Czasopismo

Ślady Pamięci

Brooklyn

Z okien jednego z wytłumionych korytarzy głównej kwatery towarzystwa „Watch Tower” przy Columbia Heights 25 widać ciemny ceglany budynek przy Hicks Street 13-17 wzniesiony na miejscu, gdzie mieściła się kiedyś oryginalna siedziba Towarzystwa pod podobną nazwą. W tamtych czasach jednak (1909-1916) napis na jej dachu brzmiał „Brooklyn Tabernacle”5, a początkowe „T” drugiego słowa miało kształt wielkiego krzyża6. Dzisiaj ze wszystkich stron na Brooklynie widać napis „Watch Tower”. Nad jednym z dachów wznosi się co prawda nadbudówka przypominająca wieżę strażniczą z pierwszych okładek „Zion’s Watch Tower”, ale na tym chyba jednak kończą się podobieństwa między obecnym a dawnym „Watch Tower”. Dzisiaj samo wspomnienie o tym, że na pierwotnej siedzibie tegoż Towarzystwa widniał znak krzyża, musiałoby wprawić obecne kierownictwo Organizacji w potężne zakłopotanie. Większość jej członków zapewne o tym w ogóle nie wie. Może szkoda, a może to i lepiej.

Osoba przyjmująca nas w recepcji zatłoczonego holu wejściowego pyta o powód naszej wizyty. Tłumaczymy, że chcielibyśmy zwiedzić główną kwaterę, że interesuje nas historia Towarzystwa. Gdy zostajemy już zapisani na listę i udajemy się w kierunku wskazanej izby historycznej, zauważam dopiero, czym różnimy się od wszystkich innych osób oczekujących w tym miejscu na dwugodzinne oprowadzanie po budynku. My w turystycznych, dość swobodnych strojach, oni w garniturach i odświętnych sukienkach, które przypominają nam stylistykę amerykańskich kościołów lat 70-tych. Być może do dzisiaj tak właśnie Amerykanie ubierają się w niedzielę, gdy idą do swoich kościołów. My lekko stremowani, niepewni siebie, oni uśmiechnięci, przejęci odświętnym oczekiwaniem. Jesteśmy tutaj inni. Nie bardzo się z tego tłumaczymy, ale osoba rejestrująca pewnie i tak się domyśla.

Izba historyczna to niewielki pokój z kilkoma gablotami. Niewiele tych historycznych pamiątek jak na wydawnictwo, które w interesujących nas czasach publikowało i rozpowszechniało literaturę w milionowych nakładach. Ciekawe, co stało się z resztą wyposażenia i dokumentów. Ale może i słusznie obecna Organizacja nie bardzo skupia się na pielęgnowaniu historii, skoro aktualne liczby biją na głowę wszystkie historyczne osiągnięcia. A poza tym nie do końca jest to jasne, czy historia Towarzystwa z lat 1879-1916 jest rzeczywiście historią Organizacji założonej w zasadzie na nowo w 1931 roku7.

th-slady-pamieci-3-1W gablotach widnieje 6 tomów „Wykładów Pisma Świętego”, trochę innej literatury, nuty, no i rzucający się w oczy zestaw do projekcji Fotodramy, największego osiągnięcia medialnego ruchu badaczy Pisma Świętego. Jest to bodaj jedyne osiągnięcie, do którego obecnej Organizacji nie udało się chyba nawiązać. Pewnie dlatego w tym akurat przypadku szczyci się ona historią. Na ścianach wisi kilka powiększonych okładek historycznych egzemplarzy „Zion’s Watch Tower”. Można tu także obejrzeć bardzo dobrze zrekonstruowany film ukazujący fragment zapowiedzi wygłaszanej przed prezentacją Fotodramy przez jej autora, reżysera i producenta w jednej osobie.

Po chwili, krótszej niż się spodziewaliśmy, zważywszy ilość osób oczekujących na oprowadzanie, słyszymy przez megafon „Goleda group, please”. Sympatyczny, nieco zdezorientowany Szwed nie bardzo wie, w jaki sposób można standardowe dwugodzinne oprowadzanie skrócić zgodnie z naszym życzeniem do godziny. Najwidoczniej nie pójdziemy na wszystkie piętra i nie zapoznamy się z całą okazałością działań Organizacji.

th-slady-pamieci-3-3Dowiadujemy się, że odwiedzany przez nas budynek to tylko jedna z trzech lokalizacji Organizacji w okolicach Nowego Jorku. Drukarnia została przeniesiona na farmę w Wallkill, zaś w Patterson znajduje się światowe centrum edukacyjne. Budynki na Brooklynie to jedynie eleganckie biurowce, w których można nawet czasami na korytarzu spotkać któregoś z przedstawicieli siedmiosobowego „ciała kierowniczego”. Najwidoczniej nie mieliśmy tego szczęścia. Dzień później Michael, który przez lata był aktywnym członkiem Organizacji i wiele razy odwiedzał główną kwaterę na Brooklynie, opowie nam, z jak nabożną czcią traktuje się spotkanych na korytarzu „pomazanych” i „naznaczonych” członków „ciała kierowniczego”, uważających się za przedstawicieli i rzeczników całej „klasy wiernego i roztropnego niewolnika”, czyli na chwilę obecną 11 tysięcy członków posiadających duchowe aspiracje. W obowiązującym w tym gmachu języku nazywa się ich „pomazanymi”. Gdy w pytaniach użyjemy terminu „spłodzony z ducha”, w odpowiedzi pojawi się oczywiście „poprawny” termin „pomazany”. Michael wyjaśni nam, że w Organizacji należy posługiwać się specyficzną terminologią, a po umiejętności jej stosowania, podobnie jak po wyglądzie w czasie „pielgrzymki” do kwatery głównej, można rozpoznać lojalnych członków Organizacji.

Nasz szwedzki przewodnik wozi nas windami na kolejne piętra i korytarze. Po drodze przystaje pod eleganckimi, szklanymi tablicami, by opowiadać o sześciu działach Organizacji, o ich zadaniach i osiągnięciach. Są oczywiście imponujące. Trudno temu zaprzeczyć. Z podziwem kiwamy głowami. Przechodzący obok nas pracownicy miło się uśmiechają. „Where do you come from?” – pytają. Od razu rozpoznają w nas obcych. Nie musimy się nawet odzywać. To widać po ubiorze i skromnym rozmiarze grupki.

Przechodząc korytarzami, wytłumionymi elegancką dywanową wykładziną, mijamy liczne biura. Wszystkie schludne, funkcjonalne, nowoczesne. Później przypominam sobie znany mi z pewnego zdjęcia klimat gabinetu Założyciela – ciemne, ciężkie, zapchane tysiącem bibelotów i książek pomieszczenie w niczym nie przypomina jasnych i sterylnych biur pracowników obecnego „Watch Tower”. I ta lupa na jego stole – potrzebna zapewne do odczytywania małych liter wielkich komentarzy. Mam wrażenie, że dzisiejsze „ciało kierownicze” bardziej potrzebowałoby lunety, by badać zasięg swych wpływów i zakres działalności. Nie znam żadnego z nich, nie wiem zatem, czy może jednak nie czytają przez lupę różnych grubych komentarzy. Najwidoczniej jednak nie zachęcają do takiego postępowania ludzi, o których mówią, że ich reprezentują.

Zgodnie z umową po godzinie zostajemy znów sprowadzeni do wejściowego holu, przywaleni ciężarem liczb, zakresów, zasięgów, sposobów. Żegna nas ustawiona przy wejściu potężnych rozmiarów kula ziemska, już dzisiaj ogarnięta działalnością Organizacji, która niebawem zamierza ustanowić na ziemi teokratyczne królestwo wedle wytycznych zobrazowanych na komiksowych i nieco kiczowatych ilustracjach, którymi bogato zdobione są korytarze i biura. Wychodzimy stąd szybko. Zapominamy nawet o robieniu zdjęć. A pośpiech ten wynika nie tylko z upływającego nam terminu na parkometrze. Dopiero później Michael powie nam, że na Brooklynie jest parking, na którym można postawić auto za darmo, jeśli tylko ostempluje się bilet w recepcji budynku przy Columbia Heights 25. Oczywiście po zwiedzeniu kwatery głównej. Może następnym razem skorzystamy z tej możliwości (o ile taki „drugi raz” kiedykolwiek nastąpi), choćby po to, by przejść piechotą przez most Brooklyński, który znajdował się już tutaj, gdy Założyciel przeniósł siedzibę „Watch Tower” z Pittsburgha na Brooklyn.

Prawdopodobnie to właśnie most Brooklyński jest owym poszukiwanym tutaj przez mnie śladem pamięci. Założyciel też patrzył na jego wspaniałe, kamienne pylony, na których zawieszona została potężna linowa konstrukcja. Długo wpatruję się w tę budowlę, fotografuję ją w stu ujęciach i zastanawiam się – gdyby Założyciel znów znalazł się w tym miejscu, czy byłby dumny z obecnej działalności uruchomionej przez niego „firmy”, czy chętnie wprowadziłby się do któregoś z tych schludnych, sterylnych biur, czy zostałby przewodniczącym „ciała kierowniczego”? Zdaje mi się, że może pomyślałby tak samo jak ja – most Brooklyński jest chyba jedynym ogniwem łączącym obecną siedzibę „Watch Tower” z czasami działalności jej Założyciela.


Już po napisaniu tego artykułu dowiedzieliśmy się, że być może wykorzystaliśmy jedną z ostatnich szans odwiedzenia zabudowań “Watch Tower” na Brooklynie. Jak donosi („Global Christian Post”) siedziba Towarzystwa została wystawiona na sprzedaż, a główna kwatera zostanie niebawem przeniesiona do nowobudowanego megacentrum w Warwick, N.Y pod Nowym Jorkiem.


Przypisy:
5 Brooklyński Dom Modlitwy
6 zob. Straż 1/2009, str. 24
7 zob. Pastor Russell founded Bible Students not J. Witnesses, Kenneth Rawson, Iselin 2010