Czasopismo

Konfrontacja czy kooperacja

„A wielkie miasto rozpadło się na trzy części i runęły miasta narodów” –Obj. 16:19.

Kryzys związany z pandemią koronawirusa pojawił się w momencie, gdy porządek międzynarodowy znajdował się już pod presją rywalizacji wielkich mocarstw. Wychodzenie z pandemii może ten konfrontacyjny trend pogłębić albo też ożywić międzynarodową współpracę – pisze niemiecki analityk polityczny dr Ulrich Speck na łamach portalu Fundacji Heinricha Bölla (eu.boell.org). W swym artykule z 6 lipca 2020 autor wskazuje na duże prawdopodobieństwo zrealizowania się pośredniego scenariusza: rywalizacja pozostanie w centrum nadchodzącego porządku, ale w jej ramach demokracje zbliżą się do siebie, aby odeprzeć autokratyczne dążenia do zdobycia globalnej władzy i wpływów.

Wszystkie ostatnie kryzysy miały nieco ograniczony wymiar. Większość populacji światowej nie doświadczyła kryzysu finansowego 2008 roku ani też nie została dotknięta problemami uchodźczymi, lecz jedynie odczuła gospodarcze i polityczne reperkusje tych wstrząsów systemowych. Kryzys związany z koronawirusem jest inny. Doświadczają go i cierpią bezpośrednio społeczeństwa, a jednocześnie wpływa on w zdecydowany sposób na życie codzienne ludzi niemal na całym świecie.

Ponieważ skutki pandemii koronawirusa sięgają tak daleko i tak głęboko, może to mieć głębsze reperkusje. Bezpośredni kryzys zdrowia publicznego oraz kryzys gospodarczy mogą przekształcić się w kryzys polityczny i państwowy, gdy społeczeństwa zaczną tracić zaufanie do politycznego przywództwa.

Od kilku lat paradygmat „wielkiej rywalizacji mocarstw” kształtuje myślenie strategiczne w światowych stolicach. Po fazie „Pax Americana”, niekwestionowanej dominacji Ameryki, w połączeniu z sukcesami demokracji, gospodarki rynkowej i „liberalnego porządku międzynarodowego” po 1989 roku, świat ponownie powrócił do sytuacji konkurencji – USA i Chiny odgrywają w niej główne role, a w dalszej kolejności dołącza do nich Rosja.

Doświadczamy powrotu „rywalizacji wielkich potęg”, która zastąpiła „globalizację” jako główny dotychczasowy paradygmat. Istnieją co najmniej dwie bardzo różne koncepcje tego, co dzisiaj oznacza „rywalizacja”. Pierwsza opiera się na idei, że główne mocarstwa, kierowane instynktem samozachowawczym, konkurują o zasoby, działając w stosunkowo bezładnym środowisku międzynarodowym. Tylko najsilniejsi są prawdziwie suwerenni i zamieniają resztę świata w pole bitwy wiecznej walki o dominację. Ten pogląd jest mocno utrzymywany w Rosji Putina, a wydaje się, że Chiny pod rządami Xi idą tą samą drogą, mimo całej retoryki o multilateralizmie. Jest to również pogląd, który podzielał były prezydent USA, D. Trump, twierdząc, że „rekiny konkurują o zasoby w zbiorniku z innymi rekinami”. Drugi wariant, „liberalny”, zgadza się, że istnieje rywalizacja między „wielkimi mocarstwami”, ale to napędza tylko konkurencję. Auto­kratyczne rządy czują się egzystencjalnie zagrożone przez demokrację, obawiając się obalenia swych rządów, które opierają się bardziej na przymusie niż na konsensusie. Elity rządzące w Rosji i Chinach wzmacniają swoje reżimy, broniąc się przed demokratyczną „zarazą” u siebie w kraju, chętnie zaś tworzą międzynarodowe środowisko, które nie podważa ich pozycji, wspierając autokratów i dyktatorów za granicą oraz podważając demokrację w potężnych krajach demokratycznych.

Podczas gdy nowy paradygmat rywalizacji wielkich mocarstw skupia na sobie całą uwagę, rzeczywistość nadal w dużym stopniu kształtuje globalizacja – paradygmat, który wyłonił się po rozpadzie Związku Radzieckiego w latach 1989‑91. Globalizacja opiera się na idei otwartych granic, napędzanej przez gospodarki i społeczeństwa, które w coraz większym stopniu współdziałają ze sobą w skali globalnej. Jednak chociaż globalizacja była skuteczna dla wielu przedsiębiorstw, pomogła na masową skalę wydźwignąć ludzi z ubóstwa i umożliwiła jej uczestnikom nawiązywanie kontaktów na całym świecie, zawiodła jednak na polu związanych z nią oczekiwań politycznych. Zamiast wytworzyć samonapędzające się procesy transformacji od autokracji do porządku liberalnego i wzmożonej woli współpracy w instytucjach globalnego zarządzania, doprowadziła do sytuacji, w której porządek liberalny jest kwestionowany zarówno od wewnątrz Zachodu, jak i z zewnątrz przez Rosję i Chiny.

Czy na tle zmieniających się paradygmatów globalnego porządku kryzys pandemii koronawirusa może wpłynąć na dynamikę procesów? Scenariusz „każdy dba o siebie” najprawdopodobniej wzmocniłby pogląd na politykę międzynarodową jako darwinistyczną walkę o przetrwanie, na wzór wcześniejszej rywalizacji wielkich mocarstw – ponieważ nikomu nie można ufać, należy uważać innych za potencjalnych wrogów i konkurentów wobec ograniczonych zasobów. Jeżeli przeważy podejście „solidarnościowe”, współpraca międzynarodowa może ulec ożywieniu. Zminimalizowana zostałaby wtedy „rywalizacja systemowa”, a przywódcy szukaliby sposobów na współpracę, także ponad granicami politycznych podziałów.

Jednak scenariusz „solidarnościowy” jest mało prawdopodobny. Istnieją powody do nowej rywalizacji. Elity w Chinach i Rosji są pod presją we własnych krajach i czują się zobowiązane do obrony przed demokratycznymi zmianami. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych panuje obecnie ponadpartyjny konsensus, że Chiny nadużyły otwartości i woli współpracy i że nadszedł czas, by chronić USA i „wolny świat” przed powstaniem mocarstwa, które podkopuje wolność na całym świecie i wysysa siłę gospodarczą z USA. Przestrzeń współpracy bardzo się zatem skurczyła.

Dlatego najbardziej prawdopodo­bny jest trzeci scenariusz, w którym demokracje europejskie i azjatyckie oraz USA ściśle ze sobą współpracują pod sztandarem „wolnego świata”, jednocześnie odcinając się częściowo od Chin i współpracując w powstrzymaniu wysiłków Chin i Rosji na rzecz podważania demokracji. Globalizacja będzie trwać nadal, ale znowu, podobnie jak podczas zimnej wojny, ograniczona zostanie do przestrzeni podobnie myślących krajów. Jednocześnie zaostrzy­łaby się wtedy rywalizacja systemowa, a sojusz „wolnego świata” otwarcie konkurowałby z chińskimi i rosyjskimi próbami budowy stref wpływów i zdobycia przewagi w walce.

Na podst. eu.boell.org

Poprzednia strona Następna strona