Ekklesia
Ekklesia to słowo greckie, tłumaczone jako „kościół” [zbór]. W Nowym Testamencie oznacza gromadę, zebranie czy grupę zgromadzonych i wzajemnie powiązanych ze sobą ludzi.
Obecnie istnieje wiele organizacji, które twierdzą, że są kościołem i które posiadają różnego rodzaju więzy wspólnoty. Lecz my chcielibyśmy dowiedzieć się, na podstawie autorytetu Boskiego Słowa, jaką ekklesię, Ciało, czyli Kościół, założył Jezus i jakie są jej więzy wspólnoty. Po drugie, pragniemy pokazać, że każdy chrześcijanin powinien należeć do tego Kościoła. Po trzecie, zbadamy, jakie mogą być szkodliwe konsekwencje przyłączenia się do złej ekklesii, czyli złego kościoła. Po czwarte, wskażemy, jakie są skutki przyłączenia się do właściwego Kościoła, a następnie utracenia członkostwa.
Po pierwsze zatem, Kościół, który Jezus zaczął gromadzić w czasie swojej służby i który został uznany przez Ojca poprzez zesłanie ducha świętego po zapłaceniu ceny okupowej, był malutkim stadkiem uczniów, którzy poświęcili swoje ziemskie życie, czas i talenty na ofiarę Bogu. Zostali zorganizowani i zgromadzeni wspólnie jako członkowie jednej społeczności, a jako tacy mieli prawa i rząd, a w konsekwencji również przywódcę, czyli uznawaną władzę rządzącą. Więzy ich były więzami miłości i wspólnego celu. Jako że wszyscy wstąpili pod przywództwo Jezusa, wspólnie dzielili swoje nadzieje, obawy, radości, smutki oraz cele. Tym samym posiadali bardziej doskonałą wspólnotę serc, niż byłaby możliwa, gdyby wspólnota ta została utworzona na podstawie wierzeń wymyślonych przez człowieka. Ich organizacja była organizacją duchową, ich prawem rządzącym była miłość i wszyscy okazywali posłuszeństwo „zakonowi ducha”, co wyrażone było w życiu, działaniu i słowach ich Pana. Ich kierownictwem była wola Tego, który powiedział: „Jeśli mię miłujecie, przykazania moje zachowajcie” [Jan 14:15 BG].
Widzimy zatem, że wczesny Kościół był zorganizowany, zarządzany i znajdował się w doskonałej harmonii pod władzą i dowództwem Jezusa. Porównajmy tamtą organizację Kościoła z tym, co teraz próbuje być jej kontynuacją, to jest przeróżnymi organizacjami wyznaniowymi, z których każda wiąże swoich członków w umysłowy związek na podstawie swoich własnych wyznań wiary i dogmatów (wiele z nich pomija miłość) i każda posiada swoje własne prawa.
Prawa te pochodzą od ich przywódców, zarządców czy prawodawców, więc wyraźnie widać, że współczesne kościoły mają swoich zwierzchników, swoją władzę kierowniczą, rządzącą – uznają pierwotnych założycieli swych wyznań, podczas gdy duchowieństwo na konferencjach, soborach, synodach i prezbiteriach interpretuje i wykonuje „ustawę starszych”, „wniwecz obracając słowo Boże” [Mar. 7:3, 7:13]. Zajmują oni miejsce prawdziwej Głowy Kościoła – Jezusa oraz prawdziwego nauczyciela i przewodnika we wszelkiej Prawdzie – ducha świętego. Tak wyraża to prorok Izajasz: „Starzec i uczciwy człowiek, ten jest głową, a prorok, który uczy kłamstwa, ten jest ogonem” (Izaj. 9:15).
Czy oni to zauważają? Nie, ponieważ wielki Babilon – matka wszetecznic wraz ze wszystkimi jej córkami, całym nominalnym kościołem w owym złym dniu, przedstawionym w Izaj. 4:1 jako siedem kobiet – chwyta się jednego męża (Jezusa Chrystusa), mówiąc: „Chleb swój jeść będziemy [który dostarczany jest przez świat] i odzieniem swym przyodziewać się będziemy [brudne łachmany swej własnej sprawiedliwości]; tylko niech nas zowią od imienia twego, a odejmij pohańbienie nasze”. Tak przyjmują imię Chrystusa i nazywają swoje organizacje chrześcijańskimi kościołami. Tworzą wspólnotę głów, a nie serc.
„Twardać to jest mowa, któż jej słuchać może?” [Jan 6:60]. Ale nie jest to nasza mowa. Jest to ostrzegający głos, iż „mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując (…) dobrze czynicie” [2 Piotra 1:19]. Jest to również pełen miłości głos naszego Pana, który ponownie mówi: „Ja którychkolwiek miłuję, strofuję i karzę” [Obj. 3:19].
Istnieją dwa znaczenia, w jakich można rozpatrywać prawdziwy Kościół Chrystusowy: wszyscy, którzy jak wczesny Kościół prawdziwie poświęcili się dla wypełniania woli Ojca, posłuszni wyłącznie woli i przywództwu Chrystusowemu, nieuznający i niesłuchający nikogo innego – są to święci od początku Wieku Ewangelii aż do czasu jego zakończenia, kiedy wszyscy należący do tej klasy zostaną zapieczętowani, a drzwi wysokiego powołania zostaną zamknięte. Tworzą oni „KOŚCIÓŁ PIERWORODNYCH”, których imiona zapisane są w niebie. Są oni w jedności pod względem celu, nadziei i cierpienia, a we właściwym czasie staną się wraz z Jezusem Chrystusem współdziedzicami wielkiego dziedzictwa – dziedzicami Królestwa, które Bóg obiecał tym, którzy Go miłują.
W drugim znaczeniu, w którym klasa ta może być rozpatrywana – poprzez uznawanie części za całość – wszyscy żyjący członkowie tej klasy mogą być uznawani za Kościół. Lub też – każda część żyjących naśladowców, którzy mają sposobność spotykania się, może być właściwie nazwana Kościołem, ponieważ na podstawie słowa Jezusowego wiemy, że gdzie się zgromadzi dwóch lub trzech, On będzie pośród nich, a zatem w konsekwencji będzie to spotkanie Kościoła – zgromadzenie Kościoła Pierworodnych. Ogólne zgromadzenie nastąpi, gdy cały Kościół zostanie przemieniony tak jak Głowa, Jezus, i uwielbiony wraz z Nim.
Taka jest nasza definicja Kościoła Chrystusowego. Została ona idealnie zilustrowana przez Pawła (Rzym. 12:4‑5), który porównuje Kościół do ludzkiego ciała. W tym obrazie Jezus jest głową, a wszyscy, którzy do Niego należą, tworzą ciało, nad którym i przez które panuje głowa. Jezus był i zawsze będzie Głową swojego całego Kościoła. Ponadto jest także Głową i władcą całego żyjącego Kościoła, a także dla każdego zgromadzenia, w którym spotyka się dwóch lub trzech w imieniu Jego, jest Głową, władcą i nauczycielem. Gdyby ktoś zapytał: W jakim sensie On naucza? Odpowiadamy: przez ćwiczenie przymiotów Głowy, nauczyciela, używając jednego lub więcej z obecnych w rozwijaniu Prawdy, wzmacnianiu wiary, dodawaniu nadziei, pobudzaniu gorliwość itp., tak jak głowa twojego ciała może wzywać jeden z członków do służenia innym. Ale tutaj słowo ostrzeżenia: Jeżeli ktoś staje się użytecznym instrumentem jako prawa ręka, niech dołoży starań, by nie aspirować do stania się głową. Nie nadymajcie się. Duma paraliżuje i odpłaca niczym: „Ale wy nie nazywajcie się Rabbi (mistrz, nauczyciel); albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi” [Mat. 23:8]. I nie pozwólcie nawet najmniejszemu członkowi pogardzać swym urzędem, ponieważ „jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzieżby było ciało?” [1 Kor. 12:19]. „I owszem daleko więcej członki, które się zdadzą być najmdlejsze w ciele, potrzebne są” [1 Kor. 12:22] – „Bóg ułożył członki, każdy z nich z osobna w ciele, jako chciał” [1 Kor. 12:18].
Jak prosty, piękny i efektywny jest Boski plan organizacji.
To doprowadza nas do drugiej z naszych sugestii, to jest do tego, że wszyscy chrześcijanie powinni przyłączyć się do tej organizacji. W świetle tego, co zostało właśnie powiedziane odnośnie klasy stanowiącej Kościół zorganizowany przez Jezusa, oczywiste jest, że jeżeli porzuciliście wszystko, waszą wolę, talenty, czas itp., jesteście uznani za naśladowców Jezusa i członków ekklesii, Ciała, z Nim jako Głową, których imiona zapisane są w niebie. Zatem przez poświęcenie wstępujemy do Kościoła Chrystusowego i stajemy się jego członkami. Ktoś jednak powie: Czy nie powinienem wstąpić do jakiejś ziemskiej organizacji, zaakceptować pewnych wyznań wiary i mieć imienia zapisanego na ziemi? Nie, pamiętajmy, że naszym przykładem i nauczycielem jest Jezus. Nigdzie, ani w Jego słowach, ani czynach, nie znajdziecie nakazu, by związywać się z wyznaniami wiary i tradycjami starszych, które wniwecz obracają Słowo Boże (Mar. 7:13), lub poddawać się pod jarzmo, które ograniczy wasz wzrost w łasce i znajomości, przeciwko czemu ostrzegał was Paweł: „Stójcie tedy w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” (Gal. 5:1).
Niektórzy znów mówią: Jeżeli niewłaściwe jest łączenie się z którymkolwiek z obecnych kościołów nominalnych, to czy nie byłoby dobrze stworzyć widzialną organizację dla nas samych? Tak, taką właśnie organizację mamy, stworzoną na wzór pierwotnego Kościoła. Uważamy, że powróciliśmy do pierwotnej prostoty: Pan Jezus jest naszą jedyną Głową i naszym jedynym prawodawcą, duch święty tłumaczy nam Prawdę i prowadzi ku niej, nasze imiona zapisane są w niebie, my związani jesteśmy razem miłością i wspólnym celem.
Pewnie będziecie się zastanawiać nad tym, jak się nawzajem poznamy? Odpowiadam: Jak moglibyśmy się nawzajem nie poznać, jeżeli duch naszego Mistrza objawia się w słowie i czynie, w sposobie bycia i wyglądzie? Tak, żywa wiara, nieudawana miłość, cierpliwa łagodność, dziecięca prostota połączona z wytrwałością oraz dojrzałą gorliwością, wskazują na synów Bożych i nie potrzebujemy żadnych ziemskich zapisów, ponieważ imiona ich zapisane są w księdze żywota Baranka.
Jeśli chorzy potrzebują odwiedzania i pomocy, to synowie Boży gotowi są poświęcić im czas. Jeśli praca Pańska wymaga pieniędzy, poświęcają oni swoje środki. Jeśli praca dla Niego sprowadza na nich pogardę ze strony świata, to oni poświęcili także reputację. Wszystko, wszystko dla Boga.
Ale ponownie, czy zastanawiacie się, jak powinniśmy postępować z tymi, którzy chodzą nieporządnie pośród nas? Jeżeli, jak uważamy, nie mamy żadnej organizacji, to jak możemy się uwolnić od nich, gdy wymaga tego Pan? Odpowiadamy: Róbcie tak, jak nakazał Jezus i Paweł.
Obecnie, tak jak we wczesnym Kościele, istnieje wiele różnych stopni rozwoju pomiędzy indywidualnymi członkami, a Paweł mówi (1 Tes. 5:14), że niektórzy są bojaźliwi – tych pocieszajcie, a niektórzy są słabi – wspierajcie ich. Jednak okazując cierpliwość wobec wszystkich, macie też ostrzegać nieporządnych (tych, którzy odchodzą od prawdziwego ducha Chrystusowego). Nie mylcie nieporządnych z bojaźliwymi i pocieszajcie tych drugich, nie mylcie ich też ze słabymi, których macie wspierać, ale cierpliwie i w miłości ostrzegajcie nieporządnych. Kogóż nazywa nieporządnymi? Bez wątpienia wiele jest sposobów nieporządnego postępowania, ale w 2 Tes. 3:11 Paweł pisze, że niektórzy nie robią nic, tylko zajmują się niepotrzebnymi rzeczami, i takim każe postępować za swoim przykładem – pracować, by nie być dla nikogo ciężarem, a kto nie chce pracować, nie powinien też jeść. Tak więc Apostoł może być przykładem dla innych. Ponownie w wersecie 14. czytamy: Jeżeli napomnieliście kogoś, a on jest wciąż nieposłuszny, „tego naznaczcie, a nie mieszajcie się z nim, aby się zawstydził; wszakże nie miejcie go za nieprzyjaciela, ale napominajcie jako brata” [2 Tes. 3:14‑15].
Równie wyraźne wytyczne daje Jezus odnośnie tego, jak postępować, gdy istnieje niezgoda pomiędzy dwoma braćmi: „A jeśliby zgrzeszył przeciwko tobie brat twój, idź, strofuj go między tobą i onym samym: jeśli cię usłucha, pozyskałeś brata twego. Ale jeśli cię nie usłucha, przybierz do siebie jeszcze jednego albo dwóch, aby w uściech dwóch albo trzech świadków stanęło każde słowo. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi [grupie braci, którzy wspólnie się zgromadzają]; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik” (Mat. 18:15‑17).
Jeżeli pod kierownictwem naszej Głowy zważamy na Jego rozkazy, a dzieje się tak, jeżeli Go kochamy, to niewiele będzie nieporozumień i trudności pomiędzy braćmi. Organizacja ta ma swoich ewangelistów, pastorów i nauczycieli wybieranych i kierowanych przez Pana. Nie potrzebują oni włożenia rąk przez tak zwaną apostolską sukcesję, ponieważ „duch Panującego Pana (…) pomazał” każdego członka Ciała, by „zwiastował” (Izaj. 61:1), i obowiązkiem każdego członka jest doskonalenie swej służby dla duchowego postępu pozostałych członków.
Jak zupełną jest organizacja Kościoła Chrystusowego z jej zapisanymi w niebie, połączonymi miłością i rządzonymi duchem członkami oraz jak smutny jest błąd mylenia nominalnego kościoła z tym prawdziwym!
Nikogo nie trzeba nakłaniać do zrozumienia wagi naszego czwartego twierdzenia. Doprawdy strasznym nieszczęściem byłoby utracenie członkostwa w prawdziwym Kościele i Ciele Chrystusowym. I grozi to każdemu członkowi, który nie strzeże pilnie swojej starej natury, uznanej za martwą, a która może narodzić się ponownie i ujawnić w formie dumy, samolubstwa, zazdrości, obmawiania i wielu innych. Ale jeżeli jesteśmy napełnieni miłością (miłością, która pobudza do ofiary), odziani w pokorę i pod okryciem zbawczej krwi, jesteśmy bezpieczni w Kościele (Ciele), mając zapewnienie, że się „upodobało Ojcu waszemu dać wam królestwo” [Łuk. 12:32].
Tak, Królestwo jest chwalebnym przeznaczeniem prawdziwego Kościoła – „maluczkiego stadka” – obecnie kroczącego ścieżką poniżenia i pijącego gorzki kielich śmierci. O, chwała, która zostanie nam objawiona, widoczna jest obecnie jedynie oczyma wiary, natomiast próby i doświadczenia są tak wyraźne. „Bójmyż się tedy, aby snać zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia jego, nie zdał się kto z was być upośledzony” (Hebr. 4:1).
Zatem Paweł ostrzegał innych przed tym, czego i sam się lękał, jak pisze: „abym snać inszym każąc, sam nie był odrzucony” (1 Kor. 9:27). Nasze imiona mogą być odrzucone jako złe przez tych, którzy należą do nominalnego kościoła, ale „radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech; tak bowiem prześladowali proroki, którzy byli przed wami” [Mat. 5:12]. Mogą się na was gniewać, przewrotnie was wykorzystywać, składać przeciwko wam różnego rodzaju fałszywe świadectwa lub próbować pozyskać was przez pochlebstwa, twierdząc, że nie mogą utracić waszego wpływu, że moglibyście zrobić tak wiele dobrego pozostając pomiędzy nimi. O, jak potrzebną w obecnych złych czasach jest wiara –
„Która niewzruszenie znosi dezaprobatę świata,
nie zważa na jej pochlebczy uśmiech;
której morze niepokojów nie może zatopić
ani zabiegi Szatana”.
[Fragment angielskiej pieśni pt. „Oh, For a Faith That Will Not Shrink” – „O, za wiarę, która nie obumiera” – przyp. tłum.]
Drogo umiłowani, pozwólcie, że powtórzymy nasze ostrzeżenie: „Stójcie tedy w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” [Gal. 5:1].
Poprzednia strona | Następna strona |