Czasopismo

Usystematyzowane podsumowanie

I. „Czy zagraniczne misje prowadzone są zgodnie z wytycznymi chrześcijańskiej przedsiębiorczości?”

Odp. Na tyle, na ile te warunki są powszechnie rozumiane, tak.

II. „W jakim stopniu skuteczne są metody stosowane w celu dotarcia do ludów pogańskich oraz nawrócenia ich na chrześcijaństwo?”

Odp. Skuteczność misjonarzy jest niewielka. Przekonaliśmy się, że orientalni chrześcijanie są mniej więcej tak samo szczerzy, inteligentni i gorliwi jak ci, co uczęszczają do kościołów w Ameryce i Europie i tak jak tam, również tylko bardzo niewielu przejawia dowody poświęcenia się Bogu i Jego służbie.

Próbując jednak odpowiedzieć na to pytanie z perspektywy teraźniejszości oraz przyszłości, a nie przeszłości, nasza odpowiedź będzie inna. Obecnie stosowane metody nie mogą zostać uznane za skuteczne, ponieważ wysiłki chrystianizacyjne praktycznie powszechnie zostały zaniechane! Działalność misyjna ogranicza się w chwili obecnej praktycznie wyłącznie do prowadzenia świeckiej edukacji. Choć nie jest to działalność chrystianizacyjna, to jednocześnie nie ulega wątpliwości, że jest to dobra działalność, jako że biedni mieszkańcy Orientu rzeczywiście potrzebują oświaty.

Jednakże w opinii naszej Komisji potrzeby w zakresie wykształcenia akademickiego i seminaryjnego, które głównie są wspierane przez ośrodki misyjne, są mniejsze aniżeli nauczanie podstawowe. Mieszkaniec Wschodu po otrzymaniu wyższego wykształcenia nie ma ochoty zajmować się zwykłymi sprawami życia, lecz aspiruje wyłącznie do nauczania, pracy biurowej i urzędniczej, gdzie i tak jest nadmiar siły roboczej. Nie mogąc znaleźć zatrudnienia, jest w kłopocie. Do łopaty nie pójdzie, a żebrać się wstydzi. Zaś powszechne nauczanie szkolne, zdaniem naszej Komisji, funkcjonuje najlepiej pod opieką rządu i w oderwaniu od podziałów denominacyjnych, tak jak się to dzieje na Filipinach, gdzie szkoły nadzorowane są przez rząd Stanów Zjednoczonych. Chrześcijanie byliby oczywiście najlepszymi nauczycielami.

III. Jakie są nauki, jakie zachęty do przyjęcia chrześcijaństwa oraz na ile trwałe są rezultaty?

Odp. Widoczne są skutki pozytywnego nauczania z przeszłości. Obecnie jednak nauczanie religijne jest bardzo rzadkie, ponieważ większość ludzi czułaby się nim dotknięta i nie posyłałaby dzieci do szkół. Słyszeliśmy o przypadkach, że każde dziecko za przyjście do szkoły otrzymuje codziennie jakąś małą monetę. Jednak poza szkolnictwem zachęty stosowane przez misjonarzy ograniczają się głównie do sfery socjalnej i medycznej.

Ostatnio rdzenni mieszkańcy są coraz bardziej przeciwni publicznemu wyznawaniu chrześcijaństwa, ponieważ wraz ze wzrostem inteligencji pojawiają się też wątpliwości. Trend, który dominuje zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, to brak wiary w jakąkolwiek religię. Misjonarz, który straci wiarę w Biblię i zwróci się w kierunku „wyższego krytycyzmu” oraz niewiary, dalej może sprawować swój urząd i wykonywać zawód. Jednak mieszkańcy Orientu nie są skłonni w taki zewnętrzny sposób wyznawać tego, w co już nie wierzą (wyjątkiem są tutaj rdzenni nauczyciele). Poza tym owi ludzie Wschodu są bardzo uczciwi w odniesieniu do swych wyznań religijnych, chyba że zostali zepsuci przez kontakt z obłudą białych.

IV. Jaki jest stosunek pogan do misjonarzy i chrześcijaństwa oraz jakie są perspektywy zagranicznych misji w zakresie samowystarczalności?

Odp. Ludzie Orientu są zdumiewająco tolerancyjni względem wszystkich religii, często jednak bywają zakłopotani obserwując współzawodnictwo między misjonarzami i wzajemną wrogość panującą między ugrupowaniami chrześcijańskimi. Wyższe kasty uważają mieszaninę nauk chrześcijańskich za mniej filozoficzną niż swe własne nauki. Wyznają jednak, że one również nie są dla nich satysfakcjonujące. Zanim jednak zamienią je na coś innego, chcieliby być pewni, że przyjmą coś lepszego. Powszechny pogląd, że cała ludność Indii, Chin i Japonii składa się z pogańskich dzikusów, jest bardzo błędny. W ich wyższych warstwach, czy też kastach, można spotkać wspaniałe postaci przejawiające prawdziwie szlachetne męstwo, moralność i intelekt dorównujące wybitnym Europejczykom czy Amerykanom. W rzeczywistości szerokie masy tych narodów są mniej występne, bardziej okrzesane, grzeczniejsze i rozważniejsze niż szerokie rzesze mieszkańców Europy czy Ameryki. Pijaństwo i zewnętrzna nieprzyzwoitość są prawie całkowicie nieznane na Wschodzie.

Wiele kongregacji chrześcijańskich w Japonii, Chinach i Indiach jest samowystarczalnych. W takich przypadkach mieszkańcy Orientu wolą przejąć całkowitą kontrolę nad wszystkimi usługami, niż dopuszczać do nich misjonarzy. Rdzenni duchowni potrafią zbliżyć się do ludzi bardziej, niż byłoby to możliwe dla białych. Maniery i obyczaje życia sprawiają, że życie w tych prostych warunkach Wschodu jest dla misjonarzy praktycznie niemożliwe. Trudno byłoby zresztą tego od nich oczekiwać.

V. Co należałoby zmienić, jeśli w ogóle cokolwiek, w nauczaniu i finansowaniu misji zagranicznych, żeby stały się one bardziej skuteczne?

Odp. Wielką zmianą, która koniecznie powinna być dokonana, jeśli chce się zwiększyć skuteczność działalności misyjnej, byłoby poznanie i głoszenie ludziom bardziej logicznej Ewangelii. Głoszenie owym milionom mieszkańców Orientu, że Bóg z góry skazał ich na nieznajomość prawdziwej religii, a jednocześnie potępił wszystkie pokolenia ich przodków z powodu tejże nieświadomości i skazał ich na wieczne męki, jest głoszeniem poglądów pozbawionych logiki, miłości i sprawiedliwości – to w ogóle nie jest Ewangelia, skoro słowo to miało oznaczać dobrą nowinę, „radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi” [Łuk. 2:10]. Misjonarze byliby znacznie skuteczniejsi w docieraniu do serc tych, którym służą, gdyby przedstawiali im Ewangelię Bożej miłości, zagwarantowanej w nadchodzącym Królestwie Mesjasza.

Chociaż doktryna trójcy w znacznym stopniu odpowiada naukom religii hinduskiej, tym niemniej jest ona trudna do zupełnego przyjęcia przez ludzi wywodzących się z innych religii. Nie są oni w stanie pojąć zagadnienia trzech Bogów w jednej osobie, jak to ujmują jedni, bądź też trzech osób w jednym Bogu, jak przedstawiają to inni. Jest w tych ludziach godna polecenia prostota i uczciwość, która nie pozwala im wyznawać tego, czego nie rozumieją. Wiadomość o zbliżającym się Królestwie Mesjasza, w którym wola Boża będzie się działa tak, jak sprawuje się w niebie, miałaby znacznie większe szanse powodzenia wśród ogromnej i ciągle rosnącej liczby mieszkańców Wschodu.

VI. Czy jest nadzieja na nawrócenie świata w naszym pokoleniu za sprawą wysiłków Świeckiego Towarzystwa Misyjnego, które zaoferowało na ten cel trzydzieści milionów dolarów?

Odp. Nikt spośród tych, którzy mają choćby najmniejsze pojęcie o warunkach panujących na Wschodzie, nie może mieć najmniejszej nawet nadziei na to, by w tym pokoleniu udało się nawrócić świat przy wykorzystaniu zaproponowanych na ten cel trzydziestu milionów dolarów. Nie byłoby to osiągalne nawet gdyby ta suma była tysiąc razy większa. Nie chcielibyśmy jednak zniechęcać nikogo do ofiarowania pieniędzy na działalność misyjną. Każdy, kto daje, będzie także błogosławiony w tym, co czyni. Nie ulega też wątpliwości, że każdy milion wydany na dobroczynną działalność w krajach orientalnych pomoże im dołączyć do bardziej rozwiniętej cywilizacji Zachodu. Zwiększy to popyt wśród rdzennej ludności i pobudzi przez to handel. Co się zaś tyczy żywego chrześcijaństwa, to wszyscy wiemy, że nie jest ono dobrem, które można nabyć za pieniądze.

Trudno też powiedzieć, czy zachodnia cywilizacja okaże się faktycznie pożyteczna dla Wschodu. Mieszkańcy Orientu, będąc ludźmi oszczędnymi i praktycznymi, umieją być przy tym zadowoleni, czego nie można bynajmniej powiedzieć o ich bardziej uprzywilejowanych braciach z Zachodu. Nie sposób także twierdzić, że nasza zachodnia cywilizacja sprawiłaby, że ludzie ci staną się bardziej uczciwi i prawdomówni.

Owa propozycja nawrócenia świata brzmi całkowicie absurdalnie dla wszystkich mieszkańców Wschodu, włączając w to misjonarzy. Pewien metodystyczny duchowny szczerze wyznał: „Musiałem tu przyjechać i przyjrzeć się samemu sobie, by móc porzucić pomysł nawrócenia świata i powiązany z tym pogląd, że wszyscy nienawróceni będą cierpieć nigdy niekończące się męki”.

VII. W jakim stopniu ofiarowane pieniądze przynoszą korzyść poganom i czy można w tym zakresie zaproponować jakieś ulepszenia?

Odp. W naszej ocenie ta część pieniędzy ofiarowanych na zagraniczną działalność misyjną, która dociera do krajów pogańskich, jest stosunkowo mądrze spożytkowana dla osiągnięcia założonych celów. Marnotrawstwo, które da się ewentualnie zauważyć, dokonuje się raczej na etapie działania machiny kolekcyjnej. Jeden ze sponsorów takich dobroczynnych instytucji powiedział nam, że otrzymywał, w postaci wypłacanej mu pensji, połowę tego, co ofiarował. Nie wiemy, do jakiego stopnia sytuacja jest podobna w innych stowarzyszeniach. Każda z tych instytucji powinna przeprowadzić własną, bardzo szczegółową kontrolę spraw finansowych, by przekonać się, jaka część zbieranych funduszy w ogóle kiedykolwiek dociera do misjonarzy.

Żadna z powyższych uwag nie dotyczy Towarzystwa [I.B.S.A.], pod patronatem którego nasza Komisja odbyła niniejszą podróż. Wszystkim nam wiadomo, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego prowadzone jest w sposób bardzo gospodarny i że wszystkie usługi sprawowane w naszym biurze wykonywane są nieodpłatnie.

Nie umiemy podać żadnej sugestii [w celu poprawy sytuacji] z wyjątkiem tego, by była głoszona prawdziwa Ewangelia zbawienia – Ewangelia Królestwa Mesjasza. Gdzie tylko pastor Russell głosił zbliżające się Królestwo Mesjasza, które sprawi, że „błogosławione będą wszystkie narody ziemi”, tam ludzie wszystkich klas okazywali żywe zainteresowanie. Cytował on miejsca Pisma Świętego odnoszące się do „złotego wieku”, w którym podniesie się zasłona nieświadomości i objawiona będzie miłość Boga do wszystkich ludzi, łącznie z tymi, którzy obecnie śpią snem śmierci. Podobało się to zarówno muzułmanom, jak i hindusom, buddystom, konfucjanom oraz wszystkim innym. Wielu pragnęło pozostać dłużej, jednak jego czas był ograniczony. Zamiast tego obiecywał przysyłać literaturę, która była gorliwie zamawiana.

Wasza komisja nie znalazła czasu, by odwiedzić Birmę, Afrykę i Australię. Sugerujemy, że dobrze byłoby wysłać jeszcze jedną Komisję, która dokonałaby przeglądu także i tych rejonów.

Zgodnie z waszymi sugestiami pastor Russell podjął działania na rzecz wydania darmowej literatury w sześciu podstawowych językach Indii, a mianowicie: Hindustani, Guiarati, Malayami, Tulugu, Marotti oraz Tamil. Prace zostały już podjęte, podobnie jak w obszarach języka chińskiego i japońskiego. Całkowity koszt druku trzech milionów egzemplarzy literatury oraz jej dystrybucji wśród wszystkich chętnych mieszkańców tamtych regionów zamknie się, jak wierzymy, w kwocie siedmiu tysięcy dolarów przeznaczonych przez Towarzystwo na ten cel.

Na zakończenie członkowie waszej Komisji zapewniają, że jak najsumienniej starali się wykonać swoje zadanie, z którym zostali wysłani. Wyrażają oni wdzięczność Bogu, ale także Towarzystwu za udzielony im wielki przywilej sprawowania tej służby.

C. T. Russell, przewodniczący, gen. W. P. Hall, zastępca, F. H. Robison, sekretarz, J. T. D. Pyles, E. W. V. Kuehn, R. B. Maxwell, dr Leslie W. Jones

The Watch Tower, 15 kwietnia 1912, R-5007

Poprzednia strona Następna strona