Kara śmierci nastąpiła późniejz powodu nieposłuszeństwa Adama (mówiąc w przenośni – z powodu jego śmierci dla sprawiedliwości). Adam miał jak najbardziej do czynienia z grzeszeniem (zaprzestanie sprawiedliwości) i robił to umyślnie; ale nie miał nic wspólnego z nałożeniem kary śmierci, która nastąpiła jako sprawiedliwa kara.

Kara ta została nałożona przez Boga (bez względu na to, w czyje ręce składa On moc śmierci jako swojego egzekutora, Hebr. 2:14); i została ona wymierzona Adamowi i całej jego rasie, zaiste przeciwko ich woli i przeciwko każdej ich walce. Adam był już grzesznikiem, kiedy Bóg nałożył dosłowną karę. Ponieważ był on już martwy dla sprawiedliwości (albo przestał być sprawiedliwy), Bóg wypowiedział przeciwko niemu wyrok lub przekleństwo prawa: „Na pewno umrzesz”. Bóg nie pozwoliłby umarłemu dla sprawiedliwości (kto przestał być sprawiedliwy) żyć wiecznie w tym stanie, a zatem pozbawił go życia – nie od razu, ale w procesie umierania, w wyniku wypędzenia go z ogrodu i pozbawienia dostępu do podtrzymujących życie drzew. Jak jest napisane: „Ponieważ to uczyniłeś [stałeś się grzesznikiem – umarłeś dla lub zaprzestałeś sprawiedliwości] (...) w proch się obrócisz” [1 Mojż. 2:17 i 3:19].

Apostoł Jakub, również autorytet, oświadcza, że grzech, gdy zostanie popełniony, powoduje śmierć – powrót do prochu. Ani Paweł, ani Jakub (wzorowi teologowie) nie pomieszali grzechu, który powoduje ustanie sprawiedliwości, z karą za niego, która jest rzeczywistą śmiercią – zaprzestaniem istnienia.

Zatem kara śmierci jest powrotem do prochu i wcale nie jest tym samym, co sugeruje owo symboliczne wyrażenie umierania dla sprawiedliwości. Wynika z tego drugiego i nie można jej pomylić z czymś innym, chyba że pod wpływem zwodniczej sofistyki pierwotnego kłamcy, który niestety działa teraz najlepiej przez tych, którzy odeszli od prawdy.

DRUGA ŚMIERĆ nie jest także śmiercią dla grzechu, ożywiającą ponownie sprawiedliwość. Nie jest używana w takim sensie nigdzie w Piśmie Świętym; jedynie pragnienie podtrzymania i umocnienia pierwotnego kłamstwa: „Na pewno nie umrzecie”, w połączeniu z niewielkim szacunkiem dla tych, którzy posługują się Biblią (a nie można ich odwieść z tej właściwej drogi bez przekręcania, wiarygodnego i subtelnego wypaczania wersetów, które wzmiankują o drugiej śmierci), mogłoby skłonić rozsądne istoty do zaoferowania takiego podstępu w imię prawdy i „nowego światła”.

Druga śmierć [patrz Zion’s Watch Tower z października 1886] jest tego samego rodzaju co pierwsza. Zostaje nałożona jako kara z tego samego prawa i przez tego samego dawcę prawa, i na tę samą klasę (rozmyślnych grzeszników, całkowitych buntowników po ich ostrzeżeniu i zupełnym wyposażeniu), co pierwsza śmierć. Druga śmierć jest karą za umyślny grzech w drugiej próbie, ponieważ pierwsza śmierć była karą za porażkę w pierwszej próbie. Gdy się to dostrzeże, potwierdza to fakt, że Boże prawo jest i zawsze będzie tym samym niezmiennym prawem; że zawsze odmawia przywilejów i błogosławieństw trwałego życia tym, którzy, będąc oświeceni i zdolni, odmawiają dobrowolnego dostosowania się do jego sprawiedliwych i mądrych ustaleń.

Nie mogłoby być drugiej śmierci bez anulowania pierwszej, ponieważ w odniesieniu do człowieka potępienie pierwszej śmierci przeszło na wszystkich. A ponieważ druga próba oznacza drugą szansę na życie, jest oczywiste, że nikt nie mógłby otrzymać drugiej szansy na życie, dopóki utrzymuje się pierwszy wyrok śmierci. A jednocześnie druga szansa na życie oznacza szansę na drugą śmierć.

Ponieważ prawo Stwórcy jest doskonałe, nigdy nie może się zmienić, dlatego druga próba (którą jednak dzisiaj cieszą się tylko nieliczni i która dla zdecydowanej większości nastąpi w nadchodzącym wieku sądu) musi odbywać się na tych samych warunkach co pierwsza, tj.: być posłusznym i żyć wiecznie albo być nieposłusznym i umrzeć na wieki. Nie po to, by wiecznie umierać, ale po to, by być umarłym, wymrzeć, być „odciętym od życia” na zawsze, bo na tym polega kara drugiej śmierci za niepowodzenie na próbie. Nie ma od niej odkupienia i uwolnienia. Tacy „będą tak, jakby ich nie było”.

Przyjrzyjcie się użyciu wyrażenia „druga śmierć”. Rzut oka wystarczy, by przekonać każdy nieuprzedzony umysł. Paweł mówi o niej jako o możliwości w tym wieku tylko dla tych, którzy zostali najpierw oświeceni, którzy zasmakowali dobrego Słowa Bożego, zostali uświęceni i stali się uczestnikami ducha świętego, i którzy dzięki wierze mogli zrozumieć i zastosować się teraz do oczyszczenia i usprawiedliwienia, które będzie należało do przyszłego wieku. Mówi: „Niemożliwe jest bowiem, żeby tych, którzy (...) odpadli – ponownie odnowić ku pokucie” [Hebr. 6:4‑6]. Taki dobrowolny grzech z ich strony dowodzi, że nie są godni łaski Bożej – daru życia.

Apostoł Jan wspomina o drugiej śmierci, gdy mówi: „Jest grzech na śmierć. Nie mówię, aby ktoś modlił się za to” (1 Jana 5:16). Modlić się o to byłoby przeciwstawieniem się wyrażonej woli Bożej, czego nie mamy prawa czynić. Musimy raczej rozpoznawać Jego plan i wolę oraz zgodzić się na nie jako na coś najmądrzejszego i najlepszego dla wszystkich zainteresowanych.

Jezus, wielki nauczyciel, mówił o drugiej śmierci, posługując się pojęciem Gehenny jako jej symbolem. (Patrz Zion’s Watch Tower, październik 1886.) Powiedział, że Bóg jest w stanie zniszczyć zarówno duszę, jak i ciało będące w Gehennie (druga śmierć), i że lepiej byłoby się poświęcić i odciąć od złych pragnień i praktyk, chociażby kochanych tak jak oko lub prawa ręka i jeśli to konieczne wejść w życie okaleczonym, niż zostać całkowicie zniszczonym drugą śmiercią.

Paweł mówi, że tacy, którzy umyślnie odrzucają łaskę Boga w okupie po tym, jak raz ją w pełni zobaczyli i skorzystali z jej dobrodziejstw – nie będą już mieć więcej zainteresowania ani działu w ofierze i nie pozostaje dla nich nic innego, jak tylko bojaźliwe oczekiwanie sądu, który pożre (zniszczy) ich jako przeciwników. Zwraca on uwagę na typ, Mojżesza, i na fakt, że ci, którzy nie byli mu posłuszni, umarli bez litości (Hebr. 6:1‑6, 10:26‑31,38‑39; Dzieje Ap. 3:22‑23). Dalej pyta, czy surowsza kara nie czeka popełniających umyślny grzech przeciwko Wielkiemu Nauczycielowi. Karą w obrazie było odebranie życia, które już zostało utracone, i które ma być przywrócone; ale surowszą karą za umyślne odrzucenie Chrystusa jest druga śmierć – odcięcie życia na zawsze, bez lekarstwa i nadziei.

To samo prawo lub reguła będą miały zastosowanie do całego świata w następnym wieku: Wszyscy dojdą do poznania prawdy, będą korzystać z owoców okupu w przywróceniu itp. itd., zaś tacy, którzy umyślnie odrzucą łaskę Boga i przylgną do grzechu, potrafiąc go uniknąć, będą nadawać się tylko na zniszczenie – na drugą śmierć. O takiej klasie czytamy w Obj. 20:14‑15: „I jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do [symbolicznego] jeziora ognia”; „To jest druga śmierć”. Ponownie ta sama klasa, uznana za niegodną życia w procesie Tysiąclecia, opisana jest (Obj. 21:8) jako „bojaźliwi, niewierzący, obrzydliwi, mordercy, rozpustnicy, czarownicy, bałwochwalcy i wszyscy kłamcy”, którzy mają swoją część (odpłatę) w symbolicznym jeziorze płonącym ogniem i siarką, czyli dosłownie w drugim zniszczeniu. Ogień jest zawsze symbolem zniszczenia, a symboliczne dodanie siarki to zintensyfikowanie zniszczenia, gdyż płonąca siarka jest najbardziej niszczycielskim środkiem przeciwko życiu w każdej formie i stopniu, znanym jak dotąd nauce.

Co zatem każdy rozsądny człowiek może pomyśleć o klasach, o których mówi się tutaj jako o podmiotach drugiej śmierci – o tych, co po tysiącu lat najbardziej bezstronnego procesu, w najbardziej sprzyjających okolicznościach, pod osądem Tego, który odkupił ich od pierwszego lub Adamowego potępienia (śmierci), którzy pomimo całej tej okazji i łaski zostaną przez sędziego nazwani „obrzydliwymi” i których to imion nie zapisze On wśród godnych życia? Czy każdy rozsądny człowiek może myśleć lub uczciwie twierdzić, że wydany przeciwko nim wyrok drugiej śmierci oznacza, iż umrą dla grzechu i będą żyć dla sprawiedliwości? Z pewnością każdy, kto nie jest całkowicie zaślepiony przez wielkiego zwodziciela, musi zobaczyć, że dlatego, iż odmówili oni zaprzestania grzechu oraz odmówili życia w sprawiedliwości, zostaną jako „obrzydliwe” nieczystości – zakaźne, szkodliwe i zaraźliwe – zniszczeni w (Gehennie) drugiej śmierci – poza Nowym Jeruzalem, tak jak dosłowne nieczystości niszczono w dosłownej Gehennie poza dosłownym Jeruzalem.

Spójrz jeszcze raz i zauważ, że o świętym jest napisane: „Nie dozna szkody od drugiej śmierci” [Obj. 2:11] i „Nad nimi druga śmierć nie ma władzy” [Obj. 20:6] – i zadaj sobie pytanie, jak to by było, gdyby, jak naucza ta teoria, druga śmierć oznaczała zaprzestanie grzechu? Jeśli druga śmierć jest zaprzestaniem grzechu, jest to wielka rzecz i nikt nie może być przez nią skrzywdzony; wszyscy by na tym skorzystali. W takim przypadku święci byliby pierwszymi, którzy pogrążą się w niej i zaprzestaną grzechu. Fakt, że nad świętymi druga śmierć nie ma władzy i że jej moc spoczywa całkowicie na „obrzydliwych”, odrzucających Bożą łaskę, dowodzi, że nie jest to błogosławieństwo, lecz przekleństwo – drugie przekleństwo – że nie jest to śmierć dla grzechu, ale śmierć grzesznika, która wymazuje go z istnienia z powodu umyślnego grzechu.

Zion’s Watch Tower, marzec 1887, R-0910

Poprzednia strona Następna strona