Czasopismo

Zbliża się odkupienie wasze

Być może większość naszych czytelników orientuje się, że nasze rozumienie słowa Bożego prowadzi nas do wniosku, iż „czas ucisku” lub „dzień gniewu”, obejmujący okres czterdziestu lat – od 1874 do 1914 roku, dzieli się na dwie części lub jest dwojakiego rodzaju. Pierwszy z nich to czas ucisku Kościoła, w którym nominalne „kościelnictwo” straci swoją obecną, wpływową pozycję i poważanie, jakim cieszy się w świecie, co spowoduje odpadnięcie od prawdy i wiary wielu ludzi. Psalm 91 pokazuje nam ten ucisk Kościoła oraz fakt, że my, również się w nim znalazłszy, otrzymamy ochronę i będziemy bezpieczni.

Nie powinniśmy panicznie bać się strachu nocnego czy zarazy, która grasuje w ciemności. To znaczy, że jeśli my, „malutkie stadko”, przebywamy w cieniu Wszechmocnego, uważając Go za swoją ucieczkę, nie mamy powodów bać się tej czarnej godziny przychodzącej na chrześcijaństwo; nie musimy też bać się zarazy (niewierności), która w tym czasie rozprzestrzeni się na wszystkie strony; nie powinniśmy także bać się strzały lecącej za dnia. Strzałą jest pogardliwa mowa niewiernego i niewierzącego – zgodnie z tym, co powiedziane jest gdzie indziej: „(...) złoczyńcy (...) naostrzyli swój język jak miecz, nałożyli swoje strzały, słowa jadowite” [Psalm 64:3‑4].

Te strzały – gorzkie, pogardliwe słowa niewiary oraz zaraza błędnych systemów itd. – staną się przyczyną, że „tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy, lecz ciebie to nie dosięgnie” [w. 7]. Dlaczego te wpływy, wyrządzające innym tyle szkody, nie dotkną „małego stadka”? Na powyższe pytanie odpowiedzmy wersetem 4: „Pod jego skrzydłami będziesz bezpieczny; jego prawda będzie ci tarczą i puklerzem”.

Łatwo daje się zauważyć, że zaraza, strzały itd., o których jest mowa, nie są użyte w znaczeniu literalnym, gdyż dobrze wiemy, że prawda nie daje zabezpieczenia przed takimi rzeczami. Prawda zawsze była tarczą przeciwko błędowi i niewierze, ale jakże potrzebna będzie właśnie w tym złym dniu. Już staje się oczywistym, że ta olbrzymia fala bezbożności i niewiary, obejmująca swym zasięgiem cały świat, dotknie i nas, zgodnie ze słowami Pawła, nawiązującymi do tego szczególnego czasu: „A jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień”. W innym miejscu apostoł mówi: „Dlatego weźcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli przeciwstawić się w dzień zły” [Efezj. 6:13], kiedy „padnie u boku twego tysiąc”. Ale z tego ognia Bóg wyrwie swoje „złoto” i „klejnoty” jeszcze lepiej oszlifowane i jeszcze bardziej oczyszczone z brudu. „Ciebie to jednak nie dotknie.” Posiadając Bożą prawdę, będziecie jej używali jako tarczy przeciwko wszelkim argumentom i błędom, które w tym „złym dniu” staną się przyczyną upadku innych ludzi.

Ucisk ogarniający świat będzie naturalnym następstwem ucisku skierowanego względem Kościoła, stanowiąc drugą część ucisku tego „dnia gniewu”. Czy święci będą tutaj, gdy ucisk ogarnie świat? Nie, pamiętamy słowa Jezusa: „Dlatego czuwajcie, modląc się w każdym czasie, abyście byli godni uniknąć tego wszystkiego, co ma nadejść, i stanąć przed Synem Człowieczym” [Łuk. 21:36]. Radujemy się chwalebnym oczekiwaniem, że wszyscy razem będziemy zgromadzeni do naszej żyjącej Głowy – Chrystusa i że wejdziemy do Jego Królestwa przed wylaniem „czasz gniewu” na świat.

Jest to zgodne z myślą wyrażoną przez Dawida: „Aby zakuli ich królów w kajdany, a ich dostojników w żelazne okowy; aby wykonali na nich zapisany wyrok. Taka jest chwała wszystkich jego świętych” [Psalm 149:8‑9]. Również Paweł mówi: „Czy nie wiecie, że święci będą sądzić świat?” [1 Kor. 6:2]; „Dlatego nie sądźcie przed czasem” [1 Kor. 4:5].

Powyższa myśl zgadza się również z wypowiedzią proroka Daniela: „Ale za dni tych królów [dziesięciu władców przedstawiających imperium rzymskie, zanim będą zniszczeni w tym dniu Pańskim] wzbudzi Bóg niebieski królestwo, które (...) połamie i koniec uczyni tym wszystkim królestwom, a samo stać będzie na wieki” (Dan. 2:44 BG). Zapamiętajmy sobie powyższe słowa jako odnoszące się do Jezusa, który teraz jest przedstawicielem swego Kościoła, stanowiącego Jego królestwo (ale jeszcze nieustanowione w mocy ducha). On mówi, że „Syn Człowieczy pośle swoich aniołów, a oni zbiorą z jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy popełniają nieprawość (...). Wtedy sprawiedliwi będą jaśnieć jak słońce” [Mat. 13:41,44] – będą wzbudzeni w duchowej naturze. Oni muszą być wzbudzeni duchem, zanim wielki ucisk ogarnie cały świat, albowiem ten ucisk „połamie i koniec uczyni tym wszystkim królestwom”. Stąd też wszyscy możemy przekonać się, że nasze wzbudzenie w duchowej naturze musi nastąpić przed nadejściem plag przedstawiających zniszczenie ziemskich królestw.

Piękny obraz tego wszystkiego ma­my pokazany w:

OBJ. 21:9‑10

„I przyszedł do mnie jeden z siedmiu aniołów, którzy mieli siedem czasz napełnionych siedmioma ostatecznymi plagami, i odezwał się do mnie, mówiąc: Chodź tutaj, pokażę ci oblubienicę, małżonkę Baranka. I przeniósł mnie w duchu na górę wielką i wysoką, i pokazał mi wielkie miasto, święte Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga”.

Być może na podstawie poprzedniego artykułu wszyscy zobaczyliśmy, że Jan był tym przedstawicielem Kościoła, który miał być przeniesiony: „A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego?”. Gdy go zawołano, aby mu pokazać „mistyczny Babilon”, został zaniesiony na pustynię, aby go tam oglądać. Podobnie jest z nami; gdy chcemy poznać „kościelnictwo” Babilonu w jego prawdziwym świetle, w jakim widzi go Bóg, musimy udać się na pustynię, czyli znaleźć się w stanie całkowitego oddzielenia od świata i z pokorą utrzymując społeczność z Bogiem, być przez Niego karmionymi; tylko wtedy możemy zobaczyć nominalny kościół takim, jakim on jest – Babilonem, czyli siedliskiem zamieszania, które będzie wyplute z Pańskich ust.

Tak jak, by zobaczyć Babilon, Jan udał się na pustynię, tak i teraz zawołany, aby oglądać Małżonkę Chrystusową, zostaje zaniesiony na wielką i wysoką górę. Co to pokazuje? Że my, członkowie Kościoła, który ma być przeniesiony, musimy wznieść się w górę do wielkiego Królestwa – wejść do radości naszego Pana i stać się podobnymi do Niego, zanim będziemy mogli widzieć tak, jak jesteśmy widziani i poznawać tak, jak jesteśmy poznani. Małżonkę można oglądać tylko z pozycji Królestwa: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (Jan 3:3,5).

To pokazuje, że my będziemy przemienieni i porwani w górę na spotkanie Pana, zanim zobaczymy Kościół – „małżonkę”. Ale to uczy nas też czegoś więcej. Jeśli to dokładniej przebadamy, zobaczymy, że na Górę Królestwa będziemy zabrani przed wylaniem na świat siedmiu ostatnich plag. Zauważcie, jak jest powiedziane, że anioł, który z nim rozmawiał i zabrał go w górę, był jednym z tych, co mieli siedem czasz gniewu. Czy te czasze były teraz pełne czy puste; czy ich zawartość już została wylana, czy ona dopiero miała być wylana po pokazaniu Janowi „małżonki” na górze? Odpowiadamy: Słowo Boże mówi, że czasze były pełne. W greckim języku słowo „pełne” jest zdecydowanie jednoznaczne, zwracając naszą uwagę na pewność danej sprawy. O, jak każde słowo pochodzące od Boga jest obficie wypełnione znaczeniem!

Zauważcie też, że zgadza się to z inną figurą tej samej kwestii, pokazaną w Zakonie. Pamiętacie Mojżesza, który będąc figurą na Chrystusa, wyzbył się chwały egipskiego dworu, aby uczestniczyć w życiu swego narodu. Kiedy pierwszy raz do nich przyszedł, aby ich wyzwolić, przyszedł jako do swoich (do cielesnego Izraela), ale jego własny naród go nie przyjął. Potem odszedł i pojąwszy pogańską żonę znowu powrócił, aby wyzwolić swój naród. Teraz pamiętacie, że kiedy przyszedł po raz drugi, przed wylaniem plag na Egipt, na jego spotkanie wyszedł Aaron, tak jak my zostaniemy porwani na spotkanie naszego Pana. Aaron spotkał Mojżesza na Bożej Górze. My wejdziemy do Królestwa i będziemy złączeni z Chrystusem przed wylaniem plag i na podobieństwo Aarona będziemy asystować podczas ich wylewania.

Jakże chwalebna jest myśl, że wkrótce wejdziemy do radości Pana, że wejdziemy na Bożą Górę. Czy jesteśmy przygotowani do naszego wejścia? Czy jesteśmy odziani czysto białą szatą Chrystusowej sprawiedliwości? Czy jest ona czysta, bez plamy lub zmarszczki, lub czegoś podobnego, czy może jest skalana ziemskimi brudami? Nie dajcie się zwieść: Jeśli utrzymujecie przyjaźń ze światem, zajmujecie się ziemskimi rzeczami, bądźcie prawie pewni, że wasze szaty pogniotą się i zabrudzą, i będziecie nieprzygotowani do związku małżeńskiego. Jeśli pozostaniecie bez związku małżeńskiego, nie zdołacie uniknąć tego, co przychodzi na świat, ale będziecie zmuszeni wyprać swoje szaty i wybielić je, by wejść do Królestwa przez wielki ucisk. Chociaż jest prawdą, że wielkim błogosławieństwem i przywilejem będzie przynależność do „towarzyszących jej panien, postępujących za nią”, ale nie aż tak wielkim, jak stanie się częścią Małżonki. „Wszystka zacność córki królewskiej jest wewnątrz (...). W odzieniu haftowanym przywiodą ją do króla.” Wielkim błogosławieństwem będzie znaleźć się wśród „zaproszonych na wieczerzę wesela Barankowego”, ale większym – stanie się Małżonką, której związek małżeński (już wtedy zawarty) będzie uroczyście celebrowany.

Umiłowani bracia i siostry, odłóżmy na bok wszystkie inne rzeczy, takie jak ambicja, i skierujmy całą naszą energię, aby najpierw i przede wszystkim szukać Królestwa Bożego. Ono jest zbyt wzniosłe i zbyt wspaniałe, aby się z nim rozminąć. Wszystkie inne sprawy nie są warte porównania ich z udzielonym nam wysokim powołaniem w Jezusie Chrystusie oraz z chwałą, która się w nas objawi.

Zion’s Watch Tower, lipiec 1880, R-112b

Poprzednia strona Następna strona