Kto jest największy?
„Wszczęła się też między nimi dyskusja o tym, kto z nich jest największy. A Jezus, znając tę myśl ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i powiedział do nich: Kto przyjmie to dziecko w moje imię, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmie (...), ten będzie wielki” – Łuk. 9:46‑48
Samolubne aspiracje do supremacji nie są zgodne z wolą Boga, nie pochodzą z właściwego i należytego ćwiczenia umysłu, a w konsekwencji nie stanowią części żadnego doskonałego charakteru. „Pobożność – mówi apostoł – jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym” (1 Tym. 6:6 NP). A rzekł Jezus: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniży, będzie wywyższony” (Mat. 23:12). Nie mamy żadnej wzmianki, żeby albo Jezus, albo którykolwiek z aniołów, którzy zachowali swój pierwszy stan, kiedykolwiek dążyli do czegokolwiek poza tą sferą, do której przeznaczyła ich Boska mądrość. Szatan upadł z powodu bezprawnego dążenia do pozycji i władzy, do której nigdy nie został zaproszony i to z powodu takiej ambicji kusił Ewę, mówiąc: „Bóg wie, że tego dnia, gdy z niego zjecie, otworzą się wasze oczy i będziecie jak bogowie” (1 Mojż. 3:5).
Przykład Jezusa był doskonałą ilustracją upodobania Ojca w tym, że był On posłuszny aż do uniżenia samego siebie – żeby najpierw stać się człowiekiem, w naturze znacznie niższej niż Jego poprzednia natura, a następnie, by będąc człowiekiem, pozostać posłusznym aż do śmierci, nawet śmierci krzyżowej. I z powodu tego posłuszeństwa, udowodnionego przez Jego skrajne upokorzenie, Bóg Go teraz bardzo wywyższył (Filip. 2:6‑9). Byłoby szczytem zarozumiałości ze strony każdej ludzkiej istoty, jak było ze strony Szatana, aspirować do boskiej natury, nie będąc do tej pozycji zaproszonym przez samego Boga, a Pismo Święte, odnosząc się do przyszłego wysokiego wywyższenia Kościoła, zwraca szczególną uwagę na fakt, że wszyscy byli „powołani, wybrani i wierni” warunkom powołania (Obj. 17:14). W konsekwencji ich dążenie nie było bezprawne, ale było wdzięcznym przyjęciem największej łaski Bożej, dając dowód ich pełnej wiary w Boską obietnicę i będąc posłusznymi nakreślonym przez Boga warunkom.
Miłość, którą Bóg uczyni dominującą pośród wszystkich swoich stworzeń o dowolnej nazwie i porządku, jest również zilustrowana w fakcie, że w całym Jego planie każde wyniesienie jednego z Jego stworzeń ponad inne ma na celu większą korzyść i błogosławieństwo dla innych. Ta zasada w Boskim porządku została wyrażona przez Jezusa, kiedy powiedział: „Lecz kto jest największy wśród was, niech będzie jak najmniejszy, a kto jest przełożonym, niech będzie jak ten, kto służy” (Łuk. 22:26,27). To powinno być uważane nie tylko za ostrzeżenie dla jednostki wywyższającej się w Kościele, ale także jako zalecenie dla Kościoła, aby przyjmował jako czcigodne sługi tylko takich, jakich On opisuje. Co więcej, zasada ta wyraża wolę Bożą i pokazuje nam, których członków „ciała” Bóg użyje, by służyli „ciału” pokarmem we właściwym czasie.
Dążenie do awansu dla własnej chwały lub samozadowolenia, pragnienie osobistej wyższości nad innymi jest sprzeczne z duchem Bożego planu, którym jest miłość – miłość, która stawia bliźniego na równi z nami samymi i która tylko pragnie postępu w wielkim dobroczynnym celu wzmożonej zdolności służenia innym.
Ale pomimo prostych nauk Pisma Świętego na ten temat te egoistyczne aspiracje były kamieniem potknięcia dla bardzo wielu dzieci Bożych. I nawet ci w pełni poświęceni Bogu muszą nieustannie czuwać, aby nie ulec tej pokusie samolubstwa. Jeśli chcemy się podobać Bogu, musimy mieć ducha małego dziecka w stosunku do innych oraz ducha bezinteresownego, niewinnego, pełnego miłości i bez obłudy.
Jeśli angażujemy się w dzieło Pana w jakimkolwiek innym celu lub z innych motywów niż najczystsza życzliwość, możemy otrzymać upragnioną nagrodę lub też nie, jest taka szansa, ale nigdy nie otrzymamy pewnej nagrody wiernych zwycięzców. Ci, którzy dążą do obiecanej łaski boskiej natury, powinni dużo myśleć o radości, jaka jest przed nimi, z udziału z ich Panem we wspaniałym dziele odnowienia wszystkich rzeczy, szybkiego przyniesienia do wzdychającego stworzenia życia, zdrowia i szczęścia i wszelkiego błogosławieństwa, jakiego może pragnąć doskonałe serce. I nie tylko to, ale także niesienia chwalebnego dzieła błogosławienia wszystkich rzeczy w niebie i na ziemi. To jest nasza przyszła misja, zaś to, do jakiego stopnia wchodzimy w ducha naszej przyszłej misji, udowadniając tym samym, że jesteśmy godni tego zaszczytu, można zmierzyć naszymi obecnymi wysiłkami, aby kontynuować pracę w zakresie naszych obecnych możliwości. W ten sposób nasz Ojciec mierzy nas i tak my powinniśmy mierzyć samych siebie, jeśli chcemy wiedzieć, jak wypadamy w Jego ocenie.
Mrs. C.T.R.
Zion’s Watch Tower, sierpień 1886, R-875
Poprzednia strona | Następna strona |